„Wierzę głęboko, że żyjemy w Państwie, które jest silne i sprawiedliwe...że żyjemy w kraju demokratycznym, że wiemy co to jest wymiar sprawiedliwości i nie ulegniemy złym emocjom” – powiedział dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych w wystąpieniu opublikowanym w piątek w mediach społecznościowych. Nie odniósł się wprawdzie do zarzutów stawianych mu przez ministra Mariusza Błaszczaka, który obwinia go o zaniedbania związane z informowaniem o incydencie, który miał miejsce 16 grudnia 2022 r., gdy rosyjska rakieta naruszyła polską przestrzeń powietrzną. Błaszczak ma do niego też pretensje, że nie była prowadzona skuteczna akcja poszukiwawcza rakiety.
Chociaż nie ma jasności do kogo Piotrowski kieruje swoje słowa, można je ocenić jako próbę rozsądnego tonowania nastrojów, w obliczu wschodniego zagrożenia. Nie atakuje, ale też nie polemizuje z niekorzystnymi wobec siebie tezami stawianymi przez Błaszczaka. Jego postawę możemy oceniać na wskroś odpowiedzialną. Bo nie stawia też w kłopotliwej sytuacji prezydenta, który jako zwierzchnik sił zbrojnych, może zdecydować o jego losie.
Przynajmniej na razie, nie jest też skłonny do kapitulacji przed politykami, chociaż w obliczu oskarżeń które wobec niego padły, mógł tak zrobić. Błaszczak przecież publicznie podważył jego kompetencje i wiarygodność.
Czytaj więcej
"Informacje, w posiadaniu których jest aktualnie Prezydent RP nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, a ponadto Prezydentowi RP nie przedstawiono żadnego wniosku w tej sprawie" - pisze w komunikacie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Przypomnimy, że dowodzi on dzisiaj największymi ćwiczeniami w tym roku, które odbywają się w Polsce z udziałem wojsk sojuszniczych. Nie może zostawić swoich żołnierzy.