Association de la Jeunesse Auxerroise powstało w roku 1905, ale przez kolejnych 75 lat klub był znany głównie w najbliższej okolicy. Nikt nie marzył o podboju Francji. Klub założył światły ksiądz Ernest Deschamps, by zachęcić chłopców do pożytecznych zajęć. A więc rano msza, potem szkoła, po południu trening, na który młodzi piłkarze prowadzeni przez księdza szli z pieśnią na ustach. A w niedzielę mecz: wygramy, przegramy – wola Boża.
Ksiądz Deschamps zyskał w miasteczku wielką popularność, a kiedy zmarł w roku 1949, w wieku 81 lat, w jego pogrzebie wzięło udział 10 tysięcy mieszkańców. Wtedy to była połowa Auxerre. Wkrótce zarząd klubu podjął decyzję o nadaniu stadionowi imienia księdza Deschampsa. Dziś ten stadion może pomieścić 24 tysiące kibiców. Bardzo długo klub wyróżniał się tylko tym, że miał trenera, który pozostawał na swoim stanowisku, mimo że wyniki drużyny odbiegały od oczekiwań. Guy Roux już w XXI wieku miał się stać rekordzistą świata w nieistniejącej konkurencji trwania na trenerskim stołku – 45 lat! To człowiek, który z pozoru do futbolu zupełnie nie pasuje. Twarz jak z reklamy pisma dla rolników, maniery też wcale nie światowe, ale autorytet wielki.
[srodtytul]Sześć sezonów Szei[/srodtytul]
To właśnie on uznał, że Polacy są mu potrzebni. Pierwsi pojawili się w Auxerre w połowie lat 70. Kiedy klub awansował do drugiej ligi (1974), musiał się wzmocnić. Szukał bramkarza i napastnika, ale nie miał wielkich pieniędzy. Marian Szeja skończył właśnie 33 lata, w innym francuskim klubie FC Metz ledwie go tolerowano, ale opinia 15-krotnego reprezentanta Polski, pierwszego polskiego bramkarza, który zatrzymał Anglię (w towarzyskim meczu w Liverpoolu w roku 1966) i któremu na Maracanie Pele nie mógł strzelić gola, robiła swoje.
Szeja bardzo szybko stał się pierwszym zagranicznym piłkarzem Auxerre mającym swój fanklub. Nie opuszczał bramki przez sześć sezonów i stał się bohaterem pierwszych meczów, które przyniosły klubowi ogólnokrajowy rozgłos. W roku 1979 jako drugoligowiec Auxerre dotarło do finału rozgrywek o Puchar Francji. Zmierzyło się tam z FC Nantes i przegrało 1:4, ale dopiero po dogrywce. Na YouTube wciąż można zobaczyć, z jak trudnych sytuacji Szeja wychodził obronną ręką.