Jerzy Surdykowski: Ilu prezydentów wytrzyma Polska?

Po ogłoszeniu wyników przez PKW Sąd Najwyższy ma tylko miesiąc na orzeczenie o ważności wyborów. Musi więc to zrobić najdalej do pierwszej dekady lipca, a kadencja Andrzeja Dudy upływa dopiero w sierpniu.

Publikacja: 14.01.2025 04:35

Jerzy Surdykowski: Ilu prezydentów wytrzyma Polska?

Foto: Adobe Stock

Nie dziwmy się, że prezydent Andrzej Duda (w skrócie PAD), którego kadencja szczęśliwie dobiega końca, nie lubi, gdy mianowanych przezeń sędziów nazywać brzydko „neosędziami”. Ale też trudno zapomnieć, że kiedy rządził PiS, Polska była jedynym państwem Unii Europejskiej, gdzie o składzie organu powołującego sędziów, czyli Krajowej Rady Sądownictwa, decydowała izba niższa parlamentu i to zwykłą większością głosów.

Tak przesiani sędziowie byli przedstawiani do nominacji przez PAD; nic więc dziwnego, że nie mógł przez to sito przeniknąć nikt nieprawomyślny. Jak ktoś się wstydzi swego postępowania, to nie znosi, by je wypominać. A jest czego się wstydzić, począwszy od nocnego zaprzysiężenia sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych przez PiS-owski Sejm jeszcze w grudniu 2015 na miejsca już obsadzone przez Sejm poprzedni.

Jak prezydent Andrzej Duda broni „neosędziów”

Izba Sądu Najwyższego zatwierdzająca wynik wyborów składa się w całości z „neosędziów” i jakoś nikt nie grymasił, gdy zatwierdziła wynik wyborów parlamentarnych z 15 października 2023, chociaż już dawno Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że nie jest ona sądem (czy PAD o tym wie?). Teraz grymaszenie się upowszechniło, bo owa izba ma zatwierdzić wynik zbliżających się wyborów prezydenckich, więc ostatnio Sejm zająć się raczył ustawą stwierdzającą, że ma tego dokonać Sąd Najwyższy in gremio, chociaż od „neosędziów” tam się roi.

Czytaj więcej

Jerzy Stępień: Polityka panuje w Polsce nad prawem. Rząd nie może mieszać się do wyborów

Chętnie się założę, że PAD ustawy nie podpisze, bo nie ma gwarancji, że w składzie orzekającym znajdzie się dostateczna liczba miłych jego sercu „neo”. Tak więc, jeśli tym „neosędziom” nie spodoba się wybrany prezydent, mogą uznać wybory za nieważne, albo też jeśli nie spodoba się jakiejś partii, to uzna ona, że wyboru nie zatwierdził Sąd Najwyższy, tylko jakieś „spotkanie przy kawie”.

Po ogłoszeniu wyników przez PKW Sąd Najwyższy ma tylko miesiąc na orzeczenie o ważności wyborów

Ominąć się tego nie da; zajrzałem do kodeksu wyborczego, który stanowi, że po ogłoszeniu wyników przez PKW Sąd Najwyższy ma tylko miesiąc na orzeczenie o ważności wyborów. Musi więc to zrobić najdalej do pierwszej dekady lipca, a kadencja PAD upływa dopiero w sierpniu.

Cóż to jednak dla nas, że możemy mieć dwóch prezydentów, albo żadnego? W minionych czasach prezydenta Jaruzelskiego i w pierwszych dniach prezydentury Wałęsy mieliśmy trzech, w tym dwu na emigracji. No i daliśmy radę, a nawet ówczesna transformacja jakoś nam wyszła. Damy i teraz, byle doczekać do 20 sierpnia!

Nie dziwmy się, że prezydent Andrzej Duda (w skrócie PAD), którego kadencja szczęśliwie dobiega końca, nie lubi, gdy mianowanych przezeń sędziów nazywać brzydko „neosędziami”. Ale też trudno zapomnieć, że kiedy rządził PiS, Polska była jedynym państwem Unii Europejskiej, gdzie o składzie organu powołującego sędziów, czyli Krajowej Rady Sądownictwa, decydowała izba niższa parlamentu i to zwykłą większością głosów.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Budzisz: Potrzebujemy „pokoju Bożego” między PO i PiS, bo ważą się losy Polski
Opinie polityczno - społeczne
Uroczystość zaprzysiężenia Trumpa będzie przeglądem nowego układu sił
Opinie polityczno - społeczne
Jakub Chabik: Dlaczego mężczyźni są w Polsce dyskryminowani?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Duet Trump–Musk. Najważniejszy stand-up świata i jego konsekwencje
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Krzyżak: Czy święty papież Polak pomoże Karolowi Nawrockiemu wygrać wybory