Po 11 września 2001 roku, czyli po ataku na World Trade Center, rozpoczęła się nowa epoka w relacjach społecznych – czas strachu podsycanego przez poszczególne rządy w myśl zasady, że przestraszonym społeczeństwem zarządza się łatwiej. Po upadku banku Lehman Brothers doszedł strach o bezpieczeństwo ekonomiczne. Oba te zjawiska wywołały kilka procesów, a przynajmniej znacznie zwiększyły ich skalę.
Rozpoczął się proces ograniczenia wolności obywatelskiej w imię bezpieczeństwa. Najbardziej jest to widoczne na lotniskach. Podglądanie kamerami, inwigilowanie za pomocą satelitów czy dronów, natręctwo internetu sprawiły, że nasze życie prywatne stało się coraz mniej prywatne. Godzimy się z tym w imię mitycznego bezpieczeństwa. Recesja gospodarcza i nasilający się terroryzm nie tylko spotęgowały powyższe obawy, ale i wywołały w polityce lawinę haseł populistycznych i nacjonalistycznych. To miałoby być panaceum na całe światowe zło, na globalizację, fale imigracji, recesję, degenerację moralną itd.