Stefan Szczepłek: Kultura prostactwa i obciachu w polskim sporcie

Gesty wobec przeciwników z Danii, jakie wykonał trener Legii Goncalo Feio, powinny spotkać się z powszechnym potępieniem. Dla kogoś, kto obraża kogokolwiek – a w tym przypadku byli to kibice klubu Brondby i ich trener – nie powinno być miejsca w sporcie.

Publikacja: 20.08.2024 14:53

Stefan Szczepłek: Kultura prostactwa i obciachu w polskim sporcie

Foto: PAP/Leszek Szymański

Takie zachowanie świadczy o tym, że Feio sportu nie rozumie. A tłumaczenie się w stylu „on pierwszy mi zabrał wiaderko”, nie dość że nie musi być prawdziwe, to świadczy też o tym, że Feio, choć ma już 34 lata, wciąż jeszcze nie pozbył się mentalności chłopca w krótkich majtkach i na tym etapie się zatrzymał. Przekonuje o tym nie pierwszy raz, a jego przeprosiny są nieszczere.

Czytaj więcej

Legia ma kłopot z trenerem. Wulgarne zachowanie Goncalo Feio

Powszechnego potępienia nie było, ponieważ postawa Feia jest bliska wielu kibicom. A kiedy trener mówi, że kocha Legię i nie pozwoli jej obrażać, to natychmiast zyskuje obrońców wśród tych jej kibiców, dla których świat jest czarno-biały. „Legia to my”, a reszta to wrogowie, którym należy dopiec wszelkimi możliwymi sposobami.

Jak trener Legii Goncalo Feio obraził kibiców Broendby

Feio nie pomyślał, że pokazując „podwójną Lichocką” i jednego Kozakiewicza, przyniósł wstyd klubowi, który podobno tak bardzo kocha. W dodatku obraził kibiców Brondby, dzięki dobrej woli których kibice Legii mogli tydzień wcześniej obejrzeć mecz w Danii.

Szybsze czyny i słowa niż myśli spotykamy w życiu publicznym coraz częściej. I jeśli nawet są one krytykowane, to zawsze znajdą się osoby, które staną w obronie kogoś, kto łamie przyjęte powszechnie zasady. Z Grzegorzem Braunem na czele, ale to już gruby kaliber. Lepiej pozostać przy sporcie.

Sprinterka Ewa Swoboda, której ekspresja nie kończy się niestety na bieżni, a słownictwo, jakiego używa, nie pozwala nazwać ją damą (w przeciwieństwie do Ireny Szewińskiej), ma w mediach społecznościowych tysiące zwolenników.

Czytaj więcej

Kołsut: Niepoprawna, czasami wulgarna. Dlaczego Polska kocha Ewę Swobodę?

Zażenowanie budzi prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) Radosław Piesiewicz, namawiający Huberta Hurkacza do łamania zasad fair play, na straży których ta organizacja zawsze stała, afiszujący się bezrefleksyjnie w jednym szeregu z mistrzami sportu, dążący (do niedawna) do przyznania sobie niemal dożywotniej funkcji prezesa.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Zafałszowany obraz igrzysk. Hunwejbini klikbajtu w polskim internecie

A przecież to jedna z najważniejszych osób polskiego sportu, wybrana demokratycznie na stanowisko prezesa głosami prezesów związków sportowych. Czy oni nie wiedzieli, kto to jest? Czy może dobrze wiedzieli, bo znali go z „eleganckich” zachowań jako prezesa Polskiego Związku Koszykówki (PZKosz)? Skoro jednak obiecał związkom pieniądze ze spółek Skarbu Państwa, to go wybrali.

Najważniejsze, że był skuteczny, że Swoboda biega najszybciej w Polsce, a Feia lubią piłkarze, bo jest podobno dobrym trenerem. A że czasami coś palną albo zrobią coś takiego, że nie wiadomo, gdzie się schować, to nie ma żadnego znaczenia.

Ryszard Czarnecki – szara eminencja polskiego sportu

Ryszard Czarnecki, który usłyszał już zarzuty dotyczącego tego, że rozliczając jako europoseł liczbę przejechanych kilometrów, znacznie się pomylił i wyłudził od Parlamentu Europejskiego 203 tys. euro, do niedawna też był jedną z najważniejszych postaci polskiego sportu. Jego szarą eminencją, podkreślającą, ile może załatwić dzięki swoim kontaktom politycznym. Promował się na sporcie jak mało kto, nie widząc w tym niczego niestosownego.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Poolimpijska melancholia. Paryż 2024 to były bardzo słabe dla Polski igrzyska

Kim on nie był... Sympatykiem żużla, siatkówki, kandydował na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) i PKOl, bez różnicy, bo znał się na wszystkim. W księdze o siatkówce ma zdjęcie portretowe na całą stronę niczym marszałek Piłsudski. Trzeba być wyjątkowym pyszałkiem i narcyzem, żeby na coś takiego sobie pozwolić.

Wszystko wskazuje na to, że jego kariera zawodowego społecznego działacza sportowego wyhamuje, ale przecież nie z powodu wzbudzających zażenowanie zachowań, tylko kończących się możliwości, a być może i decyzji organów sprawiedliwości.

Gdyby były takie organy oceniające ludzi na podstawie tego, jakich zasad przyzwoitości przestrzegają, a jakie łamią, być może wrócilibyśmy do korzeni sportu amatorskiego i czystej idei olimpijskiej. Czyli: nie róbmy sobie złudzeń.

Takie zachowanie świadczy o tym, że Feio sportu nie rozumie. A tłumaczenie się w stylu „on pierwszy mi zabrał wiaderko”, nie dość że nie musi być prawdziwe, to świadczy też o tym, że Feio, choć ma już 34 lata, wciąż jeszcze nie pozbył się mentalności chłopca w krótkich majtkach i na tym etapie się zatrzymał. Przekonuje o tym nie pierwszy raz, a jego przeprosiny są nieszczere.

Powszechnego potępienia nie było, ponieważ postawa Feia jest bliska wielu kibicom. A kiedy trener mówi, że kocha Legię i nie pozwoli jej obrażać, to natychmiast zyskuje obrońców wśród tych jej kibiców, dla których świat jest czarno-biały. „Legia to my”, a reszta to wrogowie, którym należy dopiec wszelkimi możliwymi sposobami.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
analizy
Jacek Nizinkiewicz: Czy Donald Trump oddałby Polskę Władimirowi Putinowi? Co wiemy po debacie
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Donald Trump z Kamalą Harris na mocny remis w niegrzecznej debacie
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: gdzie „Pan Bóg i Polacy” widzą prezesa IPN?
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: dlaczego polskie wojsko jest ślepe i nieme
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: Zero logiki, maksimum zemsty
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Prezydencka debata telewizyjna w USA: mission impossible Kamali Harris?