Ukryta opcja prorosyjska

Orientacja prorosyjska została w okresie PRL doszczętnie skompromitowana. Powód wydaje się oczywisty – rola satelity ZSRR oznaczała dla Polski pół wieku cywilizacyjnej degradacji.

Aktualizacja: 21.02.2016 22:35 Publikacja: 18.02.2016 21:34

(red.) Maciej Zakrzewski, „Między realizmem a apostazją narodową. Koncepcje prorosyjskie w polskiej

(red.) Maciej Zakrzewski, „Między realizmem a apostazją narodową. Koncepcje prorosyjskie w polskiej myśli politycznej”, OMP, Kraków 2015

Foto: Plus Minus

Współcześnie pojawiają się nieliczne głosy podnoszące argument, że Rosji nie można utożsamiać ze Związkiem Sowieckim. Nie są one jednak w stanie przekonać większości Polaków, którzy słusznie postrzegają wielkiego wschodniego sąsiada jako kraj będący marną alternatywą dla Zachodu.

A jednak od XVIII wieku znacząca część polskich elit zerkała w stronę Rosji. Warto zatem sięgnąć po zbiorową pracę „Między realizmem a apostazją narodową. Koncepcje prorosyjskie w polskiej myśli politycznej", by z jednej strony poznać motywacje, które przyświecały rusofilom znad Wisły, z drugiej zaś – wyjaśnić nieporozumienia dotyczące czołowych postaci kojarzonych z tym nurtem.

Politykiem, który w XX stuleciu stał się synonimem opcji prorosyjskiej, jest Roman Dmowski. Krzysztof Kawalec odkłamuje przywódcę Narodowej Demokracji. Konfrontuje medialny stereotyp, który do niego przylgnął, z faktami. A te świadczą o tym, że Dmowski podejmował współpracę z władzami rosyjskimi wyłącznie z powodów taktycznych.

Strategicznym celem dla niego w okresie zaborów było niepodległe silne państwo polskie, odbudowujące się w oparciu o wzorce zachodnie. O Rosji zaś wypowiadał się jako o kraju barbarzyńskim, w którym despotia warstwy panującej łączy się z anarchicznym żywiołem warunkującym funkcjonowanie nizin społecznych. Ponadto Kawalec zwraca uwagę na coś znamiennego – znany z antysemityzmu Dmowski zdecydowanie bardziej szanował Żydów niż Rosjan. U tych pierwszych doceniał takie ich cechy, jak przedsiębiorczość, pracowitość i moc więzów rodzinnych, których z kolei nie dostrzegał u tych drugich.

Gdzie zatem szukać szczerych polskich rusofilów? Chociażby w pierwszej połowie XIX wieku – w epoce romantyzmu. Z jednej strony można tu wskazać szlacheckiego konserwatystę, pisarza Henryka Rzewuskiego, upatrującego w państwie carów tradycjonalistycznej arkadii będącej przeciwieństwem liberalnego Zachodu, psutego przez ideały rewolucji francuskiej. Z drugiej zaś warto przyjrzeć się Adamowi Gurowskiemu, którego portret kreśli Henryk Głębocki.

Wywodzący się z arystokratycznej wielkopolskiej rodziny Gurowski początkowo był radykalnym lewicowym demokratą. Uczestniczył w powstaniu listopadowym. Klęska tego zrywu spowodowała u niego załamanie wiary w historyczne posłannictwo Polski jako kraju, w którym udałoby się zrealizować wizje francuskich socjalistów utopijnych.

W roku 1834 zainspirowany heglizmem myśliciel dokonał zwrotu. Więziony za udział w „buncie polskich prowincji" został ułaskawiony, lecz zarazem objęty carskim nadzorem. Uznał, że to Rosja, jednocząc narody słowiańskie, jest zdolna stać się główną modernizacyjną potęgą. Zdaniem Gurowskiego do wdrożenia tego projektu potrzebne były rządy silnej ręki, takie jak carski absolutyzm. Polska zaś w oczach niedawnego jeszcze wroga dynastii Romanowów straciła swoją misję dziejową, więc powinna zostać poddana całkowitej rusyfikacji.

Ale takie pomysły nie znalazły posłuchu na dworze w Petersburgu. Gurowski wyjechał więc nielegalnie z Rosji do USA. „Czerwony hrabia" po tej akcji nie mógł już wrócić bezkarnie pod berło cara. Optował jednak za zbliżeniem USA z Rosją – głosił pogląd, iż te dwa kraje działają w interesie globalnego postępu i zjednoczenia ludzkości, więc powinny się podzielić w świecie strefami wpływów.

Dlatego jeśli już ktoś miałby teraz być nieoficjalnym patronem opcji prorosyjskiej w Polsce, to właśnie Gurowski. Moskwa jako sprzymierzeniec Zachodu w dziele modernizacji świata – taką narrację wielu naiwnych Polaków kupi.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Cannes. Religia kina”: Kino jak miłość życia
Plus Minus
„5 grudniów”: Długie pożegnanie
Plus Minus
„BrainBox Pocket: Kosmos”: Pamięć szpiega pod presją czasu
Plus Minus
„Moralna AI”: Sztuczna odpowiedzialność
Plus Minus
„The Electric State”: Jak przepalić 320 milionów