Kiedy w lutym br. wybuchła kontrowersja wokół rozpoczynającego się w Watykanie październikowego synodu biskupów na temat rodziny, wydawało się, że ferment będzie rósł i obejmował coraz szersze rzesze wiernych i niewiernych. Dawno publiczność nie oglądała takich rzeczy jak pouczający się wzajemnie kardynałowie, publicystyczne utarczki pomiędzy najważniejszymi ludźmi Kościoła katolickiego.
Mogliśmy czytać słowa kardynała Oscara Maradiagi łajającego mało elegancko prefekta Kongregacji Nauki Wiary kardynała Gerharda Müllera, słyszeliśmy, jak kardynał Walter Kasper w słynnym już przemówieniu podczas lutowego konsystorzu wzywa do nowego podejścia do osób rozwiedzionych i pozostających w nowych związkach, czy wypowiedzi kardynała Carla Caffarry o wykroczeniu dokonanym przez tego ostatniego przeciwko prawdziwej i mocnej doktrynie. Kardynał Walter Brandmüller pisał z kolei o naciąganych historycznych argumentach w wypowiedzi Kaspera, a więc że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa dopuszczalne były ponowne małżeństwa osób rozwiedzionych.
Mimo tego napięcia przez ciepłe miesiące lata zdążyliśmy zapomnieć, że Kościół przygotowuje się do ważnego wydarzenia. Od czasów encykliki Pawła VI „Humanae vitae" nie było tak silnych sporów wokół żadnej ze spraw wiary i moralności. Wtedy, w roku 1968, wielu oczekiwało, że papież dopuści antykoncepcję dla katolików – wskazywały na to ekspertyzy specjalnie powołanej komisji teologicznej mającej skanalizować wywołaną przez Pawła VI dyskusję na ten temat. A jednak Ojciec Święty wbrew światu i komisjom odwołał się do głębokiej antropologii Kościoła i powiedział „nie", czym wywołał głośny jęk rozczarowania wśród licznych hierarchów, teologów i świeckich. To „nie" spowodowało, że niektóre episkopaty – jak niemiecki – przestały głosić swoim wiernym naukę moralną Kościoła. Dzisiejsza burza jest plonem tamtego zasiewu.
Pomieszanie psychologii ?ze Słowem Bożym
Za obecnego pontyfikatu mamy analogiczną sytuację. Papież Franciszek zapowiedział dyskusję w Kościele na temat rodziny i małżeństwa – podkreślał problemy z ważnością zawieranych małżeństw szczególnie przez tych, których identyfikacja z wiarą i Kościołem jest bardzo słaba lub wręcz żadna. Niemal równolegle pojawiła się propozycja wyrażona przez niemieckiego kardynała Waltera Kaspera, dawnego prefekta Kongregacji ds. Popierania Jedności Chrześcijan, teologa osobiście cenionego przez papieża Franciszka, by pozwolić publicznym cudzołożnikom (osobom rozwiedzionym pozostającym w nowych niesakramentalnych związkach bez orzeczenia nieważności małżeństwa sakramentalnego) przystępować do komunii. Oczywiście kardynał Kasper ani jego zwolennicy, czyli przede wszystkim niemal cały episkopat niemiecki, na czele z jego przewodniczącym kardynałem Reinhardem Marxem, sami nie posługują się takim sformułowaniem. Jednak właśnie do tego sprowadza się owa propozycja z perspektywy Ewangelii i nauczania Kościoła.
Choć zadaniem Ojca Świętego jest umacnianie braci w wierze, obecny papież nie daje nam zbyt często tego pokarmu
Propozycja zmian ogłoszona zimą przez kardynała Kaspera, która – jak podkreśla hierarcha – ma być jedynie duszpasterska, a nie doktrynalna – choć to rzecz mocno wątpliwa, ponieważ praktyka ma obejść wierność prawdziwej doktrynie – składa się z pięciu punktów. Są to nowe warunki pozwalające publicznym cudzołożnikom przystępować do komunii eucharystycznej. Po pierwsze, konieczna byłaby skrucha z powodu rozpadu małżeństwa. Po drugie, nie byłby możliwy powrót do małżeństwa. Po trzecie, nie można byłoby – bez obciążania się nową winą – zrezygnować z nowego związku. Po czwarte, katolik starałby się w nowym związku żyć wiarą i wychowywać w niej dzieci. Po piąte, pragnąłby sakramentów jako źródła siły w tej sytuacji.
Od razu na tę propozycję zareagował kardynał Gerhard Müller, zauważając, że punkty kardynała Kaspera pomijają uporczywe trwanie w grzechu ciężkim przez osoby, o które chce się on zatroszczyć. Prefekt Kongregacji Nauki Wiary wskazał inne rozwiązanie, już dziś stosowane przez Kościół. Nie jest ono żadną drogą na skróty, a powinno być bliskie intencjom papieża Franciszka. Chodzi o możliwość zbadania, czy małżeństwo, które się rozpadło, zostało zawarte w sposób ważny. Orzeczenie nieważności otwiera bowiem drogę do przyjęcia ważnie sakramentu w nowym związku. Jeszcze ostrzej o koncepcji Kaspera mówił kardynał Carlo Caffarra, krytykując propozycję niemieckiego purpurata. Włoch – wieloletni doradca Jana Pawła II – w jednym z wywiadów dla Radia Watykańskiego orzekł, że logika Kaspera jest dokładnie tym, czego nie chciał Jezus, co można zintepretować, że hierarchę bardziej interesuje dostosowanie przepisów kościelnych do kaprysów wiernych niż dobro człowieka: „Jezus nie konfrontuje osoby z normą, ale z prawdą, którą Ojciec wpisał na początku w nasze serce. Jeśli nie wyjdziemy z tej logiki, którą proponują faryzeusze, to w sposób nieunikniony staniemy wobec dylematu: człowiek czy prawo moralne? Albo, albo".