„Rosja bez Putina" jest celnym hasłem politycznym, ale już „Ameryka bez Trumpa" podaje w wątpliwość demokratyczne metody wyborów i kto wie, może być na miejscu za trzy lata, ale nie dziś.
Turcja bez Erdogana jest krajem, który miliony widzów na świecie poznaje z produkowanych tam seriali. Popularnością przebiły one produkcje brazylijskie i meksykańskie, a możliwe nawet, że większość amerykańskich. Ten światowy sukces zaczął się od „Wspaniałego stulecia" kręconego w latach 2011–2014. Jest on nakręconą z przepychem opowieścią o panowaniu sułtana Sulejmana Wspaniałego w XVI wieku. Sulejman, znany w Turcji jako Sprawiedliwy i Twórca Prawa, mądrze rządził, reformował, świetnie walczył, a jego armia doszła prawie pod Wiedeń. Intrygował z Lutrem przeciwko Watykanowi, przejął kontrolę nad żeglugą na Morzu Śródziemnym, przyjął Żydów wygnanych z Hiszpanii. Jednak według prezydenta Erdogana i kilku tysięcy jego epistolarnych stronników piszących skargi za dużo uwagi poświęcono w serialu Sulejmanowi-kochankowi i władcy haremu. Rzeczywiście rudowłosa Roksolana-Aleksandra – Rusinka z terytoriów Rzeczypospolitej – jest równie ważna w serialu co sam sułtan. Przechodzi na islam, zmienia imię na Hürrem i zostaje żoną Sulejmana; według historyków od niej zaczyna się panowanie kobiet w imperium otomańskim.