[b]RZ: Jak pan postrzega obecną sytuację gospodarczą Polski?[/b]
Istnieje niepewność, widoczna choćby w rewidowanych co chwila prognozach. Wiele jednak wskazuje na to, że Polska wraz ze Słowacją będzie w grupie krajów, które zanotują w tym roku wzrost gospodarczy. Takie wnioski płyną z analiz ekonomistów, ekspertów, a także z Instytutu Ekonomicznego NBP. Polska gospodarka oparła się pierwszej fali kryzysu, w 2007 r. wzrost był jeszcze bardzo wysoki, co wynikało między innymi z efektów wstąpienia do Unii Europejskiej. To pozwoli nam uniknąć spadku PKB w roku 2009. Natomiast rok 2010 jest wielką niewiadomą. Dla polskiej gospodarki niezwykle ważne będzie wykorzystanie środków unijnych.
[b]Od kilku dni jest pan szefem Instytutu Ekonomicznego Narodowego Banku Polskiego, co jest zadaniem tego Instytutu?[/b]
Głównym celem jest przygotowanie analiz i opracowań dla Rady Polityki Pieniężnej i zarządu NBP; chodzi tu na przykład o raport o inflacji, prognozy PKB itp. Instytut powstał z połączenia Departamentu Analiz Makroekonomicznych i Strukturalnych oraz Biura Badań Makroekonomicznych. W tej chwili pracuje w nim około 100 osób. Stworzenie Instytutu jest wynikiem decyzji o centralizacji analiz prowadzonych dla RPP i zarządu NBP. Dla mnie ważne jest, by Instytut nie tylko zaistniał w Polsce, ale by w perspektywie był ważnym ośrodkiem badawczym w świecie, podobnym do tych, jakie istnieją od lat przy Banku Anglii, w Systemie Rezerw Federalnych czy Banku Szwecji. Planujemy, aby w przyszłości w badaniach uczestniczyły małe ośrodki naukowe, tworzone przy regionalnych oddziałach NBP. Umożliwi to pozyskanie specjalistów spoza Warszawy.
[b]Ile czasu potrzeba, by Instytut Ekonomiczny stał się rozpoznawalny i poważany?[/b]