Cały sprzyjający demokracji komentariat pełen jest dobrych rad i wymagań względem rządu, który jeszcze nie powstał i nie wiadomo, czy powstanie, bo prezes ma nie tylko kota i prawie 75 lat na karku, ale jeszcze niejedną spluwę nabitą w kieszeni.
Powinienem przez chwalebną skromność nie wpisywać się do tej księgi życzeń (a nawet modłów). Tym bardziej że przed rządem stanie zadanie więcej niż herkulesowe, bo PiS napaskudził w Polsce gorzej niż król Augiasz w swoich stajniach. Ośmiela mnie to tylko, że przy jeremiadach nad sądownictwem, oświatą, mediami i zachwianym budżetem nie wspomina się o apolitycznej służbie cywilnej. A jest to podstawa dobrego państwa, rozmaicie w różnych krajach nazywana, lecz sprowadzająca się do tego, że każdorazowa władza – wyłoniona w kolejnych wyborach – nie wywala funkcjonariuszy z ministerstw i urzędów, ze spółek państwowych i czego tam jeszcze; ich obsada się nie zmienia, tworzą ją fachowi urzędnicy i specjaliści po zdanych egzaminach, ze sprawdzoną znajomością przepisów i języków, ze starannie przestrzeganą apolitycznością. Zmienia się tylko minister, jego doradcy i zastępcy, którzy nadają kierunek polityczny. Cała reszta fachowców zostaje.
Czytaj więcej
Donald Tusk spotkał się z wyborcami na wrocławskim Jagodnie, gdzie w wyborach 15 października do 3 w nocy stały kolejki chętnych do oddania głosu, a frekwencja przekroczyła 90 procent. Lider KO zapewnił, że koalicja partii opozycyjnych jest dopięta w każdym szczególe.
Chwała za ustanowienie tej służby spoczywa na krótkotrwałym rządzie premiera Cimoszewicza, bo odpowiednia ustawa z grudnia 1998 r. weszła w życie w lipcu 1999 r., akurat tuż przed wyborami, w wyniku których władzę objął rząd AWS pod przewodnictwem Jerzego Buzka. Szanował on ustawę i utworzoną na jej podstawie służbę, a naruszenia starał się piętnować i naprawiać. Inaczej następne rządy: SLD-owski Leszka Millera, a zwłaszcza pisowskie, najpierw Marcinkiewicza, potem Kaczyńskiego – uznały dla własnej wygody, że łatwiej powoływać na stanowiska posłusznych „swoich” niż niezależnych i apolitycznych fachowców. Zwłaszcza PiS w kolejnych kadencjach zrobił wiele dla pozbawienia tej służby wszelkiego znaczenia, choć formalnie wciąż ona istnieje. Stanowiska traktował jak należne łupy, a wysokie pensje jako nagrody dla wiernych i miernych lub ich pociotków.
Czytaj więcej
Partie demokratycznej opozycji – KO, Trzecia Droga i Lewica kontynuują rozmowy nad umową koalicyjną. „Tagesspiegel” zapytał ekspertów, czy rząd Donalda Tuska spełni nadzieje Polaków i UE.