Hipokryzja i obłuda – tak można określić motywy, jakimi kierowało się Ministerstwo Sprawiedliwości, przygotowując projekt ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej świadczonej przez państwo (druk sejmowy nr 3338). Resort sprawiedliwości twierdzi: „wychodziliśmy z założenia, że nieodpłatna pomoc prawna ma być pomocą profesjonalną. A to oznacza, że nie może być różnicy pomiędzy nią a profesjonalną poradą udzieloną w kancelarii prawnej" (cytat z wywiadu, jakiego udzielił wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń „Rzeczpospolitej" 6 lipca br.).
Nic dodać, nic ująć. Jakież to odkrywcze, mądre i sprawiedliwe. To prawda, że ubogi obywatel naszego kraju zasługuje na profesjonalną pomoc prawną, a sprawy, z jakimi przychodzi do radcy prawnego czy adwokata, są niejednokrotnie trudne i wymagają wysokiego profesjonalizmu przy ich prowadzeniu. Tak brzmią deklaracje słowne resortu sprawiedliwości. Jaka jest rzeczywistość legislacyjna i co Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało w projekcie ustawy?
Okazuje się, że resort połowę (z 1524 punktów nieodpłatnej pomocy prawnej) powierzył organizacjom pozarządowym, które delegowały osoby nieposiadające uprawnień do świadczenia fachowej pomocy prawnej, niebędące radcami prawnymi ani adwokatami. Trzeba pamiętać, że lobby studentów prawa, reprezentowane przez tzw. kliniki prawa na wyższych uczelniach prawniczych, nadal zabiega o to, by także studenci mogli udzielać przedsądowych porad ludziom, których nie stać na profesjonalnego prawnika z wyboru.
Cel był słuszny
Jak to się ma do słusznego założenia, które rzekomo stanowiło motywację do stworzenia kompleksowego systemu pomocy prawnej, że nieodpłatna pomoc ma być profesjonalna i „nie może być żadnej różnicy pomiędzy nią a profesjonalną poradą prawną udzieloną w kancelarii prawnej" (cytat w przywołanego wcześniej wywiadu).
Resort sprawiedliwości ustami cytowanego już wiceministra wyjaśnia, że o takie rozwiązanie zabiegały organizacje pozarządowe, które obawiały się, że: „nie uda im się pozyskać wystarczającej liczby adwokatów i radców prawnych do świadczenia porad. Staraliśmy się być elastyczni (mówi minister), choć niektórzy mają wobec tego rozwiązania obawy. Podkreślają, że udzielona porada może spowodować szkodę, a to oznacza, że poszkodowany będzie mógł dochodzić roszczenia odszkodowawczego z tego tytułu".