Nie powiem, że jestem zdziwiony aferą, jaka rozpętała się wokół wezwania ambasadora Cichockiego do ukraińskiego MSZ. Nie twierdzę też, że znam się na międzynarodowej polityce. Ale żeby przewidzieć taki rozwój wydarzeń, nie jest potrzebna żadna głęboka wiedza, wystarczy znajomość podstaw psychologii. Dziwię się, że zabrakło jej w tym wypadku. Co więcej, mogę stwierdzić, i mam na to świadków, że akurat taki rozwój wypadków przepowiadałem. Choć jestem zaskoczony, że tak szybko poszło.
Pamiętają państwo poprzednią aferę z „niewłaściwymi” wypowiedziami na tematy polsko-ukraińskie? Dużo się dzieje, więc wszyscy już pewnie zapomnieli o sprawie Łukasza Jasiny. Oto dwa miesiące temu ówczesny rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w wywiadzie, jakby zapowiadając 80. rocznicę rzezi wołyńskiej, powiedział to, co myśli większość Polaków. Że mianowicie Ukraińcy do tej pory nie wzięli za tę zbrodnię odpowiedzialności. I że w sumie wszyscy oczekujemy jakiegoś gestu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Czytaj więcej
Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz skasował z mediów społecznościowych wpis, w którym po wypowiedzi rzecznika MSZ Łukasza Jasiny, że Wołodymyr Zełenski powinien przeprosić w sprawie rzezi wołyńskiej twierdził, że "jakiekolwiek próby narzucania prezydentowi Ukrainy czy Ukrainie, co musimy w sprawie wspólnej przeszłości są nieakceptowalne".
Jaki był tego efekt? Po donosie ukraińskiego ambasadora, który słowa Jasiny określił „godnymi ubolewania”, rzecznik MSZ został zawieszony i na stanowisko już nie wrócił. Zadajmy sobie pytanie: co tu jest „godne ubolewania”? Chyba tylko zakłamanie strony ukraińskiej, która nie chce wziąć odpowiedzialności za rzeź wołyńską, a morderców czci jako bojowników o wolność. Owszem, byli nimi również, ale to nie unieważnia ich zbrodni. Drugą rzeczą godną ubolewania jest konfrontacyjna retoryka ambasadora Zwarycza, a także wiceministra Melnyka. Jasina natomiast miał w stu procentach rację, za co został ukarany.
Czytaj więcej
Relacje pomiędzy Kijowem a Warszawą przeżywają kryzys. Najpoważniejszy od początku wojny nad Dnieprem.