Aktualizacja: 23.10.2016 09:55 Publikacja: 20.10.2016 14:14
Norman Leto
Foto: materiały prasowe
Rz: Zdzisław Beksiński, niedoceniany za życia, artysta poniewierany przez wielu polskich krytyków, za sprawą książki Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy portret podwójny", a teraz filmu Jana Matuszyńskiego „Ostatnia rodzina" przeżywa renesans popularności. Wśród tych, którzy jednak doceniali jego twórczość i mieli z nim kontakt, był z pewnością pan. Jak zaczęła się ta znajomość?
Norman Leto, artysta wizualny: Napisałem do niego w roku 1999, gdy po raz pierwszy zobaczyłem u kolegi album z jego pracami. To była jakaś starsza publikacja, chyba z wydawnictwa Arkady. Miałem 19 lat i zaczynałem interesować się technikami malarskimi, gdyż jak dotąd rysowałem wyłącznie ołówkiem. Nie mam w rodzinie żadnego artysty, a wówczas znałem więcej informatyków i grafików niż ludzi, którzy wiedzieliby, jak przygotować podobrazie. W Bochni, niedużym, trzydziestotysięcznym mieście, nikt nie był w stanie podpowiedzieć mi, jak przygotować płytę pilśniową, a na płótna nie było mnie stać. Beksiński malował bardzo szczegółowo, imponowało mi to jak diabli. Tak więc mój pierwszy list do niego dotyczył głównie malarskiej technologii, ja natomiast mogłem mu w zamian doradzić w sprawach grafiki komputerowej, którą on w tamtym czasie próbował pchnąć w stronę trzech wymiarów, bo nie przepadałem za tym, co robił w Photoshopie. Mieliśmy więc rodzaj dealu: pytanie za pytanie, żeby nie pisać zbyt długich listów. Rozwinęło się to w stałą korespondencję, w sposób naturalny poruszaliśmy i prywatne sprawy... Przepaść wiekowa między nami wynosiła pół wieku, ale jego poczucie humoru było podobnie czarne jak moje. Zanim internet stał się normą, rozmawialiśmy też przez telefon, w końcu przeszliśmy na e-maile. Tak było najszybciej.
Miałem sen. Sen, w którym arcybiskup oskarżony o tuszowanie pedofilii czy przekazywanie informacji o skrzywdzonym sprawcy sam podaje się do dymisji. A gdy nie chce tego zrobić, to inni biskupi, nie zważając na konsekwencje, napominają go oraz zmuszają do przeprosin i rezygnacji.
W podcaście „Posłuchaj Plus Minus” rozmawiamy o interesujących i zajmujących, szeroko dyskutowanych zagadnieniach na kanwie tekstów z bloku głównego najnowszego numeru „Plusa Minusa”. Bo zawsze warto wiedzieć więcej. W dzisiejszym odcinku zadamy bardzo ważne i niecierpiące zwłoki pytanie. Polska bowiem przetrwała, ale – co dalej?
Właśnie ukazał się „Ja to ktoś inny” Jona Fossego, trzeci i czwarty tom opus magnum noblisty – wielotomowej „Septologii” o życiu malarza Aslego.
„Dunder albo kot z zaświatu” to jedna z popularnych dziś paragrafówek.
Samochód elektryczny znakomicie współpracuje z instalacją fotowoltaiczną, a uzupełnianie energii w akumulatorze przy pomocy domowych ładowarek jest nie tylko wygodne i tanie, ale też ekologiczne i przewidywalne.
Książka „Alicja. Bożena. Ja” Jerzego Żurka to dowód złego smaku tak autora, jak i wydawcy.
Hiszpanie udowodnili, że niezawodność i stabilny rozwój są kluczem do zaufania, jakim obie marki darzą klienci.
Para EUR/USD obroniła poziom 1,05. To z kolei pomogło notowaniom złotego.
Złoty pozostaje pod wpływem dolara. Czy zmienią to dzisiejsze dane o PKB z Polski?
Choć do świąt jeszcze wiele tygodni, umysły Polaków rozpala już problem: czy Wigilia będzie kolejnym dniem wolnym od pracy?
W obliczu sporów o upolitycznianie prokuratury niknie dyskusja o merytorycznej jakości pracy śledczych i wymaganiach, jakie powinni spełniać.
Kilka szczegółowych rozwiązań projektu nowelizacji kodeksu karnego budzi wątpliwości. Chodzi m.in. o zasady wymierzania kar.
Rozstrzygnięcie sprawy bez rozważenia argumentów spierających się stron wystawia jak najgorsze świadectwo samemu sądowi.
Strzeżenie bezpieczeństwa państwa i obywateli jest zadaniem obu segmentów władzy wykonawczej.
W dziedzinie nauk ścisłych akceptujemy współdziałanie człowieka i sztucznej inteligencji. A jak można ukształtować podział pracy pomiędzy AI i prawników?
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas