Dlatego w Rzymie, świętując 60-lecie Unii Europejskiej, okrągłymi zdaniami przywoływano niebudzące sprzeciwu wartości i odwoływano się do wzniosłych idei. Takie były zarówno przemówienia papieża, unijnych przywódców z Donaldem Tuskiem na czele, jak i zgodnie przyjęta deklaracja 27 państw. Piekło zaczyna się, gdy z bezpiecznej wysokości idei trzeba zejść na ziemię realiów.
A trzeba to zrobić pilnie nie tylko dlatego, że już za chwilę zaczną się mozolne rokowania w sprawie Brexitu. Nade wszystko dlatego, że Unia w obecnym kształcie musi się rozpaść albo przynajmniej wylądować na mieliźnie. Jej głównym i najtrudniejszym do rozwiązania problemem nie są nawet uchodźcy i terroryzm, ale to, co miało być jej chlubą, czyli euro.