Musiało istnieć prostsze rozwiązanie. Teraz już wiemy, że istnieje

Najnowsza historia Bałkanów Zachodnich, jak nigdzie indziej w Europie, zapisana jest krwią - przypomina wysoka przedstawiciel UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa

Publikacja: 28.04.2013 19:00

Catherine Ashton

Catherine Ashton

Foto: AFP

Red

Ludność Bałkanów wiele wycierpiała: najpierw region ten był miejscem, gdzie rozpętała się pierwsza wojna światowa, następnie przyszły czasy okupacji i oporu podczas drugiej wojny światowej, a wreszcie walki i barbarzyństwo po podziale Jugosławii.

W ostatni piątek Ivica Dačić i Haszim Thaçi postanowili zmienić sposób działania. Po sześciu miesiącach bezpośrednich rozmów premier Serbii i premier Kosowa zgodzili się na normalizację stosunków. Określili szereg praktycznych działań, które powinny pomóc w tym, by obywatele mogli zapomnieć o lęku, zyskać większy dobrobyt i w pełni odegrać swoją rolę jako członkowie europejskiej rodziny.

Nie wolno jednak popadać w przesadę. Nie jest to jeszcze koniec drogi. Doszliśmy raczej do rozwidlenia. W ubiegłym tygodniu dwóch śmiałków stwierdziło, że należy iść za drogowskazem z napisem „pokój".

Niewielu spodziewało się takiego rezultatu, gdy sześć miesięcy temu zorganizowałam spotkanie Ivicy Dačicia i Haszima Thaçiego w moim biurze w Brukseli. Mimo że Belgrad i Prisztinę dzieli mniejsza odległość niż Nowy Jork i Waszyngton, ci dwaj premierzy nigdy wcześniej się nie spotkali. Sama nie byłam nastawiona zbyt optymistycznie, lecz uznałam, że należy podjąć próbę. Przez lata moje biuro pośredniczyło w technicznych rozmowach o bieżących kwestiach, m.in. o tym, jak powinna wyglądać sytuacja na granicy między Serbią a Kosowem. W dyskusjach tych zaczął być potrzebny impuls polityczny, co oznaczało, że należy zaangażować obu premierów. Szczęśliwie obaj zgodzili się, bym przewodniczyła ich bezpośrednim rozmowom.

Popołudniem 19 października zjawili się w moim biurze na szóstym piętrze nowo otwartej siedziby Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych. Co zrozumiałe, obaj byli podenerwowani. Żaden z nich nie miał pewności, jak wiadomość o tym spotkaniu zostanie przyjęta w kraju. Gdy nasz fotograf zrobił im wspólne zdjęcie, wyjęłam je z aparatu i trzymałam do chwili, aż obaj będą w stanie zgodzić się na jego publikację.

Ich zadaniem było znalezienie sposobu wsparcia tej samej grupy ludzi: dziesiątek tysięcy kosowskich Serbów zamieszkujących północne Kosowo. Wiele napisano o historii tego sporu. Problemem było, jak go zakończyć.

Pierwsze spotkanie w moim biurze trwało zaledwie godzinę. Jego cel był prosty: nie chodziło o zatarcie różnicy zdań, lecz przekonanie się, czy nadszedł czas na trwały dialog. Stwierdziłam, że ten czas nadszedł. Co więcej, obaj premierzy doszli do tego samego wniosku.

Później było jeszcze dziewięć takich spotkań. Nieraz trwały wiele godzin (nawet czternaście), często były bardzo szczegółowe, a czasem pełne napięcia. W różnych momentach zapraszałam do udziału w rozmowach wicepremierów i inne osoby z obu stron. Wiedziałam, że sam podpis obu premierów na dokumencie nie wystarczy. Porozumienie zostałoby zaakceptowane jedynie pod warunkiem zatwierdzenia go przez szerokie koalicje zarówno w Serbii, jak i w Kosowie.

Ostatecznie obu stronom udało się porozumieć co do poziomu autonomii, jaka powinna przysługiwać kosowskim Serbom. Zarówno w Belgradzie, jaki i Prisztinie porozumienie, które osiągnięto, zostało przyjęte z zadowoleniem przez przedstawicieli całego spektrum politycznego. Wiele pozostaje do zrobienia, by wdrożyć je na miejscu. Nie należy się spodziewać, by proces ten przebiegał bez przeszkód. Myślę jednak, że możliwa jest refleksja na czterema istotnymi naukami, jakie przyniosło nam ostatnie półrocze.

