Nie rozumiem, dlaczego kolejne doniesienia o postępach w ekspansji sztucznej inteligencji nie są relacjonowane na bieżąco, jak choćby raporty Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w okresie powodzi. Mógłby powstać choćby jakiś „Alert GPT”. Praktycznie każdego dnia któryś z cyfrowych gigantów ogłasza podporządkowanie się nowym regułom gry. Scedowanie w niewidzialne ręce algorytmów odpowiedzialności i władzy nad wirtualnym światem. Skojarzenie z siłami natury, nadciągającą falą powodziową czy huraganem nasuwa się samo i całkiem słusznie. Wydaje się, że po przekroczeniu pewnego progu zaawansowania technologii człowiek staje się już nie zarządcą, ale zarządzanym przez jakieś nierozumne moce. A przynajmniej posługujące się niezrozumiałą dla nas logiką.
Jest już stanowczo za późno, żeby budować humanistyczne wały przeciwpowodziowe, chronić zabytkowe starówki w rodzaju demokracji czy wolności słowa. Wszędzie tam, gdzie argumentem, przeważającym czynnikiem sprawczym miałaby być większość, masa, liczba, swoje władztwo ustanowi sztuczna inteligencja. Jest zbyt szybka i sprawna, uczy się i tworzy w tempie, jakiemu żadne humanoidalne stworzenie nie będzie w stanie dorównać. Wyścig po masową wyobraźnię możemy sobie (mam na myśli nasz gatunek) już odpuścić. Nie wiadomo jeszcze, jak długo potrwa – oby to był fajerwerk, który równie szybko jak rozbłysnął, zgaśnie – ale zaczyna się właśnie okres cyfrowego barbarzyństwa. Porównywalny może tylko z sytuacją Europy po upadku Cesarstwa Rzymskiego.
Czytaj więcej
PiS cynicznie kalkuluje, że wojenne wzmożenie wywoła efekt skupienia pod flagą.
I z tamtej właśnie epoki powinniśmy czerpać wzory. Bo jeśli cywilizacja europejska przetrwała, zachowała ciągłość ze swoimi źródłami, to wyłącznie dlatego, że w odpowiednim momencie powstała sieć enklaw. Równoległej, konsekwentnej w swoim trwaniu i uporze rzeczywistości. Odrębny świat klasztorów, w których Ateny, Rzym i Jerozolima były u siebie; nie tyle zostały przechowane w klasztornych murach, co wewnątrz nich ucieleśnione. I dzięki nim Europa stała się jedyną cywilizacją, która przeżyła własną śmierć; powstała z niej silniejsza niż wcześniej.
Postulowane na początku tego felietonu raporty z cyfrowej powodzi powinny więc być opatrzone każdorazowo cytatem z Jacka Kaczmarskiego: „Budujcie Arkę przed potopem / Choćby tłum z waszej pracy kpił / Ocalić trzeba co najdroższe / A przecież tyle już tego jest / Budujcie Arkę przed potopem / Odrzućcie dziś każdy zbędny gest”.