Ptak-Iglewska: Maślany gambit na święta

Przetarg na masło zaskoczył wszystkich. A gdy nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze. Chyba że jednak o politykę.

Publikacja: 19.12.2024 04:36

Przetarg na masło zaskoczył wszystkich

Przetarg na masło zaskoczył wszystkich

Foto: Adobe Stock

Jest tu kilka wątków, które się wzajemnie splatają w przedwyborczym uścisku. Według sondaży, 52 proc. Polaków uważa, że winnym za wysokie ceny masła jest rząd, a zwłaszcza szef rządu.

Cena masła dobiła do psychologicznej granicy 10 zł za kostkę. Wydaje się bardzo drogo. Ceny zawsze trzeba rozpatrywać w relacji do czegoś, na przykład do pensji. Gdy zaraz po studiach zarabiałam 1500 zł miesięcznie, przy tej cenie masła zapewne bym go unikała. Ale czasy takiej wypłaty już dawno minęły, bo pensja minimalna wynosi dziś 3261 zł netto.

Czy zatem cena masła osiągnęła taki poziom, że wymaga interwencji?

Czytaj więcej

Sondaż: Kto odpowiada za wzrost cen masła? Ponad połowa Polaków: Wina Tuska

Czy interwencja w ceny masła ma sens?

Czy ma sens angażowanie powagi państwa, czasu pracy rządu, w to, by kostka masła potaniała o złotówkę czy nawet trzy złote? Do kogo ten gest jest kierowany? Ile my tego masła w domach jemy, że różnica 1–2 zł ma takie znaczenie polityczne? Osobiście wolałabym, żeby spadły inne ceny, choćby prądu, że tak zażartuję smutno.

Ale do rzeczy. Interwencja ma sens ekonomiczny, jeśli ma szanse na sukces. Rząd chce kupić tysiąc ton masła, a w Polsce produkujemy miesięcznie 22 tysiące ton. Jeśli rzucimy na rynek w różnych miejscach kraju nieco tańsze masło w ilości 1/22 miesięcznej produkcji – to efekt będzie „w granicach szumu”, jak wyraził się dział analiz jednego z banków. Czy ma to szanse, choć lokalnie, poprawić byt kilku osobom, które się na to tańsze masło załapią? Wątpliwe, branża mleczna twierdzi, że kupcy tego masła z przetargu po prostu wywiozą je na Zachód, by zdobyć jeszcze wyższą marżę.

Ale w Polsce wszystkie ścieżki zakupowe prowadzą do polityki. Sęk w tym, że możliwe, iż masło po prostu trzeba było sprzedać, jak podejrzewają mleczarze. To mrożone masło ma dwa lata przydatności do spożycia, a w magazynach może być 1,5 roku. A teraz, kto na tym zarobi? Rząd kupił wcześniej u producentów masło po jakiejś cenie (jakiej – tego nie wiemy), teraz je sprzedaje po 28 zł za kg. Towar jest więc wart 28 mln zł. Różnicy w cenie kupna i sprzedaży nie znamy. Ile na nim rząd zarobi – nie wiemy. Ale do ludzi dotrze, że w trosce o wysokie ceny dobry Tusk interweniował. Nie jest obojętny. Moim zdaniem, to przekaz do tej części 52 proc. społeczeństwa, które uważa, że wysokie ceny masła to wina premiera. A koszt tej kampanii medialnej to „zaledwie” tysiąc ton i tak już posiadanego masła.

I podsumowując: RARS ma masło, które prawdopodobnie i tak musi już sprzedać, a do tego mamy rosnące niezadowolenie społeczne. Jak stwierdził główny cynik w redakcji: kto z nas nie zrobiłby tego samego?

Czytaj więcej

Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych sprzeda tysiąc ton masła. To cios w wysokie ceny

Jest tu kilka wątków, które się wzajemnie splatają w przedwyborczym uścisku. Według sondaży, 52 proc. Polaków uważa, że winnym za wysokie ceny masła jest rząd, a zwłaszcza szef rządu.

Cena masła dobiła do psychologicznej granicy 10 zł za kostkę. Wydaje się bardzo drogo. Ceny zawsze trzeba rozpatrywać w relacji do czegoś, na przykład do pensji. Gdy zaraz po studiach zarabiałam 1500 zł miesięcznie, przy tej cenie masła zapewne bym go unikała. Ale czasy takiej wypłaty już dawno minęły, bo pensja minimalna wynosi dziś 3261 zł netto.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10