Największą władzę urząd cenzury osiągnął w połowie epoki Gierka. Cenzurze podlegały nawet nekrologi, klepsydry, instrukcje obsługi maszyn i etykiety na opakowaniach. Zapisy cenzorskie były tajne i poufne, a władza PZPR działała wedle zasady, że tajemnicą może być wszystko. Jak w „Procesie" Kafki.
Jan Pietrzak, satyryk: panu się PRL nie podoba?
Jak zareagowali cenzorzy na Pana drwiny z RWPG? Piosenkę RWPG – cza, cza, cza! o tym, że „niestraszna EFTA, niestraszne EWG/ Świeci nam słońce RWPG", śpiewał Pan tylko przed nimi. Nigdy nie dostał Pan zgody cenzury na jej rozpowszechnianie.
To prawda, nawet za rządu Tadeusza Mazowieckiego. Przy okazji kolejnego zawirowania politycznego, odwilży dawałem cenzurze ten tekst na próbę, by sprawdzić, czy zostanie zwolniony. „Przywraca humor, uśmiech ci śle/ Cztery litery: RWPG!". Cztery litery wszystkim kojarzyły się z dupą, więc na próbach miałem duże owacje. Zgody cenzury nie dostałem nigdy. (...)
Publiczność bezbłędnie odczytywała ukryte aluzje.
Przy czytaniu cenzorzy tego nie widzieli. Ciekawym przypadkiem była piosenka Dziewczyna z PRL-u. Pozornie nie było tam nic do śmiechu. „Wierz mi, proszę, na słowo,/ Że w żadnym KDL-u, gdzie bawiłem służbowo,/ Nie ma takiej jak ty". Publiczność ryczała ze śmiechu i przerywała brawami, a cenzorzy nie mogli zrozumieć, dlaczego ludzie się śmieją. Dlatego proponowali mi, żeby to zmienić: „A jakby pan zaśpiewał: dziewczyno z Opolszczyzny?" – pytali. „Jakiej Opolszczyzny, panie, ja śpiewam o kraju, a on się nazywa PRL" – odpowiadałem. „To niech pan zaśpiewa: dziewczyno z Polski". „To się nie rymuje" – dyskutowałem i uderzałem w demagogiczne tony: „Panu się PRL nie podoba?". Wtedy on truchlał ze strachu, co to będzie. To samo się działo z utworem „Żeby Polska była Polską". Długo nie chcieli go puścić, bo nie rozumieli, czy ten utwór jest pro-, czy antyrządowy. (...) Koledzy podpowiadali mi: „Powiedz im, że napisałeś tę piosenkę na Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Wtedy puszczą, bo ulokuje się to w ich mentalności". Na taki argument cenzorzy byli jednak za cwani. (...) W 1977 roku dostałem zgodę na śpiewanie tego utworu, ale po pół roku tę zgodę mi skasowali i wiosną 1978 zamknęli kabaret.