[wyimek][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/04/05/jan-pospieszalski-to-nie-bylo-nasze-zwyciestwo/" "target=_blank]Weź udział w dyskusji[/link][/wyimek]
Dopiero gdy gruchnęła wieść, że Wojciech Jaruzelski wybiera się na obchody rocznicowe do Moskwy, pojawił się problem, czy prezydent Lech Kaczyński powinien też jechać. To najlepszy przykład schizofrenii, w jakiej tkwimy w III RP. I choć przedstawiciele prezydenckiego pałacu po cichu przyznają, że obecność komunistycznego generała na moskiewskiej trybunie to kłopot, nic nie wskazuje, żeby dostrzegli niestosowność udziału w imprezie samego Lecha Kaczyńskiego – prezydenta RP.
A więc gdyby nie Jaruzelski, to nie byłoby wątpliwości? Czy rocznicowa feta w Moskwie, nawet bez Jaruzelskiego, ale z Kompanią Reprezentacyjną Wojska Polskiego i prezydentem Kaczyńskim, będzie w porządku?
[srodtytul]Co o nas powiedzą inni [/srodtytul]
Takimi drobiazgami nie zawracał sobie głowy Piotr Skwieciński, [link=http://www.rp.pl/artykul/9157,454122_Skwiecinski__Na_placu_Czerwonym_byc_trzeba.html" "target=_blank]przekonując w „Rzeczpospolitej”[/link], że na placu Czerwonym Polska powinna być reprezentowana w pakiecie. Nie może zabraknąć ani prezydenta, ani wojska, ani weterana Jaruzelskiego. W przeciwnym razie grozi nam utrwalenie na Zachodzie wizerunku kraju rusofobów uprawiającego politykę historycznych resentymentów. A przecież, argumentuje Skwieciński, właśnie na linii Moskwa – Warszawa zaczęło się ocieplenie i taka demonstracyjna nieobecność będzie odczytana jako odrzucenie wyciągniętej ręki... A więc znów straszne: „co-inni-o-nas-napiszą“ i spekulacje, że chwilowo jest cieplej (a jak będziemy grzeczni, to może będzie jeszcze cieplej).