1.

Decydującym warunkiem trwałych zmian jest zdecydowane przywództwo. Na całym świecie uprawianie polityki polega zwykle na wykorzystywaniu podziałów i podsycaniu sporów. Tymczasem warunkiem budowania pokoju jest poszukiwanie wspólnego mianownika i tworzenie wizji wspólnej przyszłości. Przez ostatnie sześć miesięcy byłam świadkiem tego, jak dwaj mężczyźni – jeden z Belgradu, drugi z Prisztiny – przeistaczali się z polityków w rzeczników pokoju. Byli świadomi ryzyka, jakie podejmują, lecz – i to zasługuje na największe uznanie – nie było ono w stanie ich powstrzymać.

2.

Europa dzisiaj – tak jak i znaczna część współczesnego świata – jest niejednorodna. Mamy do czynienia z różnorodnością tożsamości, które nie zawsze udaje się wpisać w prostą, dziewiętnastowieczną koncepcję państwa narodowego. W wielu aktualnych sporach jednym z największych wyzwań jest uznanie istnienia tej niejednorodności i wsparcie ludzi o różnych tożsamościach w wypracowaniu modelu życia na wspólnej przestrzeni i w duchu wzajemnego szacunku. Dzięki temu mamy szansę na prawdziwą nagrodę, którą jest możliwość cieszenia się tą wspaniałą różnorodnością.

3.

Unia Europejska ma istotną moc działania. Jest wspaniałą próbą dążenia do tego, by różnorodność obrócić na naszą korzyść. UE ma oczywiście swoje wady. Obecnie stoi przed poważnymi wyzwaniami w dziedzinie gospodarki. Ale, ogólnie rzecz biorąc, działa. Dlatego też mieszkańcy Europy Wschodniej, jak tylko uwolnili się spod sowieckiej dominacji, wyrazili wolę wstąpienia do UE. Teraz taką wolę wyrażają Serbia i Kosowo. Mam nadzieję, że osiągnięte w ubiegłym tygodniu porozumienie da początek procesowi, który sprawi, że będzie to możliwe.

4.

„Twarda siła" – czynniki ekonomiczne, a czasem militarne – jest istotna, lecz to „miękka siła" ma do odegrania wielką rolę. UE wciąż przyciąga nowych członków, i nie wynika to jedynie ze wsparcia, jakiego udziela na rzecz handlu, rynku pracy czy inwestycji, lecz także z tego, że popiera wartości, takie jak wolność i demokracja, inspirujące ludzi na całym świecie. „Twarda siła" wymaga kalkulacji, miękka zaś wyobraźni. Zjawiając się w moim biurze, Ivica Dačić i Haszim Thaçi udowodnili, że mają odwagę wyobrażać sobie lepszą przyszłość dla swoich obywateli.

Stąd moja nadzieja. (Podkreślam „nadzieja", gdyż nie jest to jeszcze pewność.) Przez ostatnie stulecie Bałkany Zachodnie znane były jako zarzewie wojen. Miejmy nadzieję, że odtąd będą postrzegane jako kolebka pokoju.

Autorką jest Catherine Ashton, wysoka przedstawiciel UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa i wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej

Ludność Bałkanów wiele wycierpiała: najpierw region ten był miejscem, gdzie rozpętała się pierwsza wojna światowa, następnie przyszły czasy okupacji i oporu podczas drugiej wojny światowej, a wreszcie walki i barbarzyństwo po podziale Jugosławii.

W ostatni piątek Ivica Dačić i Haszim Thaçi postanowili zmienić sposób działania. Po sześciu miesiącach bezpośrednich rozmów premier Serbii i premier Kosowa zgodzili się na normalizację stosunków. Określili szereg praktycznych działań, które powinny pomóc w tym, by obywatele mogli zapomnieć o lęku, zyskać większy dobrobyt i w pełni odegrać swoją rolę jako członkowie europejskiej rodziny.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa