Warto zwrócić uwagę na dwie kluczowe lekcje płynące z doświadczeń innych państw, w których powstają rządy koalicyjne.
Lekcja pierwsza: umowa koalicyjna musi dotyczyć programu
Pierwszy wniosek jest taki, że koalicje rządzą o wiele sprawniej, jeśli umowa nie dotyczy tylko podziału stanowisk, ale zawiera także uzgodnienia o charakterze programowym. I nie chodzi tu bynajmniej o podanie kilku ogólników, ale o stworzenie listy konkretnych kompromisowych rozwiązań. Badania empiryczne pokazują, że wielopartyjne koalicje, które spisują szczegółowy program i ogłaszają go publicznie, są w stanie wdrożyć więcej istotnych zmian w polityce społeczno-gospodarczej niż te, które takiego programu nie przygotowały.
Czytaj więcej
Kandydat na marszałka Sejmu zostanie ogłoszony w przyszłym tygodniu. Liderzy KO, Lewicy i Trzeciej Drogi są zadowoleni z przebiegu negocjacji.
Jak tłumaczyć ten efekt? Trzeba pamiętać, że partnerzy koalicyjni może i tworzą wspólny rząd, ale w wyborach przeważnie startują oddzielnie. Interes wyborczy w naturalny sposób popycha każde z ugrupowań koalicyjnych i jej ministrów do koncentrowania się na tym, aby ostateczne decyzje rządu były jak najbliższe interesom ich elektoratów.