Ryszard Czarnecki: Wiarygodnie odstraszać wroga

Celem naszego kraju powinno być zwiększenie wydatków ?na obronę. Efektywność ?w tej dziedzinie poprawią takie czynniki, jak usprawnienie przebiegu przetargów, uproszczenie procedur czy przeniesienie decyzji o niektórych zakupach na niższy szczebel ?– pisze europoseł PiS Ryszard Czarnecki

Publikacja: 02.10.2014 02:00

Ryszard Czarnecki: Wiarygodnie odstraszać wroga

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski BJ Bartosz Jankowski

Red

Polskie wydatki na obronę są za małe. Oczywiście usłyszę zaraz, że większość państw starego NATO przeznacza na obronność mniej niż my. Jednak kraje, które tworzyły pakt północnoatlantycki lub do niego dołączały, zanim weszły tam kraje Europy Środkowo-Wschodniej, nie graniczą ani z Rosją, ani z Ukrainą. Rzeczpospolita jest nie tylko największym NATO-wskim sąsiadem Kijowa, ale też największym NATO-wskim sąsiadem Rosji i jako jedyny członek paktu graniczy jednocześnie i z Ukrainą, i z Rosją. Stąd też argument, że Francja i Holandia przeznacza mniejszy procent PKB na armię niż my, jest chybiony.

Skądinąd nasze państwo nie jest wcale tym, które procentowo wydaje na obronność najwięcej w regionie: ustępujemy tu Estonii, a wkrótce ustąpimy Łotwie i Litwie, jako że państwa te zapowiedziały podnoszenie wydatków na cele obronne do ?2 proc. PKB do 2015 roku, gdy tymczasem Polska zrobi to dopiero od roku 2016. Nie dziwmy się zatem, że elementem „planu Kaczyńskiego" jest rozważenie podniesienia – docelowo, bo od razu będzie to trudne – wydatków na obronność do poziomu nawet 4 proc. PKB.

Po prostu obecna wielkość nakładów państwa polskiego w tym obszarze wobec niebezpiecznie ewoluującej sytuacji geostrategicznej na wschodzie Europy absolutnie nie wystarczy.

Co gorsza, pewna część obecnego budżetu, czyli formalnie 1,95 proc. PKB za rok poprzedni, jest regularnie zwracana do Ministerstwa Finansów, co świadczy o nieefektywności procedur zakupów uzbrojenia.

Zdolności obronne

Celem naszego kraju powinno być zatem natychmiastowe zwiększenie wydatków na obronę, a szczególnie ich części inwestycyjnej. Doraźnie można to zrobić poprzez powrót do praktyki liczenia udziału wydatków obronnych w PKB według prognozy na bieżący rok budżetowy oraz jak najszybsze zwiększenie udziału wydatków obronnych do 2 proc. PKB z perspektywą ich systematycznego sporego wzrostu (docelowo nawet do 4 proc.). Niezależnie od tych polityczno-budżetowych działań musimy poprawić efektywność wydatków poprzez częstsze zakupy wieloletnie, usprawnienie przebiegu przetargów, uproszczenie procedur oraz przeniesienie decyzji o niektórych zakupach na niższy szczebel.

Zwiększeniu finansowania obronności powinno towarzyszyć jasne zdefiniowanie hierarchii zdolności obronnych sił zbrojnych RP, tak aby się skupić na finansowaniu naprawdę najpotrzebniejszych obszarów.

