Rewolucja kopernikańska w mediach

Umiejętności dziennikarskie nie mogą – zauważają autorzy „Manifestu XXI” – wyrażać się na poziomie „technika informacyjnego”. Rozwiązaniem może być rygorystyczne edukowanie dziennikarzy, ale także właścicieli i zarządów instytucji medialnych – pisze medioznawca.

Publikacja: 21.08.2013 19:10

Jacek Dabała

Jacek Dabała

Foto: materiały prasowe

Red

Zarabianie pieniędzy przez branżę medialną kończy się tam, gdzie zaczyna się całkowita bezrozumność. A do tego właśnie prowadzi eskalacja zysków oparta głównie na emocjach. „Manifest XXI” Patricka de Saint-Exupéry'ego (francuski dziennikarz i publicysta, spokrewniony z Antoinem de Saint-Exupérym) i Laurenta Beccarii (francuski wydawca, m.in. dyrektor literacki wydawnictw Plon i Stock) opublikowany w „Nowych Mediach” 2013 nr 2 sprzeciwia się temu trendowi, wyznacza perspektywy nie tylko myślenia o mediach, ale przede wszystkim kształcenia dziennikarzy i wszystkich innych pracowników mediów; także osób występujących w mediach i zainteresowanych właściwym rozumieniem komunikatów.

W procesie edukacji należy od początku informować uczniów, jaki poziom intelektualny i inteligencki reprezentują, że są mało uzdolnieni, przeciętni lub wybitni

Okazuje się, że to swoiste podsumowanie rozwoju prasy dotyka czegoś znacznie poważniejszego niż tylko historia – uświadamia medialny poziom wymiany poglądów oraz poziom poglądów społeczeństw w ogóle. Te z kolei są uwarunkowane edukacją dziennikarzy i specjalistów w zakresie komunikowania, ale też – w wyższym profesjonalnym wymiarze – stałym progresem współczesnych doświadczeń samych środków masowego przekazu, stylu zarządzania nimi.

Obowiązek myślenia

Na pierwszy rzut oka „Manifest XXI” może się wydawać anachroniczny i nierealny, odnoszący się do współczesnych mediów w sposób typowo inteligencki, a zatem – z perspektywy komercyjnej – w wielu punktach prawie naiwny. Można nawet odnieść wrażenie, iż obaj autorzy chcą cofnąć czas i to, co nazywają medialnym „przewrotem kopernikańskim”, jest głównie ich pobożnym życzeniem.

Zapewne znajdą się osoby, które tak właśnie zinterpretują ten tekst. Powiedzmy jednak wprost: będzie to interpretacja jednostronna i ograniczona do głównego nurtu rozwoju dzisiejszych mediów, odpowiadająca temu, co Saint-Exupéry i Beccaria opisali jako pozorne zwycięstwo „zautomatyzowanego dziennikarstwa”.

Wywód francuskich autorów przypomina o podstawowej i najważniejszej – nie tylko dziennikarskiej – zdolności człowieka, o myśleniu, a dokładniej o obowiązku myślenia odpowiedzialnego, w tym twórczego i odkrywczego.

Każdy inny model dziennikarstwa jest tylko substytutem właściwego podejścia do tego zawodu niezależnie od dochodów i sławy czerpanych z chwilowych koniunktur.

Niezgoda na ogłupianie

Optymizmem napawa fakt, iż zarówno odrzucenie „alternatywy prasa – ekran”, jak i wiara w prasę postinternetową preferującą czytelnika, a nie zyski z reklam, rysują się jako rozwiązania realne, aczkolwiek na razie niemożliwe do określenia w czasie. Rozważania obu Francuzów prowokują do postawienia szeregu pytań, w tym być może najbardziej aktualnego: czy dziennikarstwo musi się dostosować do cyfryzacji i jak to się ma do współczesnego modelu kształcenia „ku mediom”?

