Aktualizacja: 22.03.2015 22:48 Publikacja: 22.03.2015 22:48
Dobrym miejscem na Centrum Osadników byłby Słupsk – uważa autor
Foto: materiały prasowe
Ponad 5 milionów ludzi znalazło w powojennej Polsce swoje nowe domy. Stare porzucili, choć nie chcieli. I chyba nigdy nie poczuli się na tzw. Ziemiach Odzyskanych jak u siebie. Dopiero ich wnukowie odnaleźli tu własną tożsamość i uznali to miejsce za swoje. Dziś to miejsce, które chcąc nie chcąc stworzyli na nowo, winne jest im pamięć. Czas, aby idea Centrum Osadników doczekała się realizacji.
Kiedy kilkunastoletni Fryderyk Jaworski wysiadł wiosną w 1945 roku wraz z rodzicami i trzema siostrami na dworcu w poniemieckim Słupsku, nie przypuszczał nawet, że kiedyś urodzą się tu jego dzieci i wnuki. Zmęczona po kilkunastu dniach podróży rodzina z Lidy (dzisiejsza Białoruś) wysiadła z pociągu towarowego właściwie tylko dlatego, że zabrana z domu koza nie wytrzymywała już trudów tej drogi w nieznane. Oprócz zwierzęcia Jaworscy mieli trzy kołdry, kilka poduszek, trochę ubrań i sztućców. I parę rodzinnych pamiątek. Niczego więcej nie można było zabrać. Rodzina rozeszła się po mieście, aby rozpytać o mieszkanie, Fryderyk na dworcu pilnował skromnego dobytku. Gdy chłopiec siedział na walizkach, podszedł do niego mężczyzna, warszawiak, który przybył do Słupska kilka miesięcy wcześniej. Zaproponował lokum. Nie za darmo oczywiście. Niedaleko, kilka ulic od dworca, co nie było bez znaczenia, bo ojciec Fryderyka był kolejarzem. Kilkupiętrowa kamienica, trzy pokoje, kuchnia, łazienka. No i jeszcze samotna Niemka, która czekała na repatriację. Rodzina wypędzonych z Lidy żyła z nią przez wiele miesięcy pod jednym dachem. Połączył ich los wysiedlonych. Niemka pewnie umarłaby z głodu, gdyby nie wsparcie rodziny Jaworskich. W pokoju, który dzielili z dawną właścicielką, wiele lat później przyszły na świat dzieci Fryderyka. Tu się bawiły, uczyły, spotykały z kolegami, snuły plany, przygotowywały się na studia i tu wracały już jako dorośli. Do swojego domu. Domu swoich rodziców. Wtedy też w tej i w tysiącach podobnych rodzin na ziemiach zachodnich zaczął się etap budowania nowej tożsamości. Nowej historii.
Program „500+” był strzałem w dziesiątkę i jego likwidacja jest najgorszą z możliwych propozycji. Z drugiej strony warto mu się po prawie dziesięciu latach krytycznie przyjrzeć i wdrożyć korekty.
W najbliższych tygodniach rozstrzygnie się sytuacja w partii Razem. Chodzi o wybory nowych władz. Później nadejdzie decyzja prezydencka partii, która może mieć wpływ na dalszą sytuację polityczną. Ale Razem ma też wewnętrzne trudności.
Kandydat PiS będzie średni, jeśli nie słaby. Ale to nie oznacza, że nie okaże się też groźny, a KO ma już zwycięstwo w kieszeni: do wiosny 2025 roku jeszcze bardzo daleko.
Godzinna rozmowa telefoniczna kanclerza Niemiec Olafa Scholza z Władimirem Putinem pokazuje dobitnie, że przywódca Rosji najwyraźniej nie jest zainteresowany ofertami pomocy w tzw. deeskalacji konfliktu, ponieważ idzie w przeciwnym kierunku i rozpędza swą machinę wojenną.
Europejczycy są coraz bardziej przekonani, że mogą wpłynąć na ochronę klimatu poprzez zmianę codziennych nawyków
„To kolejny atak na demokrację” – komentuje PiS decyzję PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego partii za rok 2023. „My Koalicji Obywatelskiej pieniędzy nie zabieraliśmy” – dodają rozgoryczeni politycy partii Jarosława Kaczyńskiego. A może, jeśli był powód, należało?
Ośrodek Karta, który powstał w czasach PRL, apeluje o kupowanie swoich wydawnictw. To może pomóc przetrwać tej zasłużonej dla Polski instytucji.
W tym tygodniu rozmawiamy w podcaście „Komisja Kultury” z Rafałem Christem, redaktorem portalu Spider’s Web Rozrywka i autorem recenzji filmowych do „Plusa Minusa”, o jednej z najbardziej oczekiwanych premier kinowych tego roku – „Gladiatorze 2” w reżyserii Ridleya Scotta.
Gdy 76 lat temu zaczynał się proces jego niezłomnych kolegów z PPS, Józef Cyrankiewicz już mościł się u władzy pośród komunistów. Co go przywiodło do zdrady – zimna kalkulacja czy obawa o własną skórę?
Wiele poszlak wskazuje, że człowiek oskarżony o zabójstwo prezydenta Johna Kennedy’ego pracował dla sowieckich tajnych służb. Ale czy tylko dla nich?
Kolaboracja jest słowem o wydźwięku wybitnie negatywnym. Kojarzona jest niemal wyłącznie ze zdradą. Jako wzór takiej haniebnej postawy stawia się państwo Vichy pod kierownictwem marszałka Philippe’a Pétaina i premiera Pierre’a Lavala.
Istnieje wiele podobnych do siebie lub całkowicie ze sobą sprzecznych teorii dotyczących okoliczności śmierci Johna F. Kennedy’ego. Jedna z nich wydaje się najbardziej racjonalna. Nie tłumaczy przyczyn postępowania Lee Harveya Oswalda, ale wyjaśnia, kto oddał ostatni strzał do prezydenta.
Żadna inna pierwsza dama Ameryki nie miała tyle uroku, kosmopolitycznej ogłady i erudycji, co Jacqueline Lee Bouvier Kennedy. Żadna inna nie była też tak starannie przygotowywana do tego typu roli od najwcześniejszych lat życia.
Politycy na poziomie Unii Europejskiej i krajowym muszą działać, promując proste i niedrogie opcje inwestycyjne.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas