Polskie media uznały wystąpienie prezydenta USA w Warszawie za historyczne i przełomowe. Kiedy jednak oglądałem w holenderskiej telewizji najważniejszy polityczny program w dniu przemówienia Joe Bidena, to nie zostało one wymienione ani słowem. Wiele czasu poświęcono natomiast przemówieniu prezydenta Putina. W dużej gazecie holenderskiej była wzmianka na temat przemówienia Bidena, lecz bez peanów. Wspomnianych holenderskich mediów nie można posądzić o sympatie prorosyjskie czy antyamerykańskie. Wizytę w Kijowie omawiano i chwalono tak jak w Polsce, lecz z jakichś powodów wagi wystąpienia w Warszawie nie dostrzeżono.
Drugi przykład dotyczy niedawnych wyników badań opinii publicznej we Włoszech i w Polsce. W obu krajach perspektywy gospodarcze budzą największe obawy, lecz na drugim miejscu w Polsce jest zagrożenie dla demokracji, a we Włoszech groźba wojny nuklearnej. Włosi mają nie mniej problemów z demokracją niż Polacy, a realne zagrożenie nuklearne jest większe w Polsce niż we Włoszech. Kto jest ślepy w tym przypadku – Polacy czy Włosi?
Czytaj więcej
Tak wiele się udało, ale musi się udać jeszcze dużo, dużo więcej.
Wojna zmusza do publicznej mobilizacji i trudnych wyborów. Czy jednak wojna wymaga konsensusu i eliminacji różnic poglądów? Konsensus sam w sobie nie jest normą moralną, wyznacznikiem prawdy czy miernikiem skuteczności. Konsensus oznacza tylko, że w niektórych sprawach udało nam się dogadać. W Unii Europejskiej konsensus jest konieczny do potępienia rosyjskiej agresji, przyjęcia pakietu sankcji lub wydania wspólnych pieniędzy na dostawy broni oraz pomoc uchodźcom. W innych obszarach różnicy zdań nie należy demonizować, bo nikt nie ma monopolu na prawdę.
Rzeczywistą wagę przemówienia Bidena w Warszawie oraz skalę zagrożenia nuklearnego poznamy dopiero po latach. Równie niepewny jest scenariusz zakończenia rosyjskiej agresji, siły demokracji w Ukrainie czy skali zaangażowania USA w Europie. Odnośnie do spraw podstawowych trzeba być zwartym, jednakże brak tolerancji i zrozumienia dla innych poglądów w ramach koalicji antyputinowskiej jest zgubny. To Putin dławi przejawy odmiennego myślenia i nie należy go w tym względzie naśladować. Propaganda wojenna jest zagrożeniem dla wolności i demokracji, o którą dziś walczymy na froncie wschodnim. W wolnej Europie należy słuchać i szanować innych, należy też rozmawiać i deliberować. Nasze wzajemne szyderstwa i oskarżenia są wodą na młyn Putina.