Zdobycie przez Prawo i Sprawiedliwość bezwzględnej większości można porównać do wielkiego wybuchu. Wymusi on wkrótce na wszystkich głównych siłach politycznych konieczność zredefiniowania swojej tożsamości. Konieczne będzie wymyślenie niemal od nowa form dla wyartykułowania dawno zarzuconych lub dotychczas nieprzemyślanych tematów, np. optymalny model opozycyjności czy charakter i zakres akceptowalnych zmian.
Nic nie będzie już takie samo jak dotychczas, a na pewno nie takie jak w latach 2005 – 2007. Chyba, że bezkrytycznie zgodzimy się, iż „w polityce, bardziej niż gdziekolwiek indziej, początek wszystkiego leży w oburzeniu moralnym i w zwątpieniu w dobre intencje innych". To efektowna myśl, która odwołuje się do podstawowych kategorii i podziałów w polityce (przyjaciel vs. wróg), posiada jednak słabość – pochodzi z odległej przeszłości, z zupełnie innego paradygmatu (Milovan Djilas, „Rozmowy ze Stalinem"/"Susreti sa Stalinom", Londyn 1962). Czyż nie pora poszukać już innej genezy i sił napędowych do uprawiania polityki?