Ten przetarg ciężko zrozumieć

Decyzja MON może mieć konsekwencje dla naszej fabryki – mówi Marcinowi Piaseckiemu Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec, producenta śmigłowców Black Hawk.

Publikacja: 04.05.2015 22:00

Ten przetarg ciężko zrozumieć

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Rz: Odnosząc się do tego, co mówi MON, wystartowaliście do czegoś, o czym z góry było wiadomo, że się nie może udać. Sikorsky zdawał sobie przecież sprawę, że Black Hawk nie spełnia wymogów przetargu śmigłowcowego.

Byliśmy konsekwentni w tym, co robimy. Po otrzymaniu zapytania ofertowego od MON i przeanalizowaniu dokumentacji rzeczywiście stwierdziliśmy, że z tym produktem nie jesteśmy w stanie spełnić absolutnie wszystkich wymagań przetargu. Od jesieni 2014 roku informowaliśmy o tym ministerstwo i podjęliśmy rozmowy w tej sprawie. Dowodem niech będzie list ówczesnego szefa naszej firmy Micka Maurera do ministra Siemoniaka, w którym informował , że nie możemy przystąpić do przetargu z tego właśnie powodu.

To dlaczego ostatecznie złożyliście ofertę?

Liczyliśmy na to, że jednak tak dobry produkt, jakim jest produkowany w Polsce Black Hawk, rozwinięty technologicznie, z szybkim terminem dostawy, atrakcyjny cenowo, znajdzie uznanie decydentów. Mieliśmy też na uwadze miejsca pracy w Mielcu. Przypomnę, że jako firma przygotowywaliśmy się do tego od 2007 roku i nieprzystąpieniu do przetargu byłoby po prostu stratą czasu.

Nie pytaliście MON, czy w takiej sytuacji powinniście w ogóle startować w przetargu?

Poinformowaliśmy MON, że możemy złożyć ofertę, która nie spełnia  100 – procentowo wszystkich warunków zapytania. Uzyskaliśmy wskazanie, żeby tak zrobić, więc ją złożyliśmy.

Trudno nam było zrozumieć, że produkowany w Polsce  Black Hawk, podstawowy, wielozadaniowy śmigłowiec w 28 krajach nie znajdzie miejsca w zapytaniu ofertowym.

MON twierdzi, że zaoferowaliście śmigłowiec cywilny

Nie zaoferowaliśmy w przetargu śmigłowca cywilnego. Black Hawk nigdy takim nie był. Na świecie lata obecnie około 4 tys. tych maszyn, żadna z nich nie jest śmigłowcem cywilnym. Używają ich siły zbrojne lub organizacje paramilitarne – policja, straż graniczna, służby antynarkotykowe, itp. Od początku swojej historii Black Hawk był i jest śmigłowcem przeznaczenia wojskowego, tak został zaprojektowany, a jego modyfikacje są rezultatem doświadczeń zdobytych na polu walki.

Ale, według ministerstwa, Black Hawk był oferowany bez uzbrojenia.

Regulacje wewnętrzne koncernu UTC, właściciela Sikorsky i PZL Mielec, zabraniają sprzedaży broni. Nie mogliśmy zatem zaoferować uzbrojonego śmigłowca bezpośrednio, co wcale nie znaczy, że oferowaliśmy wariant cywilny, bo taki nie istnieje. Proponowaliśmy zakup broni przez rząd u dowolnego, wskazanego przez niego polskiego producenta, konsorcjum zainstalowałoby ją na śmigłowcach, zintegrowało i w efekcie Wojsko Polskie otrzymałoby maszyny w pełni uzbrojone. Podobnie dzieje się przy wszystkich zakupach śmigłowców Black Hawk na całym świecie. W żadnym z dotychczasowych państw użytkowników taki sposób instalowania broni na maszynach nie był problemem.

Minister Siemoniak stwierdził, że zaoferowaliście śmigłowiec za mały w stosunku do potrzeb wojska, „malucha", kiedy potrzebny jest „polonez"

Z pewnością nie oferowaliśmy w przetargu „malucha", kiedy MON zgłaszał zapotrzebowanie na „poloneza". W naszej ofercie znalazł się produkowany w Polsce Black Hawk, międzynarodowa wersja najnowocześniejszej odmiany z rodziny tych maszyn. Konsorcjum nigdy nie planowało zaoferowanie większej maszyny, o czym informowaliśmy MON, ponieważ byłoby to rozwiązanie nieproduktywne, za drogie i niesprawdzone.

