Prawo międzynarodowe i Ukraina, czyli jak ukarać agresora

Rosyjskie działania podjęte na Ukrainie dają się zakwalifikować jako naruszenie wielu norm prawa międzynarodowego. Powstaje jednak pytanie, co można zrobić, a więc, jakie kroki prawne i przed jakimi instytucjami są możliwe – pisze profesor Ireneusz C. Kamiński.

Publikacja: 25.03.2014 17:42

W sprawach o wymiarze ponadpaństwowym są lub mogą powstać. Należy ich użyć nie tylko dlatego, że służyłoby to umiędzynarodowieniu wydarzeń na Ukrainie.

Dzisiejsze prawne rozumienie agresji ma źródła w pakcie Brianda-Kellogga z 1928 r., powojennych kartach Międzynarodowych Trybunałów Wojskowych (popularnie zwanych norymberskim i tokijskim) oraz Karcie Narodów Zjednoczonych. W art. VI pkt (a) Karty trybunału norymberskiego określono, że przywódcy Trzeciej Rzeszy podlegają odpowiedzialności karnej za zbrodnie przeciwko pokojowi (to pojęcie szersze niż zbrodnia agresji), rozumiane jako planowanie, przygotowywanie, rozpoczynanie i prowadzenie wojny napastniczej lub będącej pogwałceniem traktatów, porozumień lub gwarancji międzynarodowych.

Karta Narodów Zjednoczonych zobowiązuje natomiast państwa członkowskie do tego, by powstrzymały się od stosowania groźby i użycia siły przeciwko nietykalności terytorialnej i niepodległości innego kraju (art.  2 ust. 4). Użycie siły jest dopuszczalne tylko w samoobronie lub jako część mechanizmu zbiorowego bezpieczeństwa.

Dla odpowiedzialności prawnej jednostki podstawowe znaczenie ma statut Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK), który wszedł w życie 1 lipca 2002 r. Jego art. 5 wskazuje cztery kategorie zbrodni prawa międzynarodowego, którymi zajmuje się MTK. Są to zbrodnie ludobójstwa, przeciwko ludzkości, wojenne i agresji.

Zbrodnie ludobójstwa, przeciwko ludzkości i wojenne zostały już zdefiniowane w statucie, który określił także, jak w takiej sytuacji wyglądają przesłanki wykonywania jurysdykcji MTK (art. 12) i sposób jej  uruchamiania  (art. 13–15), inaczej jednak przedstawia się kwestia agresji. Artykuł 5 ust. 2 statutu MTK mówi o tym, że MTK będzie wykonywał jurysdykcję w odniesieniu do zbrodni agresji, „gdy tylko zostanie przyjęte postanowienie (...) definiujące tę zbrodnię oraz określające warunki wykonywania przez Trybunał jurysdykcji w odniesieniu do tej zbrodni".

Brakującą definicję zbrodni agresji przyjęła 11 czerwca 2010 r. Konferencja Przeglądowa (art. 8 bis), którą zgodnie ze statutem MTK miano zwołać po siedmiu latach od jego wejścia w życie. Konferencja określiła też warunki wykonywania przez MTK jurysdykcji w odniesieniu do tej zbrodni. Aby poprawka weszła w życie, konieczne jest jej ratyfikowanie przez 30 państw, które są stronami statutu MTK (na razie dokonało tego 13). Poprawka będzie ponadto miała zastosowanie dopiero do zbrodni agresji dokonanych w rok po nabraniu mocy obowiązującej.

Chociaż poprawka nie weszła jeszcze w życie, zawarta w niej definicja zbrodni agresji może się okazać przydatna do rekonstrukcji, jak dzisiaj jest rozumiana ta zbrodnia. Użyta definicja referuje w dużym zakresie ukształtowane już w prawie międzynarodowym pojęcie agresji, doprecyzowując pewne jej aspekty.

Bardziej jakość niż ilość

Zbrodnia agresji to zgodnie z art. 8 bis ustęp 1 „planowanie, przygotowywanie, rozpoczęcie lub dokonywanie aktu agresji (...), który ze względu na charakter, powagę (gravity) i skalę stanowi oczywiste naruszenie Karty Narodów Zjednoczonych". Takiej zbrodni dopuszcza się „osoba zajmująca stanowisko, które efektywnie polega na kontrolowaniu lub kierowaniu politycznymi lub wojskowymi działaniami państwa".

W ustępie drugim art. 8 bis określono, na czym polegają akty agresji. Są to następujące działania:

„(a) inwazja lub atak sił zbrojnych państwa na terytorium innego państwa lub okupacja wojskowa, nawet czasowa, wynikająca z takiej inwazji lub ataku, albo aneksja przy użyciu siły zbrojnej terytorium innego państwa bądź jego części;

(b) bombardowanie przez siły zbrojne państwa terytorium innego państwa lub użycie siły zbrojnej państwa na terytorium innego państwa;

(c) blokada portów lub wybrzeża państwa przez siły zbrojne innego państwa;

(d) atak sił zbrojnych państwa na lądzie, morzu lub w powietrzu na siły zbrojne, marynarkę wojenną lub lotnictwo innego państwa;

(e) użycie sił zbrojnych jednego państwa, które znajdują się na terytorium innego państwa za zgodą przyjmującego państwa, dokonane z naruszeniem postanowień porozumienia lub każde przedłużenie ich obecności na takim terytorium po wygaśnięciu porozumienia;

(f) działanie państwa polegające na przyzwoleniu, by jego terytorium, oddane do dyspozycji innego państwa, zostało użyte w celu dokonania agresji wobec państwa trzeciego;

(g) wysyłanie przez lub w imieniu państwa uzbrojonych bojówek (bands), grup nieregularnych jednostek (irregulars) lub najemników w celu przeprowadzenia działań właściwych siłom zbrojnym, skierowanych przeciwko innemu państwu, które mają taki charakter, że oznaczają akty określone powyżej, albo istotny udział w takich aktach".

W przeciwieństwie do pozostałych trzech zbrodni objętych statutem MTK zbrodnia agresji nie musi zostać połączona ze szczególnym zamiarem (ludobójstwo), „rozległym bądź systematycznym atakiem" (zbrodnia przeciwko ludzkości) lub planem bądź polityką prowadzoną na „szeroką skalą" (zbrodnie wojenne). Choć art. 8 bis wskazuje na kwalifikowane kryteria (charakter, powaga i skala), wydaje się, że przekroczenie progu pozwalającego uznać czyn za zbrodnię agresji zachodzi łatwiej niż w   innych zbrodniach ze statutu MTK. Wystarcza, że dochodzi do uporządkowanego działania jednego państwa mającego postać co najmniej jednego aktu agresji (o którym mówi ustęp 2 art. 8 bis) podjętego przez jedno państwo – nawet bez wypowiedzenia wojny – przeciwko suwerenności, integralności terytorialnej lub politycznej niezależności innego kraju. Zbrodnię agresji charakteryzują więc bardziej cechy jakościowe niż ilościowe. Na poziomie okoliczności faktycznych nie powstawałaby kwestia dostatecznie wysokiej liczby ofiar po wniesieniu rozważanego przez nowe władze Ukrainy wniosku o postawienie Wiktora Janukowycza przed MTK (o podjęcie przez MTK śledztwa) za możliwe zbrodnie przeciwko ludzkości.

Artykuł 8 bis statutu MTK wymaga także, by akt agresji stanowił „oczywiste naruszenie Karty Narodów Zjednoczonych". Nie oznacza to jednak, że istnieje „legalna agresja", wpisująca się w postanowienia Karty. Sens użytego określenia jest taki, że pewne działania wojskowe mogą się okazać uzasadnione, gdy pozostają w zgodzie z prawem międzynarodowym, stanowiąc przykładowo akt dozwolonej samoobrony lub reakcję na katastrofę humanitarną.

Fundamentalną zasadą Karty Narodów Zjednoczonych jest rozwiązywanie sporów przez państwa na drodze pokojowej. Do użycia takich procedur przez Rosję nie doszło, bo uważa ona „rząd Majdanu" za nielegalny, a o interwencję zbrojną miał się podobno zwrócić Wiktor Janukowycz, traktowany przez Moskwę jako „przegrany", lecz zachowujący urząd prezydent. Żadna z tych okoliczności nie uprawnia jednak Rosji do podejmowania działań zbrojnych na ukraińskim terytorium. Trudno też poważnie traktować twierdzenia o naruszeniach praw – podobno masowych – ludności rosyjskojęzycznej czy rzekomej katastrofie humanitarnej. Oceny sytuacji powinny dokonać organizacje międzynarodowe, zwłaszcza Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rosja jest w nich reprezentowana.

Czyżby ukradli krążownik?

