– Jak się skończy wojna, wrócisz do Ukrainy? – zapytałem znajomą Ukrainkę pracującą w Warszawie. – Nie – odpowiedziała. Tu ma pracę i zezwolenie na pobyt. Tam, w Donbasie, z jej domu zostały ruiny, a teren jest pod rosyjską okupacją. Reszta rodziny na szczęście się stamtąd wydostała, ale została w Ukrainie. Dlatego moja znajoma będzie krążyła między oboma krajami. Jej zdaniem także inni uchodźcy z Donbasu już w Polsce zostaną.
Czytaj więcej:
Co przyniosą negocjacje nowej administracji USA z Kremlem
Pytam o powroty Ukraińców, bo w dalekim Rijadzie, niemal dokładnie w trzecią rocznicę krwawej napaści Putina, doszło do rozmów nowej administracji USA z Rosją. Z udziałem Saudyjczyków, ale bez Ukraińców, a także bez państw Unii Europejskiej. Od tego, co negocjacje przyniosą – trwały pokój przypieczętowany traktatem czy, co bardziej prawdopodobne, ale nie gwarantowane, zamrożenie walk na linii frontu – zależy sytuacja nie tylko w Ukrainie, ale też na polskim rynku pracy.
Czytaj więcej
Jednym z pierwszych ustaleń spotkania wysokich rangą przedstawicieli władz USA oraz Rosji w Rijadzie ma być data spotkania Donalda Trumpa i Władimira Putina – twierdzi agencja Bloomberga. Rosja temu jednak zaprzecza.
Dwie trzecie ukraińskich uchodźców myśli o powrocie
Pracuje u nas blisko 800 tys. Ukrainek i Ukraińców, są niemal wszędzie – od dyskontów na moim przedmieściu po bar w pobliżu redakcji. I choć rzadziej ich widać na polskich budowach, bo wielu mężczyzn wróciło bronić ojczyzny, bez nich polską gospodarkę czekałby prawdziwy wstrząs.