Po 15 latach procesu okazuje się, że przypisywana Zdzisławowi Podkańskiemu anegdotka, że chciał się spotkać z nieżyjącym już wtedy Józefem Czapskim, była prawdziwa. Tak uznał wczoraj prawomocnie warszawski Sąd Apelacyjny, oddalając pozew byłego ministra kultury przeciwko „Gazecie Wyborczej" (sygnatura akt I ACa 215/11).
Co ciekawe, trzy inne pisma: „Rzeczpospolita", „Wprost" i „Dziennik Wschodni", które powtórzyły za „GW" tę informację, przegrały wcześniej procesy ze Zdzisławem Podkańskim i musiały go przeprosić. W sprawie przeciwko „Wprost" Sąd Najwyższy powiedział, że dziennikarzowi (prasie) nie wolno podawać bezkrytycznie opublikowanych już informacji naruszających dobra osobiste osób publicznych i z obowiązku dochowania należytej staranności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych nie zwalnia ich to, że powtarzają informację za pismem uważanym za wiarygodne (sygn. I CSK 213/07).
Choć SA podkreślał, że ta sprawa jest nieco inna, w świetle wczorajszego wyroku przeprosiny za podawanie za „GW" anegdoty okazały się bezzasadne.
SA dał wiarę zeznaniom Andrzeja Rosnera, ówczesnego szefa Departamentu Książki w Ministerstwie Kultury, którego Podkański miał prosić o umówienie go z Józefem Czapskim (znanym malarzem), choć ten nie żył już od trzech lat. Sąd I instancji nie dał wiary Rosnerowi, gdyż był w konflikcie z Podkańskim. Sędzia Barbara Trębska z SA zauważyła jednak, że ów konflikt pojawiał się później, a historię tę potwierdził ówczesny wiceminister kultury, któremu Rosner miał ją powtórzyć. Sam Podkański w wywiadzie następnego dnia dla radiowej Trójki nie zaprzeczył takiej rozmowie (później tłumaczył, że chodziło o zupełnie innego Czapskiego). Nie ma więc podstaw twierdzić, że informacja w „GW" była nieprawdziwa.
– Gdyby sprawa przeciwko „GW" była pierwsza, być może wyroki przeciwko pozostałym gazetom byłyby inne – powiedział „Rz" mec. Piotr Rogowski, pełnomocnik „GW".