Ponad 5 milionów ludzi znalazło w powojennej Polsce swoje nowe domy. Stare porzucili, choć nie chcieli. I chyba nigdy nie poczuli się na tzw. Ziemiach Odzyskanych jak u siebie. Dopiero ich wnukowie odnaleźli tu własną tożsamość i uznali to miejsce za swoje. Dziś to miejsce, które chcąc nie chcąc stworzyli na nowo, winne jest im pamięć. Czas, aby idea Centrum Osadników doczekała się realizacji.
Kiedy kilkunastoletni Fryderyk Jaworski wysiadł wiosną w 1945 roku wraz z rodzicami i trzema siostrami na dworcu w poniemieckim Słupsku, nie przypuszczał nawet, że kiedyś urodzą się tu jego dzieci i wnuki. Zmęczona po kilkunastu dniach podróży rodzina z Lidy (dzisiejsza Białoruś) wysiadła z pociągu towarowego właściwie tylko dlatego, że zabrana z domu koza nie wytrzymywała już trudów tej drogi w nieznane. Oprócz zwierzęcia Jaworscy mieli trzy kołdry, kilka poduszek, trochę ubrań i sztućców. I parę rodzinnych pamiątek. Niczego więcej nie można było zabrać. Rodzina rozeszła się po mieście, aby rozpytać o mieszkanie, Fryderyk na dworcu pilnował skromnego dobytku. Gdy chłopiec siedział na walizkach, podszedł do niego mężczyzna, warszawiak, który przybył do Słupska kilka miesięcy wcześniej. Zaproponował lokum. Nie za darmo oczywiście. Niedaleko, kilka ulic od dworca, co nie było bez znaczenia, bo ojciec Fryderyka był kolejarzem. Kilkupiętrowa kamienica, trzy pokoje, kuchnia, łazienka. No i jeszcze samotna Niemka, która czekała na repatriację. Rodzina wypędzonych z Lidy żyła z nią przez wiele miesięcy pod jednym dachem. Połączył ich los wysiedlonych. Niemka pewnie umarłaby z głodu, gdyby nie wsparcie rodziny Jaworskich. W pokoju, który dzielili z dawną właścicielką, wiele lat później przyszły na świat dzieci Fryderyka. Tu się bawiły, uczyły, spotykały z kolegami, snuły plany, przygotowywały się na studia i tu wracały już jako dorośli. Do swojego domu. Domu swoich rodziców. Wtedy też w tej i w tysiącach podobnych rodzin na ziemiach zachodnich zaczął się etap budowania nowej tożsamości. Nowej historii.
Szli na zachód osadnicy
Od wiosny 1945 r. na tzw. Ziemie Odzyskane zaczęły przybywać transporty z osadnikami z byłych terenów wschodnich II Rzeczypospolitej. W przeważającej części byli to Polacy, ale także Żydzi, a od końca 1946 r. również Ukraińcy wysiedleni z Bieszczad w ramach akcji „Wisła". Do końca akcji przesiedleńczej tylko z terenów Wileńszczyzny zostało przetransportowanych 200 tysięcy osób. Z samego Wilna wyjechało 80 proc. mieszkańców i tyle samo z Brześcia oraz Pińska. Polacy opuścili także Lwów, Grodno oraz setki innych miast i wsi. Rzeczpospolita straciła ponad połowę swego obszaru z 1939 r.
Na podstawie danych z okresu po zakończeniu akcji przesiedleńczej, tj. z grudnia 1948 r., spośród osadników narodowości polskiej, czyli ok. 5 mln ludzi, którzy znaleźli się na Ziemiach Odzyskanych, ok. 1,33 miliona (26,6 proc. wszystkich) pochodziło z terenów wschodnich Rzeczypospolitej (Wileńszczyzna, Litwa Kowieńska, byłe województwa nowogródzkie i poleskie oraz wschodnia część województwa białostockiego, od 1939 r. należące do litewskiej, białoruskiej oraz ukraińskiej SRR). Do tego należy doliczyć ponad 150 tys. Ukraińców, Łemków i Bojków przymusowo wysiedlonych z południa Polski.
Ludność ta osiedlana była zwłaszcza na północy kraju: Pomorzu Zachodnim i Środkowym oraz na terenie Warmii i Mazur. Mniejsze skupiska przesiedlonych kresowiaków zamieszkały na obszarze Dolnego Śląska (np. we Wrocławiu). Osadnicy pochodzący z południowo-wschodnich terenów II Rzeczypospolitej kierowani byli zwłaszcza na południe Polski (Górny i Dolny Śląsk).
Przesiedleńcy zastali spustoszone i rozszabrowane domy, sklepy i fabryki. Cierpieli z głodu i chłodu, a także z tęsknoty. Często nie wierzyli w to, że na nowych terenach zostaną na zawsze. Profesor Zdzisław Mach w podsumowaniu jednego ze swoich badań przedstawia obraz społeczności, która, pozbawiona korzeni, nie potrafiła odbudować więzi w nowym miejscu. Zaowocowało to społeczną apatią i zastojem kojarzonym dość szeroko z „krajobrazem popegeerowskim" charakterystycznym właśnie dla ziem Polski zachodniej i północnej.