Poprawka zawierająca art. 8 bis nie weszła jeszcze w życie. Nawet  gdyby jednak uzyskała 30 wymaganych akceptacji, i tak na razie pozostałaby na papierze. Nabycie przez MTK kompetencji do ścigania sprawców zbrodni agresji zostało bowiem uzależnione od decyzji państw-stron statutu, a ta ma zostać podjęta dopiero po 1 stycznia 2017 r. (w razie braku zakładanej jednomyślności ostatecznie wystarczałaby większość dwóch trzecich głosów). Państwa postanowiły więc dać sobie czas do namysłu, czy poszerzyć uprawnienie MTK o zbrodnię agresji.

Definicja zawarta w art. 8 bis statutu MTK nie kreuje jednak nowego rozumienia zbrodni agresji, lecz odwołuje się w dużej części do tego ukształtowanego już w prawie międzynarodowym i wynikającego z m.in. powojennych procesów norymberskiego i tokijskiego. Nie ulega wątpliwości, że osoby sprawujące władzę państwową, które podejmują decyzję prowadzącą do agresji, dopuszczają się zbrodni prawa międzynarodowego prowadzącej do ich indywidualnej odpowiedzialności karnej.

Rada Federacji upoważniła 1 marca 2014 r. prezydenta Putina do podjęcia działań zbrojnych. Chociaż obecny gospodarz Kremla formalnie z tej dyspozycji jeszcze nie skorzystał, na Krymie zostały podjęte działania przez świetnie wyposażone i uzbrojone jednostki wojskowe. Tylko ślepi lub naiwni (inne określenia są też możliwe) będą uznawać je za formacje „lokalnej samoobrony". U wejścia do ukraińskiej bazy morskiej został zatopiony, by zablokować wyjście w morze, stary rosyjski krążownik. Czyżby Rosjanie byli gotowi oznajmiać, że „nieznani sprawcy" skradli im ten okręt? Podjęte działania jednoznacznie wskazują, że doszło do rosyjskiej agresji. Rodzi to międzynarodową odpowiedzialność  nie tylko Rosji jako państwa, ale i indywidualnych osób, które akty agresji planowały, przygotowywały, rozpoczęły lub dokonywały, zajmując stanowiska pozwalające na kontrolowanie lub kierowanie politycznymi lub wojskowymi działaniami państwa.

Sytuacja stałaby się jeszcze bardziej jednoznaczna, gdyby prezydent Putin skorzystał z dyspozycji do użycia sił zbrojnych udzielonej mu przez izbę wyższą rosyjskiego parlamentu. Nieprzejrzysty dzisiaj w pełni ciąg decyzyjny stałby się jasny. Na politycznym szczeblu wystąpiłaby osobista odpowiedzialność nie tylko prezydenta Putina, ale i osób, które jego decyzję umożliwiły.

Wymowa zbiorowego apelu

Nawet gdyby poprawka dotycząca zbrodni agresji już obowiązywała, MTK i tak nie byłby uprawniony do zajęcia się sprawcami rosyjskiej agresji. Wyraźnie bowiem określono, że MTK nie może orzekać o zbrodniach agresji popełnionych przez obywateli państwa, które nie jest stroną statutu MTK (art. 15 bis ust. 4). Rosja do tej pory statutu nie ratyfikowała (choć go już w 2000 r. podpisała) i trudno oczekiwać – widząc jej obecną politykę – by na taki krok się zdecydowała. Winni agresji mogliby natomiast stanąć przed sądem krajowym lub specjalnie powołanym w tym celu sądem międzynarodowym. Taki scenariusz jest obecnie oczywiście z powodów politycznych trudny do pomyślenia.

Uprawnienia MTK są jednak inne w odniesieniu do pozostałych zbrodni, o których mówi statut MTK. Tu jurysdykcja została oparta na regule terytorialnej. MTK staje się właściwy, gdy zbrodnia została popełniona na terytorium państwa-strony statutu. Nie ma znaczenia, że sprawcą jest obywatel kraju, który nie związał się statutem MTK. Ani to, że taki sprawca pełni funkcję publiczną. Wyraźnie bowiem określono, że funkcja publiczna – taka  jak przykładowo głowy państwa, szefa rządu, członka rządu lub parlamentu – nie zwalnia z odpowiedzialności karnej i nie może stanowić podstawy zmniejszenia kary. Nie stanowi też przeszkody dla MTK fakt, że dana osoba korzysta z immunitetów lub przywilejów związanych z pełnieniem funkcji publicznej (art. 27).

