Aktualizacja: 16.02.2025 15:36 Publikacja: 15.03.2022 20:01
Jan Maciejewski
Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński
Nie było jeszcze chyba konfliktu zbrojnego toczącego się w epoce tak gruntownie przygotowanej do prowadzenia działań dezinformacyjnych. I rzecz nie tylko w nowoczesnych technologiach czy mediach społecznościowych, będących narzędziem, o którym propagandyści z przeszłości mogli co najwyżej pomarzyć. Do kłamania i bycia okłamywanym jesteśmy również świetnie przygotowani na poziomie teoretycznym.
W języku rosyjskim istnieją dwa słowa oznaczające „prawdę”. Pierwsze z nich, „istina”, oznacza prawdę pozytywną, faktyczną – taką, jaka jawi się nam przed oczami i może zostać zweryfikowana. To – powiedzielibyśmy na Zachodzie – prawda korespondencyjna, zgodność sądów, jakie wygłaszamy, z rzeczywistością, która nas otacza. „Istina” to prawda drugiej kategorii, gorszego sortu. Liczy się przede wszystkim „prawda” (ta, od której tytuł wziął najważniejszy organ propagandowy sowieckiej prasy). Oznacza nie tyle prawdomówność, ile sprawiedliwość i posłuszeństwo. Jest bardziej wzniosła, służy do wyższych celów, niż jakieś tam trywialne „mówienie, jak było”. Znajduje się nie pomiędzy faktami, lecz naszymi zdaniami o nich – ale w jakimś wyższym rejestrze, niedostępnym najczęściej dla tego, kogo zwyczajnie się okłamuje, głosząc „prawdę”.
Antyimigrancka narracja pasuje sztabowcom KO do strategii „zdrowego rozsądku”, o którym Rafał Trzaskowski wspomina po kilkadziesiąt razy dziennie na spotkaniach wyborczych. Ale jest z nią pewien problem: słabo się łączy z paktem migracyjnym, który jest dopinany właśnie pod naszym przewodnictwem w Unii.
Chcę, aby to wybrzmiało: istnieje bezpośredni związek pomiędzy polityką historyczną a polityką w ogóle. I to na dwóch poziomach. Pierwszym z nich, co oczywiste, są stosunki polsko-niemieckie. Drugim zaś bezpieczeństwo Europy. I Polska musi ten „link” wreszcie zobaczyć.
Propozycja nie do odrzucenia, którą Donald Tusk złożył Rafałowi Brzosce, zdominowała polską debatę publiczną, Co się naprawdę za nią kryje? I co poza resetem w relacjach z biznesem chciał premier osiągnąć swoim przemówieniem na GPW?
Dla pogrążonej w niemocy Europy to ostatnie ostrzeżenie. Szczególnie dotyczy to Polski i innych państw regionu. Skoro prawo do istnienia będzie rozdzielane nierówno podług siły, trzeba być gotowym nawet na najgorsze.
Prezydent USA, zapowiadając przejęcie Strefy Gazy i wysiedlenie Palestyńczyków, spowodował zaostrzenie stanowiska Saudyjczyków, kluczowych dla budowy nowego Bliskiego Wschodu.
Po niemieckim koncernie Rheinmetall, także francuski Thales otworzy fabrykę na Ukrainie. Będzie produkować sprzęt wojskowy z najwyższej technologicznej półki.
Swoimi ostatnimi działaniami prezydent USA Donald Trump „chce zmusić Europę do podjęcia takich działań, które bardzo nasz kontynent wzmocnią” – uważa gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
Czy w czasie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej nadzwyczajny szczyt Europejczyków powinien się odbywać w Paryżu? To jedno z pytań, które się pojawiają po burzy wywołanej przez Amerykanów.
Europejscy liderzy spotkają się w przyszłym tygodniu na nadzwyczajnym szczycie poświęconym wojnie na Ukrainie. Spotkanie to jest odpowiedzią na obawy, że Stany Zjednoczone prowadzą rozmowy pokojowe z Rosją, które mogą wykluczyć Europę z procesu decyzyjnego.
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę.
Departament Stanu USA oraz MSZ Rosji wydały komunikaty w sprawie rozmowy Marco Rubio z Siergiejem Ławrowem, która dotyczyła znalezienia rozwiązania w sprawie wojny w Ukrainie.
Jak ocenił w mediach społecznościowych Jarosław Kaczyński, „Donald Tusk sygnalizuje, że woli być liderem antyamerykańskiej europejskiej rebelii”. Zdaniem prezesa PiS „tworzy to dla Polski groźną sytuację, gdyż sojusz z USA jest fundamentalnym elementem naszego bezpieczeństwa”.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas