Krzysztof Adam Kowalczyk: Po Trumpie zostaną tylko plastikowe słomki

Europa, złapana przez Donalda Trumpa na spalonym, połyka właśnie własny język w obawie przed utratą konkurencyjności wobec USA. I odkręca Europejski Zielony Ład. „Drill, babby, drill”, piekła nie ma.

Publikacja: 20.02.2025 04:30

Donald Trump stanął na czele kontrrewolucji antyklimatycznej

Donald Trump stanął na czele kontrrewolucji antyklimatycznej

Foto: Adobe Stock

- Pomyślę o tym jutro – zdaje się mówić świat biorąc wzór z bohaterki „Przeminęło z wiatrem”. Dzisiaj o problemach klimatycznych nie chce słyszeć ani Ameryka Donalda Trumpa, ani Europa przerażona perspektywą rozlania się wojny z Ukrainy na resztę kontynentu i obawą o wyborczy sukces skrajnych sił w kolejnych krajach UE. Słabnąca gospodarka po tej stronie Atlantyku i rosnące w siłę ugrupowania w rodzaju niemieckiej AfD sprawiają, że troska o gwałtownie zmieniający się klimat spada z politycznej agendy.

Donald Trump stanął na czele kontrrewolucji antyklimatycznej

Hasło „drill, baby, drill” Donalda Trumpa daje – nie tylko w USA - sygnał do odwrócenia samoograniczeń. Dominuje myślenie: przejmujesz się negatywnym wpływem cywilizacji na środowisko, toś frajer, a nawet szkodnik. Bo zamiast nakręcać koniunkturę tradycyjną energią, każesz biznesowi inwestować w transformację, która jeśli już, to zwróci się dopiero dzieciom i wnukom.

Skoro dzieciom i wnukom zostawiamy w spadku rosnącą górę długu publicznego, kto zabroni zostawić im dług klimatyczny? Furda kalifornijskie pożary, tornada i huragany pustoszące kolejne stany. Furda powodzie w Europie Środkowej i Hiszpanii. Piekła dnie ma, więc „drill, baby, drill”.

O to, by Amerykanie z Main Street nie nabrali w tej sprawie wątpliwości, zadbają nie tylko algorytmy serwisu X, ale i też cenzorzy Elona Muska kastrujący strony departamentów i agencji federalnych z treści proklimatycznych.

Europa odkręca Europejski Zielony Ład

Stary kontynent złapany przez Trumpa na spalonym, połyka w takiej sytuacji własny język w obawie przed załamaniem konkurencyjności wobec USA. I odkręca Europejski Zielony Ład, do którego z takim zapamiętaniem przekonywała.

Jeszcze chwila, a ten ambitny, a może, przyznaję, zbyt ambitny program zostanie sierotą, Taka samo jak promowana przez pochodzącego z PiS komisarza UE rolnicza część Zielonego Ładu. Lodowce topnieją, wyspy Tuvalu czy Kiribati toną, ale kogo to obchodzi? I tak tam nie pojedziemy.

Być może zmiany zostały zaplanowane zbyt ambitnie, a dokręcanie śruby emitentom smogu i spalin w Europie zbyt szybkie? I źle zaplanowane: zbyt dużo bata w postaci ETS2, zbyt mało marchewki zachęcającej do docieplenia domów i przesiadki do aut na prąd.

Społeczeństwo nie lubi, gdy się zmienia świat taki, jaki znają. Może niewygodny i z wieloma wadami, ale przewidywalny. Podróż w nieznane niezbyt je interesuje, choćby nie wiem, jak naukowcy i proklimatyczne elity – od polityków do celebrytów – do niej przekonywały.

Donald Trump zaśmieci świat milionami ton CO2

Stąd się wziął jak najbardziej demokratycznie wybrany Trump i jego kontrrewolucja zwiastująca zaśmiecenie atmosfery dodatkowymi milionami ton dwutlenku węgla. I podpisany w blasku jupiterów dekret przywracający chwałę i miejsce w federalnych szklankach plastikowym słomkom.

Tę absurdalna emfazę w sprawie słomek, bardziej pasującą do ratyfikacji jakiegoś kluczowego międzynarodowego traktatu, za 20-30 lat dokumentaliści będą pokazywali jako symbol epoki, która sprawiła, że świat przyspieszył w pędzie ku klimatycznej katastrofie.

„Pomyślę o tym jutro” tu nie pomoże. Obawiam się, że po Trumpie świat nie będzie bezpieczniejszy ani bardziej nadający się do życia. I gdy opadnie kurz bitewny, po 47. prezydencie zostaną tylko słomki. Wyłącznie z plastiku.

- Pomyślę o tym jutro – zdaje się mówić świat biorąc wzór z bohaterki „Przeminęło z wiatrem”. Dzisiaj o problemach klimatycznych nie chce słyszeć ani Ameryka Donalda Trumpa, ani Europa przerażona perspektywą rozlania się wojny z Ukrainy na resztę kontynentu i obawą o wyborczy sukces skrajnych sił w kolejnych krajach UE. Słabnąca gospodarka po tej stronie Atlantyku i rosnące w siłę ugrupowania w rodzaju niemieckiej AfD sprawiają, że troska o gwałtownie zmieniający się klimat spada z politycznej agendy.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Chiny wypychają polskie pralki i lodówki. I to nasza wina
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Powrót do dżungli
Opinie Ekonomiczne
Eksperci: Kujmy zieloną stal, póki gorąca
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Negocjacje Trumpa z Putinem wstrząsną polskim rynkiem pracy
Opinie Ekonomiczne
Evgenij Kirichenko: Co rok 2025 przyniesie Ukraińcom i Polakom