Większość rozmówców herbem szczycić się nie chce. Wszyscy rozmawiali z nami chętnie, ale kilku zastrzegało, że nie życzy sobie, by ich cytować, a nawet wymieniać jako przykład.
– Chcę być postrzegany przez partnerów biznesowych i pracowników jako profesjonalista, który do wszystkiego doszedł dzięki pracy i umiejętnościom – mówi jeden z nich.
Jednak z naszych obserwacji wynika, że nie do końca ukrywają swoje pochodzenie. Dwóch naszych rozmówców miało spinki do mankietów z herbami swoich rodzin, co wyraźnie podkreślało ich dobre urodzenie.
– W biznesie liczy się zaufanie. A szlachta postępuje według pewnego kodeksu etycznego. Zachodnie firmy widzą, że przedstawiciele rodzin historycznych to osoby godne zaufania, a do tego dobrze wykształcone. To może pomagać w karierze – uważa Donimirski.
Ale nie tylko etos pomaga w karierze, także rodzina. Wszyscy nasi rozmówcy, którzy uczyli się jeszcze „za komuny”, podkreślali, że to rodzice i dziadkowie nauczyli ich języków i przekazali wiedzę o świecie.
– Znajomość angielskiego czy francuskiego na początku lat 90. dawała ogromne szanse na znalezienie dobrej pracy w korporacji wchodzącej do Polski. A znajomość sztuki ułatwiała nawiązywanie kontaktów, także biznesowych – przyznaje jeden z nich. Grocholski podkreśla, że rola rodziny nie kończy się na edukacji: – Więzy, miedzy nawet dalekimi krewnymi, są silne. Wynikają z przekonania, że rodzinie trzeba pomagać. Mogę się zwrócić po pomoc do kuzyna, którego nigdy nie widziałem, i być pewnym, że ją otrzymam.
[srodtytul]Pro publico bono[/srodtytul]
Biznesmeni i menedżerowie z herbem kontynuują dobre tradycje działalności społecznikowskiej swoich pradziadów. Donimirski założył organizację Hotele Historyczne Polska, która zrzesza właścicieli obiektów co najmniej trzygwiazdkowych z barwną historią i są wpisane na listę zabytków.
– Organizacja ma promować Polskę i jej historyczne obiekty. Przy okazji jest platformą wymiany informacji między ludźmi, którzy mają wspólne cele. Pomaga pozyskiwać klientów czy partnerów biznesowych – mówi Donimirski.
W przypadku niektórych osób trudno zliczyć funkcje społeczne, które pełnią. Prof. Włodarczyk jest wiceprezesem Stowarzyszenia Historyków Sztuki, prezesem Regionalnego Towarzystwa Powiślan, współzałożycielem Polskiego Instytutu Winorośli i Wina, prezesem Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły. Był redaktorem naczelnym „Wiadomości Ziemiańskich”.
Z kolei Henryk Grocholski wskazuje, że wielu jego krewnych działa w organizacjach, ale też przeznacza pewne sumy na działalność charytatywną. – Wiele osób wspomaga fundacje czy i instytucje takie jak Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, KIK, Zakon Kawalerów Maltańskich – mówi. Zapytany, czy wspomagają też Związek Szlachty Polskiej, robi kwaśną minę i przyznaje, że poza składkami nie wpływają inne środki.
A co z działalnością ku chwale Rzeczypospolitej?
– Zapewniam, że jest w nas głęboko zakorzenione przekonanie, że Polska to w pewnym sensie nasza własność, o którą trzeba bardzo dbać – kończy Donimirski.