Nie mogliśmy zaproponować śmigłowca o większych rozmiarach, choćby S-92, ponieważ jego cena jednostkowa sprawia, iż zakup planowanej przez MON liczby śmigłowców nie mieściłby się w przeznaczonym na to budżecie. Ponadto, nie jest on produkowany w Polsce, uruchomienie linii produkcyjnej zajęłoby pewnie 3 lata i to śmigłowiec cywilny właśnie, przeznaczony głównie do obsługi platform wiertniczych na morzu. Zdecydowaliśmy się więc zaoferować MON produkt, który będzie pasował do przedstawionego budżetu Ministerstwa, bez konieczności zmniejszenia liczby kupowanych śmigłowców. Black Hawk proponowany przez PZL Mielec spełniał wymagania MON w zakresie pojemności, ładowności i możliwości przewożenia ładunku zewnętrznego. Nie kwestionujemy, tego że śmigłowiec Caracal jest większy i może więcej. Ale, warto podkreślić, iż te dodatkowe możliwości wiążą się ze znacznie wyższą ceną.   Ktoś ostatnio powiedział że Mielec i Świdnik faktycznie oferowały śmigłowce kompaktowe natomiast została wybrana półciężarówka.

Kolejnym zarzutem było sformułowanie oferty w dolarach, a nie w złotych.

To także korporacyjna praktyka Sikorsky stosowana  przez inne firmy na całym świecie. Waluty są łatwo przeliczalne i określenie cen w dolarach nie powodowałoby w najmniejszym stopniu naruszenia budżetu przeznaczonego na zakup śmigłowców dla Wojska Polskiego.

MON twierdzi, że wasza oferta dla Wojskowych Zakładów Lotniczych w Łodzi także była niewystarczająca.

W marcu podpisaliśmy z WZL-1 porozumienie, które zakładało inwestycję 200 mln dolarów, transfer know- how i uczynienie z Łodzi centrum serwisowania śmigłowców Black Hawk, nie tylko tych kupionych przez polski rząd, ale także maszyn z całego regionu. To była bardzo poważna oferta dla WZL-1. Oferowane przez naszych konkurentów maszyny, w tym Caracal, nie znajdują się na wyposażeniu sił zbrojnych tej części Europy. Centrum serwisowe o skali kontynentalnej zrewolucjonizowałoby pracę i same podstawy działania WZL. A o tym , że  jest taka możliwość nich świadczy ostatnia decyzja rządu Słowacji o zakupie śmigłowców Black Hawk.

Jak zatem oceniacie decyzję MON?

W pełni szanujemy prawo MON do wyboru oferty, którą uważa za najkorzystniejszą i nie kwestionujemy decyzji Ministerstwa, nie podważaliśmy jego argumentacji. Powinniśmy jednak od początku zostać poinformowani, że Black Hawk nie jest śmigłowcem, którego MON poszukuje w tym konkretnym postępowaniu przetargowym.

I co byście zrobili?

Pewnie byśmy nie stracili tyle czasu i pieniędzy na promocję Black Hawka, pewnie nie wzięlibyśmy udziału w przetargu.

PZL Mielec w poniedziałek wydało oświadczenie.  Można w nim wyczuć pretensje do rządu.

Pretensje? Chyba nie. Jak mówiłem - szanujemy prawo rządu do dokonaniu wyboru. Trudno jednak mi to wszystko zrozumieć. Mamy w Polsce fabrykę, która produkuje bardzo dobry śmigłowiec wielozadaniowy, wystarczająco dobry dla 28 krajów świata. To dziwne, że nawet warunki przetargowe w żaden sposób nie odnosiły się do tego, że fabryki śmigłowców już istnieją w Polsce i można wykorzystać ten potencjał.

Jak decyzja MON odbije się na PZL Mielec?

Nie wiem, ale może mieć konsekwencje zarówno dla PZL Mielec, jak i regionu. Sikorsky analizuje sytuację, decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Przypomnę tylko, że w PZL Mielec pracuje ok. 2200 ludzi, przy produkcji śmigłowców Black Hawk ok. 1000. Mamy 50 podwykonawców dedykowanych do programu Black Hawk i ponad 500 w ogóle. To dobrze funkcjonująca sieć, która teraz może zacząć się rwać.

