Zbliża się czas wyboru rzecznika praw obywatelskich. Brzmi to co najmniej dziwnie, bo przecież kadencja obecnego RPO prof. Adama Bodnara skończyła się we wrześniu 2020 r. i już wtedy powinien być wybrany jego następca lub następczyni. Tymczasem nadal panuje stan zawieszenia.
Prof. Bodnar, zgodnie z art. 3 ust. 6 ustawy o RPO, pełni swoje obowiązki do czasu wyboru kolejnego rzecznika, a tego wyboru nadal nie dokonano, choć w pierwszym i drugim terminie była zgłoszona jedna kandydatka: Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.
Czytaj także: Robert Gwiazdowski kandydatem PSL i Konfederacji na RPO
Zaiste, ciekawa argumentacja
Kandydaturę Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz, głównej koordynatorki sądowych postępowań strategicznych w Biurze RPO, popierają organizacje pozarządowe i samorządy prawnicze, a to w normalnym stanie rzeczy powinno oznaczać wybór zgłoszonej osoby, spełniającej ustawowe warunki. Sejm nie dokonał jednak tego wyboru, bo urząd rzecznika praw obywatelskich stał się przedmiotem gry politycznej prowadzonej przez polityków koalicji rządzącej. Jesienią 2020 r. Zjednoczona Prawica nie zgłosiła swojego kandydata, zapewne z powodu ówczesnych sporów wewnętrznych. Mając jednak większość w Sejmie, zablokowała wybór jedynej zgłoszonej kandydatki. Jeden z prominentnych przedstawicieli obozu władzy wyjaśnił w mediach, że głównym zarzutem wobec tej kandydatury jest jej współpraca z dotychczasowym, zdaniem rządzących niedobrym, RPO.
To zaiste ciekawa argumentacja odmowy wyboru. Nie liczą się, jak widać, poglądy i dokonania kandydatki, obszernie przez nią przedstawione podczas wysłuchania w Sejmie, tylko współpraca z niechcianym RPO.