Nadmierny tłok panujący w naszych więzieniach, brak pieniędzy na podstawowe wyposażenie zwiększające bezpieczeństwo osadzonych i pracowników, rozsypujące się budynki sprzed 100 lat, brak elementarnej opieki medycznej – to główne przyczyny katastrofalnego stanu polskich więzień. Wszystko to sprzyja dziwnym „przypadkowym” zgonom.
Specjaliści od lat alarmują o zagrożeniach. Państwo te ostrzeżenia najwyraźniej ma w nosie.
[srodtytul]Umiera chłop na schwał[/srodtytul]
Tragiczna seria zgonów niewygodnych osób w polskich więzieniach trwa. W odstępie półtora roku znaleziono ciała powieszonych trzech bandytów, porywaczy i zabójców Krzysztofa Olewnika. W ostatnią niedzielę w celi aresztu śledczego odkryto zwłoki gdańskiego gangstera Artura Zirajewskiego obciążającego Edwarda Mazura jako zleceniodawcę zabójstwa gen. Marka Papały. Władze więziennictwa tłumaczą, że w kolejnych zgonach trójki kryminalistów ze sprawy Olewnika nie ma nic niezwykłego. Były to zwyczajne samobójstwa. Śmierć Zirajewskiego, członka „klubu zabójców”, nastąpiła zaś z powodów naturalnych. Chłop na schwał zmarł na zator płucny w więziennym szpitalu.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie zdołało dotychczas przekonać opinii publicznej (czytaj: dostarczyć jej dowodów), że za tymi czterema zgonami nie kryją się żadne tajemnice. Z każdą kolejną śmiercią pojawiało się coraz więcej wątpliwości. Jak to możliwe? – pytano. Władze więzienne wiedziały już, że samobójstwo popełnili Wojciech Braniewski, herszt bandy porywaczy Krzysztofa Olewnika (w nocy z 18 na 19 kwietnia 2007 r.), i Sławomir Kościuk, który pomagał przy duszeniu ofiary (4 kwietnia 2008 r.).