Przecież PZL może nadal produkować Black Hawki i je eksportować?

Niezupełnie. Linia produkcyjna śmigłowców Black Hawk w Mielcu jest przygotowana na 24 śmigłowce rocznie. Obecnie produkuje 10 – 15 rocznie, zatem od 40 do 60 procent zdolności produkcyjnych jest niewykorzystywana. To rezerwa na produkcję dla Wojska Polskiego, teraz wiemy, że jej nie będzie. Właściciel PZL Mielec rozwijał firmę i inwestował w nią z myślą o sprzedaży w Polsce i na rynkach ościennych.

W zakupach uzbrojenia panuje niepisana zasada, że broń produkowana przez państwo eksportera powinna być przez nie użytkowana. Inaczej jest niepewna. PZL Mielec odczuły tę zasadę  w przypadku samolotu Iryda, nie kupiło go Wojsko Polskie, nie kupiły więc także Indie, choć już właściwie dopinaliśmy kontrakt. W efekcie produkcja Irydy została wstrzymana. Czy podobnie będzie w przypadku Black Hawka? Niekoniecznie, ale pamiętajmy, że nawet kraje ościenne, które mimo decyzji polskiego MON nadal chciałyby kupić śmigłowce Black Hawk mogą to zrobić bezpośrednio w USA, a nie w Polsce. Decyzja MON może więc odbić się niekorzystnie także na naszym eksporcie.

MON sugeruje, by protestujące związki zawodowe w Mielcu i w Świdniku zwróciły się do zarządów swoich firm z pretensjami, że nie złożyły one oferty pozwalającej zaakceptować ją do testów.

Złożyliśmy najlepsza ofertę, jaką można było opracować pod tak zadane zapytanie ofertowe. Przygotowywało ją kilkadziesiąt osób z PZL (i to nie z zarządu) plus kilkadziesiąt osób z Sikorsky. Ci ludzie mają olbrzymie doświadczenie w tego typu sprawach.

Podejmiecie jakieś kroki, aby unieważnić przetarg?

Na pewno sprawdzimy, czy wygrany oferent rzeczywiście spełnił wszystkie wymagania procedury przetargowej. Jeśli znajdziemy jakiś parametr, który budzi nasze wątpliwości, zapytamy się MON, jak sprawa wygląda. Ale nie będziemy toczyć wojny.

Airbus Helicopters ogłosił właśnie, że pierwsze 25 śmigłowców jakie pozyska Polska w ramach tego kontraktu zostaną wyprodukowane we Francji. Co na to PZL Mielec?

Zamawiającym w tym przetargu jest MON i to on ustala warunki, na jakich wskazany dostawca ma dostarczyć zakupiony sprzęt. Proszę zatem zwrócić się o wyjaśnienia w tej kwestii do zamawiającego. Nas bardzo dziwią te doniesienia. Zwłaszcza w kontekście wcześniej publicznie wygłaszanych informacji o tym, że zakupiony sprzęt powinien być produkowany w Polsce, a duże znaczenie w postępowaniu przetargowym będzie miała tzw. polonizacja produkcji i transfer technologii. Przypomnę,  że w PZL Mielec produkujemy seryjnie śmigłowce Black Hawk od 2010 roku.  Przy produkcji, jak już wspomniałem, współpracujemy z siecią polskich dostawców.  W tym konkretnym postępowaniu przetargowym byliśmy jedynym oferentem, który proponował nowoczesny śmigłowiec już produkowany w Polsce, przez polskich pracowników. Niestety, nie znalazł on uznania w oczach polskich władz.

CV

Janusz Zakręcki, jeden z najbardziej doświadczonych menedżerów w polskim przemyśle lotniczym. Karierę zaczynał w WSK Rzeszów, od 2005 r. prezes PZL Mielec. Odpowiadał za transformację firmy i uruchomienie produkcji maszyn Black Hawk.

Opinie Ekonomiczne
Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Opinie Ekonomiczne
Guntram Wolff: Strefa euro musi wzmocnić wsparcie militarne dla Bałtów
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Krótszy tydzień pracy, czyli koniec kultury zapieprzu
Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści: Centralny czy Ukryty Rejestr Umów?
Opinie Ekonomiczne
Aneta Gawrońska: Od wojny w koalicji mieszkań nie przybędzie