Prokuratorskie i sędziowskie uposażenia pozostaną czwarty rok z rzędu zamrożone, wbrew zapisom w ustawach wiążących je ze średnim wzrostem wynagrodzeń w gospodarce. Rząd robi to bocznymi drzwiami, wykorzystując ustawę okołobudżetową, arbitralnie ustalając od kilku lat wskaźniki. Sytuacja jest o tyle niezrozumiała, że większość państwowych służb otrzymała dofinansowanie, a rząd chwali się świetnymi parametrami ekonomicznymi oraz rekordowymi wpływami z podatków. Tymczasem sędziowie i prokuratorzy to w sumie ok. 16 tys. osób, zatem urealnianie ich pensji w ślad za gospodarką jest dla budżetu promilowym wydatkiem.
Zatem o co tutaj chodzi? Zbigniew Ziobro sprzeciwia się mrożeniu prokuratorskich pensji, tyle tylko, że jego głos nie znajduje żadnego uznania w oczach premiera. Uderzenie po kieszeni służby, na czele której stoi jako prokurator generalny, jest jego prestiżową porażką. Pokazuje bowiem, że Ziobro może brylować na konferencjach, grozić palcem, ale w przypadku zapewnienia odpowiednich warunków materialnych swoim ludziom niewiele może.
Wszystko to jest pokłosiem konfliktu, który toczy się między Morawieckim a Ziobrą. Ostatnio jeszcze ostrzejszego. Minister otwarcie krytykuje politykę premiera wobec Brukseli, wskazując na zdradę polskich interesów. Morawiecki kwestionuje zaś reformy Ziobry w sądach. Blokada prokuratorskich pensji jest do tego skutecznym narzędziem osłabienia pozycji ministra we własnym mateczniku.
A niezadowolenie prokuratorów rośnie. Do sądów wpłynęło już ponad 500 ich pozwów o wyrównanie wynagrodzeń zgodnie z zasadami zapisami w ustawie. Prokuratorzy wygrywają, a budżet musi wypłacać należne pieniądze, ale też ponosić koszty sądowe. W TK czekają cztery wnioski w sprawie zamrożenia sędziowskich pensji, które mają być zbadane we wrześniu. Niewykluczone, że prokuratorska skarga zostanie do nich dołączona.
Do tej pory konflikt ze środowiskami prawniczymi rozgrywał się na płaszczyźnie praworządności, teraz nabiera wymiaru także ekonomicznego. Wracamy do sytuacji sprzed dekady, kiedy w podobnym sporze znalazł się Donald Tusk, mrożący uposażenia prokuratorów i sędziów ze względu na kryzys finansowy. W 2013 r. TK przyznał Tuskowi rację, ale dodał, że takie zamrożenie może być jednorazowe, na rok. Dziś sytuacja jest inna. Zamrożenie trwa kilka lat, a sytuacja gospodarcza jest według rządu dobra. Coś w tym wszystkim wyraźnie zgrzyta. A przygnębia fakt, że państwo uchwala zasady, których później samo nie chce respektować.