Jednolity system dowodzenia
Zadania nowoczesnej polskiej armii mogą być właściwie realizowane tylko przy założeniu istnienia drożnego i sprawnego systemu dowodzenia wojskiem. Obecnie konstytucyjny system dowodzenia sił zbrojnych jest nieadekwatny do faktycznego systemu dowodzenia (skądinąd regulowanego ustawami). Przykładowo, Konstytucja RP wymienia pięć najwyższych stanowisk wojskowych, z których trzy (dowódcy rodzajów sił zbrojnych) obecnie nie funkcjonują, brak za to w ogóle wzmianki o dowódcy operacyjnym Sił Zbrojnych RP i dowódcy generalnym rodzajów sił zbrojnych. Obecny zapis konstytucyjny o powoływaniu naczelnego dowódcy sił zbrojnych na czas wojny grozi potencjalnie chaosem organizacyjnym w wypadku zagrożenia terytorium RP. Stosowne zmiany prawne, w tym – uwaga – konstytucyjne, powinny objąć: 1. stworzenie jednolitego, niezmiennego systemu dowodzenia na czas pokoju, kryzysu i wojny ze wskazaniem prezydenta RP lub prezesa Rady Ministrów jako naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych (wzorem USA, Francji czy Niemiec); 2. włączenie zapisów dotyczących trybu mianowania wszystkich funkcjonujących obecnie najwyższych dowódców wojskowych.
Obecna struktura dowodzenia opiera się na następującym założeniu teoretycznym: dowództwa generalne rodzajów sił zbrojnych jako „joint force provider", dowództwo operacyjne sił zbrojnych jako „joint force user" oraz Sztab Generalny Wojska Polskiego jako połączony sztab obrony będący najwyższą strukturą planistyczną i doradczą. Intencją tego systemu jest adaptacja do natury współczesnych konfliktów zbrojnych. Chodzi o współdziałanie rodzajów sił zbrojnych i rodzajów wojsk na niskim szczeblu. System ten jednak charakteryzuje się olbrzymimi wadami, takimi jak: przerost personalny, zbyt skomplikowana struktura (hierarchiczność i duża liczba jednostek organizacyjnych) oraz dublujące się kompetencje. Jest wręcz oczywiste, że wiele stanowisk zostało stworzonych na potrzeby personalne, a nie funkcjonalne. Powyższe wady muszą zostać usunięte, przy czym Sztab Generalny WP powinien jeszcze bardziej nabrać charakteru militarno-politycznego zaplecza analitycznego i planistycznego dla rządu RP, w tym organizować i zapewnić funkcjonowanie stanowiska dowodzenia naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych na czas kryzysu i wojny.
Nawet bez znaczącego zwiększenia nakładów na obronność można sporo poprawić w zakresie struktury i dyslokacji wojska. Obecna struktura wojsk regularnych wymaga raczej zmian ewolucyjnych niż rewolucji. Należy rozważyć znaczące przesunięcie części garnizonów na wschód kraju (na wschód od Wisły), co jest ważne i z politycznego, i militarnego punktu widzenia. Jednostki bojowe powinny zwiększyć poziom ukompletowania w czasie pokoju. Należy dążyć do tego, aby żadna z jednostek nie funkcjonowała jako jedynie skadrowana.
Trzeba koniecznie rozważyć zwiększenie wielkości sił lądowych, a więc wyjście poza zaklęty krąg trzech dywizji. Co więcej, w wypadku gwałtownego pogorszenia się sytuacji geostrategicznej należy być gotowym do szybkiej reaktywacji kolejnych dywizji. Poza dywizjami powinniśmy też mieć samodzielne brygady. Gdy chodzi o siły powietrzne, powinniśmy mieć przynajmniej siedem, osiem eskadr lotnictwa taktycznego. Marynarka Wojenna powinna zwiększyć nawodne siły uderzeniowe i siły podwodne. Należy kontynuować rozbudowę sił specjalnych, także pod kątem umożliwienia im prowadzenia samodzielnych działań w strategicznym otoczeniu Polski.
Prestiż i etos
Napisałem o tym, co trzeba zwiększyć. A teraz wypada powiedzieć, co powinno ulec całkowitej zmianie. Chodzi oczywiście o strukturę i zadania sił rezerwowych. Należy zdecydowanie odejść od obecnego traktowania ich jak uzupełnienia etatów w jednostkach regularnych na rzecz powierzenia im dwóch zasadniczych funkcji. Pierwszą z nich jest bycie Gwardią Narodową lub gwardią terytorialną działającą niewielkimi pododdziałami lekkimi, głównie na obszarach największego zagrożenia, mającą możliwość współpracy z wojskami regularnymi lub samodzielnego działania, w tym przejścia do działań nieregularnych. Druga funkcja to bycie komponentami pomocniczymi i wsparcia, zabezpieczającymi i wspierającymi działania sił regularnych (w tym sojuszniczych) przez przygotowanie i ochronę terenu oraz infrastruktury (jednostki inżynieryjne, transportowe, wartownicze itd.).
W obu przypadkach ich struktura powinna bazować na samodzielnych batalionach. Poza tym, oprócz znacznego zwiększenia ich liczebności, przy zachowaniu ochotniczego naboru, musimy zupełnie od nowa stworzyć etos tej formacji, czyniąc służbę w niej atrakcyjną nie tylko materialnie, ale też pod względem prestiżu. Zastąpienie Narodowych Sił Rezerwowych Armią Krajową, z w pełni świadomym przywróceniem jej symboliki i odwołaniem się do lokalnych tradycji, wydaje się najlepszym krokiem w tym kierunku.