Dziennikarstwo rzeczywiście musi się dostosować do cyfryzacji rozumianej jako środek do komunikowania się interaktywnego, totalnego i natychmiastowego, do nowych technologii „wariantujących” ścieżki przekazywania treści, ale nie musi, a nawet nie powinno, ulegać presji statystycznego, wyliczalnego, komercyjnego obliczania tzw. wejść.

Nie ma chyba wątpliwości, że nawet w świecie niewyobrażalnych technologii dziennikarz rozumiany jako twórca (również media rozumiane jako twórcze) zawsze będzie miał do powiedzenia coś ważnego i będzie po prostu niezbędny. Szczególnie znamienne jest tu „manifestowe” napomknienie o rozumowaniu i braku rozumu; można powiedzieć, że skoro dyskutujemy na temat bezrozumności, automatyzacji przekazu, tabloidyzacji, konsumpcji i zyskach, o „produkowaniu treści”, to temat już z samej swej istoty informuje o oczywistej niezgodzie części odbiorców (także profesjonalnych) na takie prymitywizowanie środków masowego przekazu, informuje o potrzebie wypracowania prawdziwej drogi rozwoju dziennikarstwa, a nie bezmyślnych multiplifikacji treści pod kątem „najgłupszych z głupich”, czyli odbiorcy tak przeciętnego, iż godzi się na swój najniższy status całkowicie nieświadomie lub pozornie świadomie.

Pokora w miejsce bezczelności

Na „manifestowe” pytanie: „do czego się przystosować” w cyfryzacji? – można odpowiedzieć następująco: trzeba przystosować się przede wszystkim do ustawicznego, głębokiego edukowania odbiorców mediów w duchu samokrytycyzmu, krytycyzmu i samokwestionowania. Komunikowanie w ogóle, w tym medialne, powinno stać się niezbędnym przedmiotem na wszystkich poziomach i we wszystkich rodzajach szkół oraz studiów. Czytelnik, słuchacz i widz muszą zacząć rozumieć mechanizmy manipulacji na tyle, żeby przestać korzystać z rozwiązań prymitywnych, z podaży sensacji i emocji sztucznie kreowanych, wulgarnie epatujących lub bezczelnie sprzedawanych.

Bez takiej afirmowanej społecznie edukacji internauta rzeczywiście długo pozostanie – jak czytamy w „Manifeście” – „nieprzewidywalny i niewierny”, uważający swoje nastroje i nieświadome działania za wyraz wolności. Trzeba wierzyć, że cyfrowy świat jest do opanowania, mimo pozorów wszechmocy i nieskończoności, jeśli odbiorcy zaczną rozumieć, że ich mózgi, ich przeciętność, nie stanowią dla sieci żadnej wartości poza oczekiwaną reakcją na ściśle selekcjonowane bodźce.

Być może zabrzmi to niepoprawnie politycznie, ale w procesie edukacji należy wyraźnie od początku informować uczniów i studentów, jaki poziom intelektualny i inteligencki reprezentują, że są mało uzdolnieni, przeciętni lub bardzo zdolni, wybitni. I nie chodzi tu o „podcinanie skrzydeł”, ale o urealnianie spojrzenia na rzeczywistość. Tylko wtedy bezczelność u internauty zastąpią pokora, świadomość własnej niewiedzy i ograniczeń, a czasami po prostu wstyd.

Właśnie wtedy demokracja i reklama spotkają się w odpowiednim dla siebie miejscu – ta pierwsza zacznie szanować rozum, nawet wbrew sobie, ponieważ będzie czuła swoją zwyczajność lub małość, i ograniczy emocjonalne eksponowanie siebie w „cyfrowym realu”, a ta druga zostanie rozszyfrowana nawet przez popkulturę jako, mówiąc metaforycznie, sprytny naciągacz, ułuda czy złodziej czasu. To sytuacja dzisiaj niebywała i trudno wyobrażalna.

„Manifest XXI” ambitnie zarysowuje czas, teren, obraz i spójność jako cztery filary prasy postinternetowej, ale nie wskazuje wyraźnie drogi, jaką należy przejść, aby taka prasa była czytana, aby obroniła się przed, jak znajdujemy, „treściami przeznaczonymi na sprzedaż”, które z pozoru tylko przypominają artykuły. Dlatego warto zaznaczyć, że równie ważne jak edukowanie odbiorców w dziedzinie komunikowania i mediów jest kształcenie samych dziennikarzy, branży medialnej, w duchu rozumienia, odczuwania i kreowania dojrzałej dramaturgii. Nie wszystko bowiem funkcjonuje w świecie wartości jako dramatyczne oraz nie każdego interesują wartości głębsze. Umiejętności dziennikarskie nie mogą się ograniczać się do rzemiosła, sprawnego obsługiwania sortowni tematów, co niestety coraz częściej ma miejsce, wyrażać się na poziomie – jak wydobywamy z „Manifestu” – „technika informacyjnego”, a nie dziennikarza.

Rozwiązaniem problemu w przyszłości – co teraz brzmi z pewnością naiwnie – może być szczególnie rygorystyczne edukowanie dziennikarzy, ale także właścicieli i zarządów instytucji medialnych, tak aby zauważyli własne ograniczenia oraz zmiany w mentalności (dzisiaj „wszystkożernego”) odbiorcy i zaczęli go bardziej cenić, gdy otrzymują sygnał (nawet sporadyczny i niszowy), że oczekuje on komunikatu na wyższym poziomie, jakości, a nie sprzedażowych szablonów. Swoisty rygor wolności zaczyna być rozumiany personalistycznie.

Znać się na wszystkim

Trudno uwierzyć, że umocni się rozgraniczanie tekstu i obrazu. Nie jest wykluczone, że rozwiązaniem będzie sama technologia, która wyeliminuje podział nośników na papierowe i cyfrowe, gdy w laboratoriach powstanie materiał całkowicie imitujący tradycyjny papier. Puszczając wodze fantazji, można wyobrazić sobie taki nośnik – trwały, wielokrotnego użytku, składany do kieszeni, o dowolnym rozmiarze, grubości, uniwersalny i cyfrowy (prasa – radio – telewizja – internet) o nazwie np. netwizor (netvision paper, w skrocie NVP), nośnik, który może być miękki jak papier lub w razie potrzeby twardnieć jak tablet, ekran komputera czy kineskop telewizora. Miałby on także zamontowane w swojej strukturze niewidoczne głośniki, a obrazy (np. fotografie, filmy, gry) ilustrujące tekst gazetowy mogłyby być ruchome lub statyczne, małe lub duże.

Ktoś, kto wymyśli taki materiał, ma szansę stać się bogatym człowiekiem, a „rewolucja kopernikańska” w mediach – przy uwzględnieniu naszkicowanych tutaj kwestii – faktem. W konsekwencji sam dziennikarz stanie wobec całkowicie nowego wyzwania: znać się dobrze na wszystkich rodzajach mediów w cyfrowym świecie. Inaczej niż dzisiaj.

Autor jest profesorem, kierownikiem Katedry Warsztatu Medialnego i Aksjologii w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej KUL. Specjalista ds. mediów, komunikowania i literatury, pisarz, scenarzysta, były dziennikarz radiowo-telewizyjny.

Zarabianie pieniędzy przez branżę medialną kończy się tam, gdzie zaczyna się całkowita bezrozumność. A do tego właśnie prowadzi eskalacja zysków oparta głównie na emocjach. „Manifest XXI” Patricka de Saint-Exupéry'ego (francuski dziennikarz i publicysta, spokrewniony z Antoinem de Saint-Exupérym) i Laurenta Beccarii (francuski wydawca, m.in. dyrektor literacki wydawnictw Plon i Stock) opublikowany w „Nowych Mediach” 2013 nr 2 sprzeciwia się temu trendowi, wyznacza perspektywy nie tylko myślenia o mediach, ale przede wszystkim kształcenia dziennikarzy i wszystkich innych pracowników mediów; także osób występujących w mediach i zainteresowanych właściwym rozumieniem komunikatów.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa