Krzysztof Adam Kowalczyk napisał bardzo ciekawy tekst na kanwie historycznej o tym, że w zarządzaniu długiem niewiele się zmieniło od średniowiecza („Jak pozbyć się garbu w kilku krokach", „Rzeczpospolita" 23.09.2020 r.). Przytoczył przykłady mechanizmów działania Filipa IV Pięknego we Francji w celu sfinansowania wojen: pozbycie się zakonu Templariuszy i można powiedzieć „nacjonalizację" dóbr kupców lombardzkich czy psucie waluty. Zarządzanie długiem uległo jednak dużej zmianie od średniowiecza i to już w okresie oświecenia.
Popularnym terminem opisującym współczesną rzeczywistość jest „nowe średniowiecze", ale akurat w przypadku finansów do tej pory jeszcze nie było uprawnione. Dług publiczny towarzyszy nam od 5 tys. lat, ale to oświecenie przyniosło zmiany w tym, jak jest zarządzany.
Powstanie obligacji skarbowych i banku centralnego, który pomaga finansować potrzeby pożyczkowe państwa, to XVIII w. i Wielka Brytania. Rząd, uwikłany w kosztowną walkę z Ludwikiem XIV, wprowadził podatek gruntowy i wiele podatków akcyzowych. Wydał też wiele krótkoterminowych papierów wartościowych.
Bankster z Holandii
Bank Anglii został powołany w 1694 r. w celu zwiększenia dochodów „na prowadzenie wojny przeciwko Francji". Wilhelm III Orański potrzebował pieniędzy, bo parlament nie zgodził się na podniesienie kolejnych podatków. Wilhelm był banksterem z Holandii i wymyślił instytucję finansową, z której korzystamy w podobny sposób po dziś dzień – stworzył rządową kartę kredytową.
Angielskie banki komercyjne unikały angażowania się w przedsięwzięcia polityczne grożące wielkimi stratami. Stworzono więc bank z gwarancjami monarchy, który pożyczył królowi na wojnę 1,2 mln funtów. Monarcha przyrzekł, że kredyt zwróci.