W wyniku wymierania triasowego z powierzchni Ziemi zniknęło trzy czwarte wszystkich żyjących gatunków. Erupcje wulkanów spowodowały rozdzielenie Pangei, czyli gigantycznego kontynentu stanowiącego wówczas niemal cały ląd na planecie. W ciągu około 600 tys. lat wypłynęły miliony kilometrów sześciennych lawy. Te zjawiska zapoczątkowały okres jurajski i dominację dinozaurów, które zajęły miejsce wymarłych stworzeń triasowych.
Naukowcy mają nową hipotezę dotyczącą przyczyn masowego wymierania
Do czasu ujawnienia nowych badań, jedna z wiodących teorii na temat tego, co spowodowało czwarte masowe wymieranie, dotyczyła uwolnienia w wyniku erupcji dużych ilości dwutlenku węgla. Uważano, że spowodował on ogrzanie planety podobnie, jak dzieje się to obecnie w związku ze zmianami klimatycznymi. Dwutlenek węgla miał również spowodować zakwaszenie oceanów.
Czytaj więcej
Paleontolodzy odnaleźli w Kolorado szczątki małego, prehistorycznego ssaka. Szczegółowe analizy skamieniałości, składającej się z kości szczęki i trzech zębów trzonowych potwierdziły, że odkryto nowy gatunek.
Nowe badanie pod kierunkiem Dennisa Kenta, badacza z Columbia University w Stanach Zjednoczonych, ujawniło jednak, że erupcje wulkanów miały przeciwny skutek i prawdopodobnie spowodowały masowe wymieranie gatunków nie z powodu ocieplenia planety, ale jej wychłodzenia. Odpowiadały za to cząsteczki siarczanu, które zostały masowo wyrzucone do atmosfery podczas erupcji, odbijając światło słoneczne od Ziemi. Cząsteczek miało być tak wiele, że dosłownie zablokowały światło, co spowodowało gwałtowny spadek temperatury na naszej planecie.
- Dwutlenek węgla i siarczany działają nie tylko w przeciwnych kierunkach, ale także w przeciwnych ramach czasowych - powiedział dr Dennis Kent. Oznacza to, że dwutlenek węgla potrzebuje dużo czasu, aby się nagromadzić i spowodować wzrost temperatury na planecie. Z kolei efekt siarczanów jest niemal natychmiastowy. Okazuje się, że prawdopodobnie to „zima wulkaniczna” zabiła większość stworzeń na planecie 201,6 mln lat temu.