Pożądane zdolności obronne RP powinny objąć: 1. zdolność do samodzielnego, skutecznego stawienia oporu w przypadku konfliktu konwencjonalnego na małą skalę; 2. zdolność do stawienia oporu, utrzymania kluczowych części terytorium do czasu podejścia sojuszniczych sił wzmocnienia, w przypadku konfliktu regionalnego (rozumiem przez nią: posiadanie środków do odstraszania substrategicznego, środków do wykonania skutecznego uderzenia na wrażliwe elementy wojsk lub infrastruktury przeciwnika na głębokość do 500–1000 km od własnego terytorium, np. pociski manewrujące itp., ale też możliwość wszczęcia działań asymetrycznych na terytorium przeciwnika – choćby przez użycie sił specjalnych); 3. zdolność do skutecznego reagowania w przypadku zastosowania przeciw Polsce scenariuszy asymetrycznych (rozumiem przez nią atak cybernetyczny, infiltrację terytorium przez siły specjalne lub paramilitarne, nagłe wkroczenie wojsk na terytorium RP, infiltrację lub okupację z powietrza, zbrojną „ochronę interesów gospodarczych"); 4. zdolność do uczestnictwa w systemie kolektywnej obrony NATO przez całość sił regularnych; 5. zdolność do ograniczonego uczestniczenia w działaniach ekspedycyjnych (NATO lub UE). Rozumiem przez to wystawienie przez Polskę bojowej grupy batalionowej, klucza samolotów bojowych, okrętów podwodnych itp.

Należy powiedzieć wprost o czymś, co określiłbym jako wiarygodność odstraszania przez nas potencjalnych przeciwników Polski. Czynne demonstrowanie przez władze RP i naszą armię woli oporu będzie istotnym elementem owej wiarygodności.

Należy umożliwić siłom zbrojnym prowadzenie samodzielnych działań w strategicznym otoczeniu Polski

Liczebność regularnych Sił Zbrojnych RP powinna być tylko w pierwszym etapie zwiększona do 150-160 tys. ludzi. Można dyskutować, w jakiej mierze celowe będzie „odchudzenie" administracji w wojsku. Postulaty takiegoż „odchudzenia" struktur dowodzenia musiałyby być poparte bardzo szczegółową, konkretną analizą skutków owej operacji. Przy tego typu publicystycznych hasłach zwykle diabeł tkwi w szczegółach i należy uważać, aby armijnego dziecka nie wylać z kąpielą. Należy też dążyć do zwiększenia liczebności komponentu rezerwowego (terytorialnego), w miarę możliwości nawet do 50–55 tys. ludzi. Jednak nie może się to odbyć kosztem obniżenia jakości personelu.

Jednolity system dowodzenia

Zadania nowoczesnej polskiej armii mogą być właściwie realizowane tylko przy założeniu istnienia drożnego i sprawnego systemu dowodzenia wojskiem. Obecnie konstytucyjny system dowodzenia sił zbrojnych jest nieadekwatny do faktycznego systemu dowodzenia (skądinąd regulowanego ustawami). Przykładowo, Konstytucja RP wymienia pięć najwyższych stanowisk wojskowych, z których trzy (dowódcy rodzajów sił zbrojnych) obecnie nie funkcjonują, brak za to w ogóle wzmianki o dowódcy operacyjnym Sił Zbrojnych RP i dowódcy generalnym rodzajów sił zbrojnych. Obecny zapis konstytucyjny o powoływaniu naczelnego dowódcy sił zbrojnych na czas wojny grozi potencjalnie chaosem organizacyjnym w wypadku zagrożenia terytorium RP. Stosowne zmiany prawne, w tym – uwaga – konstytucyjne, powinny objąć: 1. stworzenie jednolitego, niezmiennego systemu dowodzenia na czas pokoju, kryzysu i wojny ze wskazaniem prezydenta RP lub prezesa Rady Ministrów jako naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych (wzorem USA, Francji czy Niemiec); 2. włączenie zapisów dotyczących trybu mianowania wszystkich funkcjonujących obecnie najwyższych dowódców wojskowych.

Obecna struktura dowodzenia opiera się na następującym założeniu teoretycznym: dowództwa generalne rodzajów sił zbrojnych jako „joint force provider", dowództwo operacyjne sił zbrojnych jako „joint force user" oraz Sztab Generalny Wojska Polskiego jako połączony sztab obrony będący najwyższą strukturą planistyczną i doradczą. Intencją tego systemu jest adaptacja do natury współczesnych konfliktów zbrojnych. Chodzi o współdziałanie rodzajów sił zbrojnych i rodzajów wojsk na niskim szczeblu. System ten jednak charakteryzuje się olbrzymimi wadami, takimi jak: przerost personalny, zbyt skomplikowana struktura (hierarchiczność i duża liczba jednostek organizacyjnych) oraz dublujące się kompetencje. Jest wręcz oczywiste, że wiele stanowisk zostało stworzonych na potrzeby personalne, a nie funkcjonalne. Powyższe wady muszą zostać usunięte, przy czym Sztab Generalny WP powinien jeszcze bardziej nabrać charakteru militarno-politycznego zaplecza analitycznego i planistycznego dla rządu RP, w tym organizować i zapewnić funkcjonowanie stanowiska dowodzenia naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych na czas kryzysu i wojny.

Nawet bez znaczącego zwiększenia nakładów na obronność można sporo poprawić w zakresie struktury i dyslokacji wojska. Obecna struktura wojsk regularnych wymaga raczej zmian ewolucyjnych niż rewolucji. Należy rozważyć znaczące przesunięcie części garnizonów na wschód kraju (na wschód od Wisły), co jest ważne i z politycznego, i militarnego punktu widzenia. Jednostki bojowe powinny zwiększyć poziom ukompletowania w czasie pokoju. Należy dążyć do tego, aby żadna z jednostek nie funkcjonowała jako jedynie skadrowana.

Trzeba koniecznie rozważyć zwiększenie wielkości sił lądowych, a więc wyjście poza zaklęty krąg trzech dywizji. Co więcej, w wypadku gwałtownego pogorszenia się sytuacji geostrategicznej należy być gotowym do szybkiej reaktywacji kolejnych dywizji. Poza dywizjami powinniśmy też mieć samodzielne brygady. Gdy chodzi o siły powietrzne, powinniśmy mieć przynajmniej siedem, osiem eskadr lotnictwa taktycznego. Marynarka Wojenna powinna zwiększyć nawodne siły uderzeniowe i siły podwodne. Należy kontynuować rozbudowę sił specjalnych, także pod kątem umożliwienia im prowadzenia samodzielnych działań w strategicznym otoczeniu Polski.

Prestiż i etos

Napisałem o tym, co trzeba zwiększyć. A teraz wypada powiedzieć, co powinno ulec całkowitej zmianie. Chodzi oczywiście o strukturę i zadania sił rezerwowych. Należy zdecydowanie odejść od obecnego traktowania ich jak uzupełnienia etatów w jednostkach regularnych na rzecz powierzenia im dwóch zasadniczych funkcji. Pierwszą z nich jest bycie Gwardią Narodową lub gwardią terytorialną działającą niewielkimi pododdziałami lekkimi, głównie na obszarach największego zagrożenia, mającą możliwość współpracy z wojskami regularnymi lub samodzielnego działania, w tym przejścia do działań nieregularnych. Druga funkcja to bycie komponentami pomocniczymi i wsparcia, zabezpieczającymi i wspierającymi działania sił regularnych (w tym sojuszniczych) przez przygotowanie i ochronę terenu oraz infrastruktury (jednostki inżynieryjne, transportowe, wartownicze itd.).

W obu przypadkach ich struktura powinna bazować na samodzielnych batalionach. Poza tym, oprócz znacznego zwiększenia ich liczebności, przy zachowaniu ochotniczego naboru, musimy zupełnie od nowa stworzyć etos tej formacji, czyniąc służbę w niej atrakcyjną nie tylko materialnie, ale też pod względem prestiżu. Zastąpienie Narodowych Sił Rezerwowych Armią Krajową, z w pełni świadomym przywróceniem jej symboliki i odwołaniem się do lokalnych tradycji, wydaje się najlepszym krokiem w tym kierunku.

Pozostaje sprawa produkcji broni i jej zakupów. To jednak temat na odrębne rozważania.

Autor jest europosłem PiS ?i wiceprzewodniczącym ?Parlamentu Europejskiego. Wcześniej był m.in. ministrem do spraw europejskich ?w rządzie Jerzego Buzka

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa