I wreszcie mamy okres powojenny. Widać pewne starania o zniuansowanie obrazu poprzez przypomnienie, że dla większości mieszkańców Polski był to czas terroru i walki nowej władzy z niepodległościowym podziemiem. Ale wiele incydentów przedstawionych tu jako mordy na Żydach wymagałoby dokładniejszych wyjaśnień.
Sprawa pogromu kieleckiego przedstawiona jest z trzech różnych perspektyw – ale dla zagranicznego gościa to wszystko może być niejasne. Warto też wyjaśnić, że plakaty ku czci drugiej rocznicy powstania w getcie warszawskim władze kazały rozlepiać obok afiszy „AK – zapluty karzeł reakcji". Bez wiedzy o takich koincydencjach tamta epoka będzie nadal niepojętym okresem antysemityzmu z jednej strony oraz walki z „niedobitkami faszyzmu" z drugiej. Trzeba wczytać się dokładnie w zamieszczone na wystawie biogramy ekipy Bolesława Bieruta, aby przypadkiem dowiedzieć się o żydowskich korzeniach Jakuba Bermana, Hilarego Minca czy Romana Zambrowskiego.
A jednak po sporach na temat Jedwabnego, konfliktach dotyczących losu mienia żydowskiego po wojnie i filmach typu „Pokłosie" – to muzeum wprowadza do debaty na temat stosunków polsko-żydowskich długą perspektywę historyczną i błogosławioną dawkę spokoju. Nad ekspozycją nie zapanował imperatyw budzenia Polaków z moralnej drzemki. Emocje skanalizowały się w dyskusji, czy na zewnątrz budynku powinno być miejsce dla pomnika Polaków, którzy ratowali Żydów w czasie wojny.
Sama ekspozycja jest przykładem refleksji nad tym, co francuscy historycy ze szkoły Annales nazywali „długim trwaniem". Części wystawy dotyczące średniowiecza, złotej epoki państwa Jagiellonów, XVIII wieku czy dylematów XIX stulecia ocenić trzeba jako wybitne.
Sposób przedstawienia bliższych nam wydarzeń wieku XX siłą rzeczy musi rodzić zróżnicowane oceny. Ta ekspozycja jest kompromisem, a ten nigdy nie zadowala nikogo do końca.
– Póki nie istnieje jeszcze Muzeum Historii Polski – to kto wie, czy nasze muzeum nie jest najlepszą prezentacją całości dziejów Polski – żartuje Marian Turski. I za tę integralność wystawy złożyć trzeba gorące podziękowanie.
Oby ten sposób myślenia wpłynął na badaczy relacji polsko-żydowskich w USA i w zachodniej Europie. Wiem, że oderwanie się od koncepcji Holokaustu jako centralnego wydarzenia w dziejach polskich Żydów nie było emocjonalnie łatwe.
Odcienie i niuanse
Jako publicysta uczestniczący w dialogu polsko-żydowskim przynajmniej od dwóch dekad nauczyłem się cierpliwości. Dlatego będę zachęcał autorów wystawy do szukania lepszego sposobu opisania dramatycznego zderzenia sytuacji Polaków i Żydów po II wojnie światowej. Był to czas, gdy radość ocalenia, ale i ból ogromu strat społeczności żydowskiej nałożyły się na dramat Polaków pozbawianych przez komunizm niepodległości i poddawanych drastycznym represjom.
Liczę też na poszerzenie sekcji dotyczącej wydarzeń po marcu 1968 roku. Wystawa opisuje je bardzo pobieżnie. Parę zdjęć Tomasza Tomaszewskiego z jego albumu „Ostatni – współcześni Żydzi polscy", parę zdjęć z demonstracji „Solidarności" pod pomnikiem na terenie byłego getta warszawskiego i parę krótkich notatek.
W jednej z nich czytamy np. „W »Solidarności« były różne opcje ideologiczne. Jedni twierdzili, że Żydzi chcą zdominować opozycję, inni zdecydowanie przeciwstawiali się antysemityzmowi". Czy istotnie były to dwie równoważne opcje w dziesięciomilionowym ruchu? Ja pamiętam raczej, że w tym „gwiezdnym czasie" – jak nigdy wcześniej – wszelkie antagonizmy polsko-żydowskie zepchnięto na margines. Sprzeciw budzi też przedstawianie w innej z notatek Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald jako realnej siły. Całą tę inicjatywę powszechnie uważano raczej za prowokację ubecką, a nie jakiś ważny punkt odniesienia w toczonych wtedy sporach. Aż prosiłoby się, by w zamian przedstawić rolę, jaką odegrał w ówczesnej łódzkiej „Solidarności" Marek Edelman czy w podziemiu Czesław Bielecki.Cały okres po 1968 miał mnóstwo odcieni i niuansów, które powinny być dobrze pamiętane przez twórców wystawy.
Inna rzecz - dlaczego oprócz filmowych nawiązań do Zagłady nie można pokazać także innych odwołań? Czy ta opowieść musi być non stop na wysokim C? Przecież w dwóch najpopularniejszych polskich komediach Stanisława Barei – „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?" i w „Misiu" – są marginalne, ale niezwykle ciekawe odniesienia do żydowskiej emigracji – może stereotypowe, ale ciepłe i nasycone nostalgią. A słynny szmoncesowy monolog o „Sęku" w wykonaniu Wiesława Michnikowskiego i Edwarda Dziewońskiego? A co z dyskusją o przedstawianiu Żydów w „Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy? Czy nie można pokazać tego wszystkiego w wyważony sposób, a przy okazji zadać ciekawe pytania zarówno Polakom, jak i Żydom?
Niewiele dowiadujemy się też o dialogu chrześcijaństwa z judaizmem, który ma w swoim dorobku takie spontaniczne inicjatywy jak marsz ku czci żydowskich ofiar Zagłady w Otwocku w latach stanu wojennego czy tygodnie judaizmu w polskim Kościele. Gdzie jest wreszcie postać Jana Pawła II? Stoi mi jeszcze przed oczami serdeczne spotkanie Juliana Stryjkowskiego z papieżem w czasie spotkania w warszawskim kościele św. Krzyża w 1983 roku. Bardzo chciałbym, aby młody Żyd z Kanady czy Australii mógł w MHŻP zobaczyć zdjęcie z tego spotkania i zrozumieć, co doprowadziło do tego, że wtedy przecięły się drogi byłego komunisty o żydowskich korzeniach i głowy Kościoła katolickiego. I aby także w tym miejscu mógł przeczytać wystąpienie papieża Polaka na Umschlagplatzu w 1999 roku.
Można też zapytać: a gdzie postacie Mariana Hemara, Mieczysława Grydzewskiego i Leopolda Tyrmanda, małżeństwa Zofii i Zygmunta Hertzów z paryskiej „Kultury" – przedstawicieli Żydów polskich, wyrazistych antykomunistów? Dlaczego nie można było pokazać biografii ludzi opozycji antykomunistycznej, którzy przyznają się do żydowskich korzeni – od Adama Michnika i Konstantego Geberta po Pawła Hertza, Ludwika Dorna czy Bronisława Wildsteina?
Ale powtórzę – to wszystko jest jeszcze przed nami. Najważniejsze, że powstało – daj Boże – forum do dyskusji na temat odcieni i barw wzajemnej koegzystencji. Mamy bowiem wreszcie miejsce, gdzie młodzi Izraelczycy i Żydzi z diaspory mogą zobaczyć, że Polska nie była jedynie przeklętą ziemią obozowych prochów. To już bardzo dużo. ?
Autor jest publicystą „Tygodnika Do Rzeczy"
Ekspozycja stała Muzeum Historii Żydów Polskich czynna jest od 28 października br. Szczegóły: www.polin.pl