Czytaj więcej
24 lutego rozpoczęła się pełnowymiarowa inwazja Rosji na Ukrainę. Wołodymyr Zełenski przekonuje, że inicjatywa na froncie należy do Ukraińców.
Tabletki – wynika z komunikatu MSWiA, trafiły do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej. „Jest to standardowa procedura, przewidziana w przepisach prawa i stosowana na wypadek wystąpienia ewentualnego zagrożenia radiacyjnego” – tłumaczy resort. „Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa są w ciągłej gotowości, a odpowiednia ilość jodku potasu jest zabezpieczona dla każdego obywatela Polski” – dodaje.
Tymczasem wiele osób zadaje sobie pytanie: gdzie są schrony, jak się zachować w sytuacji, gdyby wojna, lub chmury radioaktywne przyszły do nas? Większość samorządów nie wie, gdzie są schrony, bo to nie ich budowle. Tylko niektóre miasta, jak Lublin, publikują adresy (ok. 100) bezpiecznych miejsc.
Większość samorządów nie wie, gdzie są schrony, bo to nie ich budowle
Dzisiaj nasza wiedza na temat schronów i miejsc ukrycia jest wycinkowa i dopiero teraz uzupełniana przez służby. W kilka miesięcy po ataku Rosji na Ukrainę MSWiA ustaliło wreszcie, że w Polsce jest 4 329 schronów oraz 57 603 ukryć. W sumie mogą one pomieścić 1,291 mln osób. W odpowiedzi na interpelację poselską wiceminister MSWiA Maciej Wąsik informuje jednak, że nie posiada dokładnych lokalizacji tych budowli, a także nie wie jaki jest ich stan techniczny. Okazuje się, że nie ma przepisów regulujących szczegółowo kwestie związane z budownictwem ochronnym.