„Ofiary często pozostają bezimienne i nawet symboliczna mogiła nie wzywa do modlitwy lub pamięci. Oprawcy patrzą z tysięcy zdjęć w internecie, z okładek książek i kolorowych tygodników. Do westchnienia sprowadza się pytanie, czy nie warto, czy nie sprawiedliwiej byłoby wrócić do znanej z Rzymu damnatio memoriae – do potępienia pamięci? Pierwsze strony gazet lub opakowania z mleczkiem do kawy przedstawiające brunatnego dyktatora, obwoluty opracowań z podobiznami współpracujących z nim zbrodniarzy. Gdzie jest granica między przestrogą a promocją? Najwięksi kaci XX w. z wysokimi indeksami cytowań. Oj, przydałoby się usankcjonować nakaz (nawet częściowego) zapomnienia...