Czy to zaskakujące? Absolutnie nie. Dla każdego, kto interesuje się sportem, było jasne, że w lekkoatletyce cud z Tokio (dziewięć medali, w tym cztery złote) się nie powtórzy, a w pozostałych dyscyplinach tej straty odrobić się nie da. Z przyznawanych nam przed igrzyskami szans na złoto wykorzystaliśmy tylko jedną (Aleksandra Mirosław we wspinaczce). Żaden sensacyjny zwycięzca w rodzaju chodziarza Dawida Tomali z Tokio się nie objawił i uzyskaliśmy potwierdzenie, że jest tak, jak nam się zdawało: Polska rośnie w siłę w wielu dziedzinach, ale nie w olimpijskiej rywalizacji.
Igrzyska olimpijskie Paryż 2024: radość przez łzy
Smutek kibiców, zwłaszcza tych, którzy w stronę sportu spoglądają tylko przy wielkich okazjach, takich jak igrzyska czy piłkarskie Euro i mundiale, byłby zapewne mniejszy, gdyby z Paryża ze złotem wyjechali Iga Świątek i siatkarze. Wracają z medalami, ale bez złota.
Zapłakane oczy liderki światowego rankingu tenisistek po wygranym meczu o brąz są polskim symbolem tych igrzysk – nawet jeśli przekonujemy samych siebie, że mamy się z czego cieszyć, jest to radość przez łzy.
Finałowa olimpijska porażka niczego nie zmienia: polska siatkówka jest globalną potęgą
Trener siatkarzy Nikola Grbić ma rację, mówiąc, że na satysfakcję ze srebrnego medalu (pierwszego dla Polski w sportach zespołowych od srebra piłkarzy w Barcelonie w roku 1992) drużyna tak mocna jak jego ma czas po półfinałowym zwycięstwie, a przegrany finał to przegrane złoto. Było to zresztą widać po siatkarzach, gdy udzielali wywiadów po porażce z Francją.
Czytaj więcej
Iga Świątek wygrała z Anną Karoliną Schmiedlovą 6:2, 6:1 i jako pierwsza polska tenisistka stanie na olimpijskim podium. Świat przed igrzyskami skazał ją na złoto, a pozostała jej radość z brązu.