Ukraina nie ratyfikowała dotychczas statutu MTK (podpisała go natomiast w 2000 r.). Ta okoliczność nie wyklucza jednak „wstecznego" przekazania przez państwo do MTK pewnego zagadnienia (art. 12 ust. 3). Lepszym rozwiązaniem dla Ukrainy byłoby jednak związanie się statutem MTK już teraz. Gdy zbrodnie są popełnianie na terytorium państwa, które jest stroną statutu, o wszczęcie śledztwa przez prokuratora MTK może się zwrócić nie tylko takie państwo, ale też każdy inny kraj członkowski. Z formalnego punktu widzenia nie ma to znaczenia, bo zawsze dojdzie do podjęcia czynności przez MTK, ale zawiadomienie nabierze szczególnej wymowy, jeśli pochodzi od grupy państw, a nie tylko bezpośrednio zainteresowanego.

Mam nadzieję, że ponury scenariusz zbrodni wojennych i przeciwko ludzkości nie ziści się na Ukrainie. Jeśli jednak wojska rosyjskie wejdą nie tylko na Krym, mogą się powtórzyć tragiczne wydarzenia z Czeczenii. Podczas drugiej wojny czeczeńskiej rosyjscy żołnierze, nie tylko z jednostek specnazu, dokonali licznych i masowych zbrodni.

Procedura ?„Zjednoczeni dla pokoju"

Najbardziej uprawniona do uruchomienia działań po niezwykle poważnym złamaniu prawa międzynarodowego przez Rosję – agresji wobec sąsiada i naruszeniu jego integralności terytorialnej – byłaby Organizacja Narodów Zjednoczonych. Na pierwszy rzut oka taka opcja wydaje się nierealna, gdyż podjęcie decyzji jest uzależnione od zgody Rady Bezpieczeństwa. Rosja jest zaś – obok Chin, Francji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii – stałym członkiem Rady i ma prawo weta. Dlatego w czasie trzech zwołanych w trybie pilnym posiedzeń Rady Bezpieczeństwa, które dotyczyły sytuacji na Ukrainie (1, 2 i 3 marca), nie próbowano nawet proponować przyjęcia jakichkolwiek rezolucji. Było jasne, że Moskwa je zablokuje.

Paraliż decyzyjny Rady Bezpieczeństwa wynikający z prawa weta stałych jej członków nie pozbawił jednak Organizacji Narodów Zjednoczonych możliwości działania. Trzeba pamiętać o rezolucji „Zjednoczeni dla pokoju" („Uniting for peace"), przyjętej 3 listopada 1950 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. W najważniejszym fragmencie oznajmia ona, że „we wszystkich wypadkach, które zdają się stanowić zagrożenie pokoju, złamanie pokoju lub akt agresji, a Rada Bezpieczeństwa z powodu braku jednomyślności stałych członków przestaje ponosić odpowiedzialność za utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, Zgromadzenie Ogólne powinno się zająć sprawą niezwłocznie w celu skierowania odpowiednich zaleceń do swych członków odnośnie do środków zbiorowych, wliczając w to, w przypadku złamania pokoju lub aktu agresji, użycie sił zbrojnych, jeżeli będzie to niezbędne do utrzymania lub przywrócenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa". W dalszej części rezolucji określono, że jeśli Zgromadzenie Ogólne nie obraduje, o zwołanie jego nadzwyczajnej sesji może się zwrócić siedmiu członków Rady Bezpieczeństwa (liczącej łącznie 15 członków) lub większość państw ONZ (jest ich 193). Taka nadzwyczajna sesja jest zwoływana w ciągu 24 godzin.

Rosja izolowana

Dotychczas z możliwości określonej w rezolucji „Zjednoczeni dla pokoju" skorzystano dziesięć razy. Pierwszy przypadek był związany z izraelskim atakiem oraz desantem francuskim i brytyjskim w Egipcie dokonanym w celu przejęcia strefy Kanału Sueskiego (1956 r.). Kolejne dotyczyły sowieckiej interwencji na Węgrzech (1956), kryzysu libańskiego (1958), sytuacji w Kongu (1960), wybuchu wojny na Bliskim Wschodzie (1967), indyjsko-pakistańskiego sporu o Bangladesz (1971), sowieckiej interwencji w Afganistanie (1980), sytuacji w Palestynie (1980), okupacji Namibii przez Republikę Południowej Afryki (1981), sytuacji na arabskich terytoriach okupowanych i Wzgórzach Golan (1982), izraelskich działań we wschodniej Jerozolimie i na terytoriach okupowanych (1997).

