W urzędzie czy na demonstracji, przemawiając w Trybunale Konstytucyjnym czy przed Trybunałem w Strasburgu, niezależnie od decyzji Sejmu i Senatu, Adam Bodnar i tak jest i będzie rzecznikiem praw obywateli. Pytanie tylko, czy politycy zrozumieją, że jego wybór na rzecznika praw obywatelskich jest korzystny również dla nich.
Droga lekcja
Ciemny garnitur, telefon przy uchu i ogromna wiedza o prawach człowieka – bez tych atrybutów Adam Bodnar nie byłby sobą. I takiego właśnie poznały go setki, a może i tysiące Polaków – w kuluarach Sejmu, na salach sądowych i ulicznych demonstracjach.
Kilkanaście lat temu Bodnar porzucił prestiżową kancelarię adwokacką i zaangażował się w obronę praw podstawowych. Dziś jest wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim i wiceprezesem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (HFPC), znanym nam z mediów jako działacz stający po stronie osób słabszych, dyskryminowanych oraz poszkodowanych przez źle funkcjonujące instytucje publiczne.