Nie ulega wątpliwości, że Polska należy do cywilizacji Zachodu. To bezdyskusyjnie jedyny kierunek, w którym nasz kraj może się rozwijać. Pytanie brzmi jednak, czy organizacje, które dziś są instytucjonalnymi spoiwami naszej przynależności do tego świata, na których swój ład opierają również zachodnie społeczeństwa: Unia Europejska, NATO, przetrwają w obecnej formie. Czy na przestrzeni lat, czy dekad nie pojawią się nowe formy i nowe byty integrujące państwa i wspólnoty, czy nie zmienią się ich konfiguracje.
Ostatnie lata pokazały, jak w głębokim kryzysie znajdują się idee liberalizmu, tworzące fundamenty dla funkcjonowania współczesnych społeczeństw. Stany Zjednoczone Donalda Trumpa, brexit, rządy prawicy w Polsce, na Węgrzech i Włoszech, coraz silniejsze ruchy prawicowe we Francji, Szwecji czy Niemczech – to już nie anomalie, to może być zapowiedź tego, co nas czeka w przyszłości. Ten trend może przeorać współczesne rozumienie świata. Jak powinno być definiowane państwo jako byt polityczny, czym powinna być integracja, wspólnota, jaką rolę powinny w niej pełnić wielkie międzynarodowe korporacje?
Współczesna Unia nosząca na sztandarach idee liberalizmu wydaje się być wobec nowych prądów coraz bardziej bezsilna. Kryzys imigracyjny, kryzys finansowy południa Europy, a także ideowy rozdźwięk między starą i nową Unią doprowadził do pęknięcia, które coraz trudniej będzie skleić. Zachodnie elity nie mają dziś pomysłu, jak wyjść z tego impasu, jak ma wyglądać nowa Europa, odpowiadająca współczesnym wyzwaniom. Jak stworzyć wspólny spójny organizm na poziomie politycznym, jak pogodzić sprzeczne interesy? W skrócie stworzyć wspólną Europę, która byłaby atrakcyjnym projektem dla wszystkich Europejczyków.
Może zatem zdarzyć się tak, że wspólnota państw w obecnym kształcie może zniknąć i trzeba będzie stworzyć zupełnie nową. Takie poszukiwania zresztą trwają – Unia dwóch prędkości forsowana kiedyś przez Francje czy koncepcja Trójmorza to przecież nic innego, jak szukanie tych nowych konfiguracji.