Uruchomienie działania Zgromadzenia Ogólnego prowadziło do przyjęcia różnej treści rezolucji. Były takie, w których zwracano się do sekretarza generalnego ONZ o stworzenie międzynarodowych sił pokojowych (Kanał Sueski), a do państw członkowskich o udzielanie pomocy humanitarnej (Węgry) lub powstrzymanie się od dostaw broni (Kongo). Najdalej idące rezolucje wzywały jednak do izolacji Izraela (1982) i nałożenia sankcji na RPA (1981). W ostatnim przypadku, dotyczącym izraelskich działań we wschodniej Jerozolimie i na terytoriach okupowanych, postanowiono zwrócić się do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości o wydanie opinii doradczej w sprawie prawnych konsekwencji budowy muru na terytoriach palestyńskich (MTS wydał opinię w 2004 r.).

Procedura „Zjednoczeni dla pokoju" prowadzi do najszerszego umiędzynarodowienia sprawy. Nawet jeśli rezolucje podejmowane przez Zgromadzenie Ogólne ONZ prawnie nie mają mocy wiążącej, kreują pewną międzynarodową reakcję i nierzadko prowadzą – pośrednio lub bezpośrednio – do potwierdzenia, że doszło do poważnego złamania prawa międzynarodowego.

Gdy sytuacja na Ukrainie i wokół niej ulega dalszej eskalacji, nie tylko pożądane, ale wręcz konieczne staje się skorzystanie z procedury „Zjednoczeni dla pokoju". Ukraina już utraciła kontrolę nad Krymem. Ponadto Rosja sabotuje działania podejmowane w ramach Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, nie wpuszczając obserwatorów organizacji na Krym (tylko naiwny był gotów widzieć w tej decyzji „suwerenny akt" krymskich władz).

Uruchomienie procedury „Zjednoczeni dla pokoju" nie powinno się okazać formalnie trudne; wystarczy spojrzeć na listę obecnych członków Rady Bezpieczeństwa. W Radzie są, poza jej stałymi członkami (USA, Francja i Wielka Brytania), także Litwa i Luksemburg. To te kraje powinny wziąć na siebie przekonanie do pomysłu pozostałych państw. Zasadne byłoby też poszukiwanie jak najszerszego wsparcia dla inicjatywy, które nie ograniczałoby się do krajów Zachodu. Dlatego wariant wniosku składanego przez większość państw ONZ byłby bardziej pożądany. Dobrym prognostykiem jest przebieg głosowania w Radzie Bezpieczeństwa 14 marca nad projektem rezolucji wzywającej do nieuznawania wyników referendum na Krymie. Rosja zawetowała rezolucję, ale z pozostałych 14 państw aż 13 było za przyjęciem dokumentu, a Chiny wstrzymały się od głosu. Świadczy to o izolacji Rosji.

Nie tylko miecz, ale i tarcza

Nie należy także zapominać o Europejskim Trybunale Praw Człowieka (ETPC). Ukraina wniosła już zresztą 13 marca skargę międzypaństwową przeciwko Rosji, dołączając do niej wniosek o wydanie pilnego środka tymczasowego. Wniosek został tego samego dnia zaakceptowany. Prezes izby nakazała, aby obie strony powstrzymały się od wszelkich działań, zwłaszcza wojskowych, które mogłyby prowadzić do naruszenia praw zapisanych w europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności, przede wszystkim dotyczących życia i zdrowia ludzi.

Można – niestety – oczekiwać, że zwiększy się liczba zdarzeń uzasadniających stawianie zarzutów Rosji. Już teraz na Krymie dochodzi do porwań i zaginięć greckokatolickich duchownych czy bicia manifestantów przeciwnych włączeniu półwyspu w skład Rosji. Separatystyczne władze zapowiedziały przejęcie ukraińskiego majątku. Jeśli dojdzie do tego bez adekwatnego odszkodowania, oznaczać będzie naruszenie prawa własności. To dopiero początek „normalizacji".

Krymski wątek międzypaństwowej skargi Ukrainy będzie miał dwie konsekwencje. Po pierwsze, potwierdzi – jak skargi dotyczące Naddniestrza (sprawy Ilaşcu i inni przeciwko Rosji i Mołdawii, Catan i inni przeciwko Rosji i Mołdawii) – że odpowiedzialność za zdarzenia należy przypisać Rosji, a nie jakiejś rzekomo niepodległej quasi-państwowej efemerydzie. Po drugie, może pośrednio prowadzić do stwierdzenia przez ETPC, że deklaracja niepodległości Krymu (i ewentualne przyjęcie go na łono Federacji Rosyjskiej) była nielegalna w świetle prawa międzynarodowego.

Ukraina mogłaby się też przyłączać do skarg indywidualnych, jakie byłyby kierowane przeciwko Rosji w związku z działaniami podejmowanymi na ukraińskim terytorium (obecnie na Krymie). Takie skargi mogłyby być kierowane nie tylko przeciwko Rosji, ale i dodatkowo przeciwko... Ukrainie. Wzorcem są skargi dotyczące Naddniestrza. Zarzuty były w nich adresowane przeciwko Rosji i Mołdawii. Tej ostatniej zarzucano niepodjęcie działań (np. w drodze interwencji dyplomatycznych) w celu przestrzegania praw skarżącego. Uznanie przez ETPC, że w takiej części skarga jest dopuszczalna, było poprzedzone ustaleniem, że Naddniestrze stanowi prawnie część Mołdawii, tyle że Kiszyniów nie może – ze względu na rosyjską obecność wojskową i wsparcie polityczne – skutecznie sprawować tam władzy. Dochodziło tym samym „rykoszetowo" do zidentyfikowania sytuacji sprzecznej z prawem międzynarodowym.

Gdyby naruszenia dokonywane przez Rosję (lub jej przypisywane) były poważne i liczne, możliwe jest wniesienie skargi międzypaństwowej przeciwko Rosji również przez inne państwa członkowskie konwencji. Takie skargi już były – przeciwko Turcji (1982) i Grecji (1967). W 2001 r. do analogicznego kroku przeciwko Moskwie szykowała się Holandia. Powodem były masowe pogwałcenia praw człowieka w Czeczenii. Nie chcąc jednak samotnie wystawiać się na odwet Rosji, Haga starała się przekonać do skargi inne państwa. Ostatecznie z pomysłu zrezygnowano w atmosferze wspólnej „wojny z terroryzmem" po zamachu z 11 września 2001 r. Warto o istniejącej możliwości sobie przypomnieć.

Międzynarodowe mechanizmy prawne Ukraina może wykorzystać nie tylko jako miecz, ale i jako tarczę. Jeśli padają zarzuty, że na Ukrainie hulają watahy neonazistów dybiących na życie i prawa rosyjskiej mniejszości, należy to poddać weryfikacji odpowiednich organów kontrolnych. Ukraińskie władze już to zresztą robią. Na wniosek Ukrainy Komitet Ministrów Rady Europy zwrócił się ostatnio do komitetu doradczego, działającego na mocy konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych, o pilne sprawdzenie, czy Kijów łamie prawa mniejszości etnicznych.

Istniejące procedury prawne są dostępne także  dla Rosji. Ich wykorzystywanie pokazuje, które państwo posługuje się argumentem prawa, a które siły. Które jest częścią wspólnoty międzynarodowej, a które stawia się ponad nią.

Autor jest profesorem w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk

W sprawach o wymiarze ponadpaństwowym są lub mogą powstać. Należy ich użyć nie tylko dlatego, że służyłoby to umiędzynarodowieniu wydarzeń na Ukrainie.

Dzisiejsze prawne rozumienie agresji ma źródła w pakcie Brianda-Kellogga z 1928 r., powojennych kartach Międzynarodowych Trybunałów Wojskowych (popularnie zwanych norymberskim i tokijskim) oraz Karcie Narodów Zjednoczonych. W art. VI pkt (a) Karty trybunału norymberskiego określono, że przywódcy Trzeciej Rzeszy podlegają odpowiedzialności karnej za zbrodnie przeciwko pokojowi (to pojęcie szersze niż zbrodnia agresji), rozumiane jako planowanie, przygotowywanie, rozpoczynanie i prowadzenie wojny napastniczej lub będącej pogwałceniem traktatów, porozumień lub gwarancji międzynarodowych.

Pozostało 97% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Policjant zginął z rąk kolegi – ta tragedia ma drugie dno
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej