W Polsce od lat mamy problem z rozliczeniem się z komunistyczną przeszłością, z przywróceniem elementarnej sprawiedliwości społecznej. Ustawa dezubekizacyjna miała tę podstawową sprawiedliwość na jednym z odcinków przywrócić. Źle skonstruowana, wprowadzająca odpowiedzialność zbiorową uczyniła ją karykaturalną albo wręcz jej zaprzeczyła, gdyż postawiła w jednej linii oficerów SB, którzy represjonowali walczących o wolność, z osobami, które miały pecha pracować (czasem bardzo krótko) gdzieś w urzędniczych strukturach. Niektórym sędziom, którzy zmagali się z odwołaniami pokrzywdzonych przez ustawę, zabrakło odwagi, aby sprawę właśnie tak ocenić. Stąd pytanie do Trybunału Konstytucyjnego, które wcale nie rozwiązało sprawy, tylko ją zagmatwało. Sprawa na nowo zyskała wymiar polityczny i była wielokrotnie już odraczana. A procesy osób, które uważają się za pokrzywdzone, są kolejny rok „zamrożone".
SN swoim orzeczeniem nie rozwiąże problemu wadliwej ustawy do końca, chociaż dał wskazówkę sądom powszechnym. Czekamy na orzeczenie TK, który może wymusić interwencję ustawodawcy. Czy do niej dojdzie? Patrząc na grę TK z terminami oceny ustawy, można mieć wątpliwości. Kontekst polityczny w efekcie końcowym może przeważyć.
Czytaj także: Sąd Najwyższy łagodzi ustawę dezubekizacyjną
Źle się stało, że przewodniczącym składu wydającego dzisiejszy werdykt był Józef Iwulski, sędzia z komunistyczną przeszłością – nie tylko dla polityków prawicy symbol nierozliczenia się sądownictwa z PRL. To może źle wpłynąć na ocenę i postrzeganie tego wyroku przez TK i podejmujących decyzje legislacyjne polityków PiS.
A sprawę uregulować trzeba. Podobnie jak zabezpieczenie emerytalne represjonowanych działaczy opozycji. Walczyli z komuną, siedzieli w więzieniach, a dziś nie mają prawa do emerytury przez brak stażu pracowniczego. Żyją w ubóstwie. Parlament przypomniał sobie o nich po 30 latach. Trudno w to uwierzyć. Trzeba tę sprawę raz na zawsze zamknąć. Sprawiedliwie zabrać przywileje tym, którzy aktywnie uczestniczyli w aparacie represji. I zagwarantować bezpieczną przyszłość tym, którzy walczyli o wolną Polskę. To takie oczywiste, ale dlaczego wciąż niewykonalne?