Musimy powiedzieć to sobie jasno. Nie rozumiemy Konstytucji 3 Maja. Katastrofy dziejowe, które nas od niej dzielą, sprawiły, że stała się ona dziełem zagadkowym. Jej zagadkowość paradoksalnie wzrasta proporcjonalnie do tego, im bardziej wydaje się ona oczywista i zrozumiała. O Konstytucji uczy się dzisiaj w gimnazjach i poświęca jej rocznicowe akademie.
Nie ma wolności bez energicznego rządu i egzekwowanego prawa; nie ma wolności bez wspólnoty narodowej; nie ma wolności bez majątku prywatnego
Obrócona w oczywistość, zamieniona w banał, sprawia wrażenie litery martwej, zabytku historii prawa, który miał kiedyś jakieś znacznie, lecz którego moc sprawcza dawno już uleciała. Fetując 3 Maja nie wiemy zatem, co świętujemy. Nie pojmujemy, jaką bombą – śpiącą w pokładach naszej historycznej podświadomości – jest Konstytucja. Jej eksplozywny charakter stanie się dla nas jasny, kiedy przyłożymy jej ideę podstawową do Polski współczesnej – lecz naprzód uprzytomnijmy sobie, czym jest dzisiejsza Polska.
Zniewalanie przesz wyzwalanie
Zacznijmy od oczywistości: Polska jest krajem posttotalitarnym. Komunizm był bardzo szczególnym rodzajem tyranii. Dawne tyranie opierały się na przemocy fizycznej, sprowadzały się do politycznej opresji, pozostawiając zwykle margines osobistej wolności swoim poddanym. Komunizm, po swojej pierwszej brutalnej fazie, przemoc fizyczną zastąpił przemocą duchową. Władza stawiała sobie cele pedagogiczne. Wdzierała się do duszy. Zagnieżdżała w umysłach. Chciała wychować nowego człowieka – takiego, który będzie mógł się kontrolować sam, pomagając w ten sposób organom bezpieczeństwa. Taki był właśnie sens różnych praktyk władzy totalitarnej.
Przypomnijmy je hasłowo: stworzenie nowomowy i przekręcenie sensu słów (język jest podstawą pracy umysłu), indoktrynacja w szkołach i zakładach pracy, masowe werbowanie agentów tajnej policji, na koniec – użycie szpitali psychiatrycznych do walki z opozycją. Człowiek jest zwierzęciem społecznym. W każdym społeczeństwie istnieją instytucje, które wprowadzają ład i porządek w pierwotny chaos ludzkich instynktów. Komuniści użyli ich dla utwierdzenia swojej władzy. W rezultacie powstało w Polsce ultranowoczesne społeczeństwo niewolnicze. W monarchiach średniowiecznych niektórzy byli wolni. W państwach totalitarnych wolnym nie był nikt. Przywódcy partyjni wierzyli w propagandowe hasła i slogany. Jest w tym psychologiczny paradoks, ale bez tego paradoksu nie zrozumiemy duchowego spadku, jaki zostawił nam po sobie totalitaryzm.