Krzysztof Adam Kowalczyk: Donald Trump rąbie siekierą, Europa odpowiada skalpelem

Jeśli elity amerykańskie nie przerwą eskalującej wojny celnej, legną w gruzach korzyści, jakie cały świat, zwłaszcza ten na dorobku, odnosił od 30 lat z globalizacji.

Publikacja: 12.03.2025 13:12

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump

Foto: AFP

Gdy byłem bardzo młodym reporterem, u progu lat 90. w Polsce trwały spory o kształt nowej, popeerelowskiej taryfy celnej. Chodziło o takie wyważenie jej stawek, by nie utrwaliły odziedziczonej po komunizmie autarkii i nie odcięły odradzającej się gospodarki rynkowej od zewnętrznej konkurencji, a jednocześnie dały szansę dopiero powstającym biznesom.

Na świecie w tym czasie trwała rozpoczęta w 1987 r. tzw. runda urugwajska negocjacji GATT (Układu Ogólnego w sprawie Taryf Celnych i Handlu), która obok stworzenia Światowej Organizacji Handlu (WTO) przyniosła bezprecedensową globalną obniżkę taryf aż o 40 proc. i układ o wolnym handlu tekstyliami z krajami rozwijającymi się.

Cięcie ceł pomogło pokonać biedę

Zapoczątkowana w ten sposób złota era globalizacji przyniosła bezprecedensowy wzrost zamożności całego świata, wyciągając setki milionów ludzi ze skrajnej biedy, zwłaszcza w słabo dotąd rozwiniętych krajach Azji Południowo-Wschodniej – od Chin po Indonezję. Na naszych oczach Chiny wyrosły na drugą potęgę gospodarczą świata.

Ale i my tutaj w Polsce też skorzystaliśmy, nie tylko dzięki tanim produktom azjatyckim, które przez dwie-trzy dekady pomagały hamować inflację, zwiększając naszą siłę nabywczą. Pomogło zwłaszcza wejście do Unii Europejskiej, strefy wspólnego rynku bez barier celnych: nasze firmy stały się kooperantami globalnych lokomotyw eksportu jak Niemcy, a kraj przyciągnął liczne inwestycje. Staliśmy się np. największym producentem dużego AGD w UE i jednym z największych na świecie eksporterów mebli.

Stany Zjednoczone zebrały z globalizacji śmietankę – utrwaliły swoją przewagę w najbardziej zaawansowanych technologiach, stały się globalnym hubem cyfrowych innowacji i ojczyzną big techów – od Microsoftu poprzez Google, Metę, na X skończywszy – de facto monopolizując wiele nowych sfer aktywności ludzi na całym świecie. Miało to jednak swoja drugą stronę. Niezaawansowane branże amerykańskiego przemysłu, wymagające wiele pracy ludzkiej, wyprowadziły produkcję za granicę, pozbawiając słabo wykwalifikowane warstwy Amerykanów korzyści ze wzrostu gospodarczego, a nierzadko także pracy. Wielka Ameryka, w której mobilność obywateli była kiedyś fundamentem sukcesu, nie poradziła sobie ze znalezieniem dla nich nowych, dobrze płatnych miejsc pracy.

Make America Great Again, choćby po trupach

I właśnie ci ludzie dali władzę Donaldowi Trumpowi, który obiecał Make America Great Again i w tym celu sięgnął po siekierę ceł. Chce zerwać budowane od trzech dekad delikatne sieci powiązań biznesowych ze światem zewnętrznym i zmusić producentów do przeniesienia fabryk na powrót do USA. I nie przeszkodzi mu w tym recesja, w którą wepchnie cłami gospodarkę amerykańską, pozbawiając pracy i dochodów jego wyborców.

Europa odpowiada Donaldowi Trumpowi

W środę, po cłach na produkty sprowadzane z Meksyku i Kanady, weszły w życie także 25-proc. cła na stal i aluminium sprowadzane do USA. To pierwsza z serii nowych trumpowych podwyżek taryf, jaka dotknęła także Unię Europejską.

Komisja Europejska zapowiedziała cła odwetowe na import z USA towarów o łącznej wartości 26 mld euro. Po pierwsze, nie przedłuży zawieszenia taryf, które były na krótko wprowadzone jeszcze za pierwszej kadencji Trumpa. I doda kolejne, precyzyjnie, wręcz ze skalpelem w ręku, trafiając w produkty z tych stanów, które głosują na będących u władzy Republikanów, m.in. w motocykle Harley Davidson z Wisconsin, burbona z Kentucky czy sok pomarańczowy z Florydy. Bruksela zapowiedziała, że to jeszcze nie koniec. Do połowy kwietnia ma przygotować kolejny pakiet środków odwetowych.

Nakręcająca się spirala wojen handlowych już odwraca globalizację. Wiele krajów nie będzie w stanie wykorzystać swoich przewag konkurencyjnych. Biznesy będą tracić odbiorców, a ludzie – pracę 

Spirala wojen handlowych pozbawia świat korzyści z globalizacji

Trump rąbie dokoła siekierą taryf, na oślep, licząc się z recesją, jaką może wywołać w swoim kraju. Unia Europejska odpowiada precyzyjnie, skalpelem. Nie zmienia to faktu, że wszyscy wchodzimy w spiralę globalnej wojny celnej.

Chiny, też trafione amerykańskimi cłami, chcąc podtrzymać napędzany eksportem wzrost gospodarczy, przekierują strumień dóbr na inne rynki, które zapewne zechcą się bronić przed tą zaburzającą równowagę ekspansją. Już teraz Europa stała się obiektem bezprecedensowej ofensywy chińskich platform e-handlu, w Polsce Temu jest bliskie przeskoczenia Allegro, rzecz jeszcze niedawno nie do pomyślenia.

Nakręcająca się spirala wojen handlowych już odwraca globalizację, dzieląc świat na coraz mniejsze sektory. To gra o sumie ujemnej, oznaczająca, że wiele krajów nie będzie w stanie wykorzystać swoich przewag konkurencyjnych. Biznesy będą tracić odbiorców, a ludzie – pracę i siłę nabywczą w wyniku wzrostu cen, do którego prowadzą cła.

Ale czy elity amerykańskie się wreszcie ockną? I czy precyzyjnie wycelowany skalpel powstrzyma rozpędzoną siekierę?

Gdy byłem bardzo młodym reporterem, u progu lat 90. w Polsce trwały spory o kształt nowej, popeerelowskiej taryfy celnej. Chodziło o takie wyważenie jej stawek, by nie utrwaliły odziedziczonej po komunizmie autarkii i nie odcięły odradzającej się gospodarki rynkowej od zewnętrznej konkurencji, a jednocześnie dały szansę dopiero powstającym biznesom.

Na świecie w tym czasie trwała rozpoczęta w 1987 r. tzw. runda urugwajska negocjacji GATT (Układu Ogólnego w sprawie Taryf Celnych i Handlu), która obok stworzenia Światowej Organizacji Handlu (WTO) przyniosła bezprecedensową globalną obniżkę taryf aż o 40 proc. i układ o wolnym handlu tekstyliami z krajami rozwijającymi się.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Bjørn Lomborg: Skąd wziąć pieniądze na obronę Europy
Opinie Ekonomiczne
Profesor Sławiński: Stablecoins to kolejna odsłona demokratyzacji spekulacji
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Czarny łabędź w Białym Domu, krew na Wall Street
Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: UE jak niedźwiedź: śpi, a jak ryczy, to za późno. Trump nas budzi
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Opinie Ekonomiczne
Prywatyzacja przez deregulację