Z autorami petycji, którzy piszą, że „romans z edukacją to fascynujący proces”, a zróżnicowanie płciowe w szkołach „mogłoby przynieść na świat edukacyjne perły”, trudno się nie zgodzić. Zwłaszcza gdy tłumaczą, że „empatia i cierpliwość nie kolidują z męskością” i dzieci powinny to zobaczyć.
Ale nie bądźmy naiwni – mężczyźni nie pójdą pracować do szkół z romantycznych pobudek. Rozważą podjęcie pracy nauczyciela, gdy im się za to dobrze zapłaci. Gdy będą mieć świadomość, że mogą liczyć na stałe zatrudnienie i regularny wzrost wynagrodzenia, które jednak będzie odstawało od najniższej krajowej. Samym, jak piszą autorzy petycji, „pedagogicznym powołaniem” kredytu ani rachunków się nie zapłaci.
Czytaj więcej
„Dziadziejemy” – mówią o tegorocznych podwyżkach wynagrodzeń nauczyciele. Bo zapowiadane pięć procent wcale nie spowoduje, że pedagogów będzie stać na więcej.
W zawodzie nauczycielskim są prawie same kobiety
Szkoły są silnie sfeminizowane. Dane MEN pokazują, że aż 84,2 proc. polskich pedagogów to kobiety. Mężczyźni oczywiście w szkołach są. Ale jeśli już taki „różowy słoń” (tak piszą autorzy petycji) się pojawi, to często zostaje dyrektorem placówki.