Nowa książka Benedykta XVI, wywiad rzeka, ma ponoć 280 stron. Jednak z dotychczasowych relacji prasowych można by wnosić, że ogranicza się do strony jednej lub co najwyżej kilku: do fragmentu, w którym Benedykt XVI mówi o prezerwatywach. Jeszcze inaczej: nawet cała ta wypowiedź w świetle niektórych sensacyjnych sprawozdań sprowadza się do jednego czy dwóch zdań: do tych zdań papieża, w których zdaje się on „zmieniać stanowisko Kościoła w sprawie antykoncepcji”.
[srodtytul] Kościół zmienia zdanie?[/srodtytul]
No cóż, nie sposób przejść bez słowa obok tych nieporozumień czy manipulacji. Odrzućmy najpierw na bok te najgrubsze. Po pierwsze, żaden wywiad książkowy – nawet papieski – nie jest miejscem, w którym dokonuje się zmian nauki Kościoła. Nawet przy założeniu – bardzo na wyrost – że papież rzeczywiście powiedziałby tam coś odmiennego od ortodoksji, nie powodowałoby to żadnej zmiany w nauce katolickiej. Książka wywiad zawsze mówi nam raczej o drogach refleksji teologa, natomiast nie jest żadnym wystąpieniem oficjalnym i normatywnym.
Po drugie, we fragmencie, na który się powoływano w mediach, Ojciec Święty potwierdza najpierw dotychczasowe i niezmienne nauczanie katolickie, że manipulowanie płodnością, w tym posługiwanie się prezerwatywami w celu uniknięcia zapłodnienia, jest złem. Jest to zło, które jest grzechem, nie do pogodzenia z prawdą o człowieku i z prawem bożym.
[wyimek]Papież wyszedł poza najczęściej przypominane kanony nauki moralnej. Nie ogranicza się on do powtórzenia niezmiennych zasad, lecz stara się także o rozważenie pewnych niuansów [/wyimek]