Gdyby patrzeć na amerykańskie wybory z perspektywy oczekiwań rynków, to faworytem jest tu bezdyskusyjnie Donald Trump. Wahania poparcia dla kandydatów przekładają się na wzrost lub spadek wartości dolara, kryptowalut, złota czy rynek akcji. Kiedy perspektywa wyboru miliardera rośnie, dolar się wzmacnia, podobnie jak kryptowaluty; kiedy maleje, dolar słabnie. Ma to mniejszy związek z bieżącym sloganem wyborczym obojga kandydatów, a większy z oczekiwaniami konkretnych działań, które podejmą administracje. Trump obiecuje obniżenie podatków i odrodzenie amerykańskiej gospodarki.
Donald Trump i Kamala Harris – różne wizje gospodarki
Eksperci spodziewają się, że wpływy z podatków zostaną zrekompensowane przez cła. Ale czy zastąpione? To już osobne pytanie, bo wejście na ścieżkę wojen celnych z Chinami czy takimi rosnącymi mocarstwami jak Brazylia niekoniecznie musi się Ameryce opłacać. Bez wątpienia wskutek prawdopodobnych retorsji stracą na tym również amerykańscy producenci. Trump to także prawdopodobne cięcia stóp procentowych. To może ożywić gospodarkę i zmniejszyć bezrobocie. Na koniec Trump zapowiada inwestycje w amerykańską gospodarkę, kosztem ograniczenia wydatków na politykę zagraniczną i wydatki socjalne. Kamala Harris – przeciwnie. Mimo iż jej potencjalna prezydentura nie będzie pewnie prostym przedłużeniem polityki Bidena, jest kojarzona, nie tylko intencjonalnie, przez przeciwników w kampanii z szeroką ofertą socjalną. Rzecz jasna na koszt podatnika.
Czytaj więcej
Oczekiwanie na zmiany w Stanach Zjednoczonych jest tak duże, że wydaje się, iż wyborcom nie zależy już na tym, kto je przeprowadzi. Oni chcą, żeby coś drgnęło, żeby te zmiany w ogóle zostały przeprowadzone. Kamala Harris w opinii Amerykanów nie gwarantuje zmian - mówi dr hab. Włodzimierz Batóg, profesor w Ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.
Harris nie mówi też nic o ograniczeniu rozrastającej się jak tkanka rakowa amerykańskiej administracji. Taka administracja kosztuje, podobnie jak pełnienie roli gwaranta światowego bezpieczeństwa, co zwykło się dotąd wiązać z angażowaniem się Waszyngtonu w międzynarodowe konflikty. I tego Ameryka ma już zdecydowanie dość. Mocne strony Kamali Harris? Przede wszystkim przewidywalność, co dla biznesu jest szczególnie ważne, i spokój społeczny. Realne wsparcie dla wykluczonych i programy integracyjne dla świeżych migrantów. To wszakże siła robocza potrzebna Stanom Zjednoczonym jak każdemu krajowi na świecie zwłaszcza w procesie reindustrializacji państwa i skracania łańcuchów dostaw. W tym sensie słabością Trumpa jest jego żywiołowość i nieprzewidywalność. Nie tylko lewicowa społeczność Manhattanu boi się ulicznych niepokojów czy powtórki z ataku na Kapitol, a Trump nie poświęcił ani minuty w swojej kampanii na zapewnienia, że do chaosu po ewentualnym wyborze Kamali nie dojdzie.