Prof. Adam Noga: Jaka jest przyszłość kapitalizmu?

Populizm nabiera coraz większej siły w wielu krajach świata i już ogranicza możliwości zmniejszania ubóstwa. Jednocześnie zwiększa natężenie konfliktów zbrojnych, dewastację środowiska naturalnego oraz ryzyka pandemii.

Publikacja: 20.08.2024 04:30

Adam Noga jest profesorem ekonomii w Akademii Leona Koźmińskiego, członkiem Towarzystwa Ekonomistów

Adam Noga jest profesorem ekonomii w Akademii Leona Koźmińskiego, członkiem Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Foto: materiały prasowe

Po drugiej wojnie światowej swoista emocjonalna ekonomia populizmu zaczęła odnosić sukcesy głównie w krajach Ameryki Południowej, na czele z Argentyną, gdzie jeszcze 100 lat temu poziom życia mieszkańców niewiele różnił się od poziomu w USA. Dziś fala populizmu rozlewa się już na wiele krajów, w tym na te, które były ostoją demokracji liberalnej i wolnorynkowego kapitalizmu, jak USA, Włochy, Francja, Wielka Brytania, Niemcy.

W Polsce jesteśmy świadkami dramatycznej walki o niedopuszczenie do powrotu do władzy partii populistycznych – często godząc się na kontynuowanie ich „rozwiązań” niszczących państwo i przyszłość społeczeństwa przez wzrost zadłużenia oraz kompletny paraliż systemu legislacyjnego i prawnego. W takiej sytuacji musi narastać ferment intelektualny zarówno po stronie ekonomii socjalizującej, jak i liberalnej. Obie szukają sposobów na obronę świata przed populizmem, ale jednocześnie toczą ostry spór między sobą. Na łamach „Rzeczpospolitej” pisałem już o nowym obliczu ekonomii politycznej socjalizmu i jej tzw. manifeście berlińskim („Nowe oblicze ekonomii politycznej socjalizmu”, 11.07.2024). Ekonomia liberalna również odnawia swój manifest, bardziej dopracowując go intelektualnie.

Manifest kapitalistyczny

Nakładem Wydawnictwa Wielka Litera ukazała się w Polsce książka „Manifest kapitalistyczny” Johana Norberga z dobitnym podtytułem: „Jak wolny rynek uratuje świat”. To niezwykłe dzieło. Czyta się je jak beletrystykę, a dzięki argumentom, faktom i porównawczym analizom statystycznym może konkurować z najbardziej wyrafinowanymi metodologicznie pracami naukowymi z ekonomii. Johan Norberg pokazuje, że pomimo wielorakiej i efektownej krytyki kapitalizmu to właśnie ten system w swoim „najwyższym stadium globalizacji” odnosi największe sukcesy gospodarcze i społeczne na świecie, uzasadniane już wcale nie paradoksalnie przez Marksa i Engelsa, pomimo że ich następcy próbują permanentnie twierdzić co innego.

Dzięki kapitalizmowi i globalizacji w latach 90. XX wieku skrajne ubóstwo zmniejszyło się z 38 do 29 proc. światowej populacji, a pomiędzy latami 2000 i 2022 zmniejszyło się jeszcze bardziej, ponieważ spadło z tych 29 proc. do 8,4 proc. Kiedy na początku lat 80. XX wieku następował renesans liberalnej gospodarki kapitalistycznej, kojarzony w sposób przesadnie uproszczony z nazwiskami Margaret Thatcher i Ronalda Reagana, poziom ubóstwa wynosił ponad 40 proc. Oczywiście ubóstwa wciąż jest na świecie bardzo dużo. Wychodzenie codziennie ze skrajnego ubóstwa 138 tys. osób w neoliberalnym globalnym kapitalizmie nie oznacza zadowalającego dobrobytu dla wszystkich, co daje duże pole działania demiurgom populizmu i napędza programy badawcze ekonomii politycznej socjalizmu.

Ekonomia socjalistyczna, nie podważając powyższych twardych danych statystycznych, wskazuje jednakże na inne „felery” kapitalizmu, które mogą kreować silną ekspansję populizmu. Nagłaśnia więc nierówności dochodowe, koncentrację władzy quasi-monopoli, erozję relacji społecznych, problem samotności człowieka, szeroki zakres chorób psychicznych, nieatrakcyjność pracy dla ludzi przy nawet niskim bezrobociu (bullshit jobs), degradację środowiska naturalnego, ograniczoną podaż dóbr wspólnych i publicznych itp.

Wiele powyższych zarzutów nie znajduje jednak, zdaniem Johana Norberga, potwierdzenia w pełnych, kompleksowych i systematycznych badaniach. Statystyki kapitalizmu raczej odnotowują zmniejszanie się tych „felerów” lub zatrzymanie narastania problemów, ale przede wszystkim pokazują, że alternatywne systemy społeczno-gospodarcze nie dają szans na ich rozwiązanie. Na przykład w sondażu Gallup World Poll, gdy ludziom z całego świata zadano pytanie: „Czy masz krewnych lub przyjaciół, na których pomoc możesz liczyć zawsze, gdy jesteś w kłopotach?”, w krajach afrykańskich średnio 25 proc. ankietowanych odpowiedziało „nie”. W Ameryce Południowej i Azji było to około 20 proc., w Japonii i na Tajwanie – około 10 proc., natomiast w Europie, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii odsetek negatywnych odpowiedzi był jednocyfrowy.

Teoretyczny socjalizm

Spór pomiędzy ekononomiami politycznymi socjalizmu, populizmu i kapitalizmu pokazuje, że ta pierwsza odnosi głównie sukcesy w dyskursach teoretycznych. Przyciąga szerokie grono nierzadko wybitnych intelektualistów, ale w coraz mniejszym stopniu praktyków życia gospodarczego. Socjalizujący praktycy, np. przedstawiciele związków zawodowych, przechodzą raczej do ekonomii politycznej populizmu. Czas pokaże, na ile praktyka laburzystowskich rządów w Wielkiej Brytanii przyczyni się do wzmocnienia kapitalizmu socjalizującego, a nie populistycznego.

Według krytyków kapitalizmu lepszym systemem społeczno-ekonomicznym miałby być dopiero jakiś wyobrażony, wyłaniający się z „konstruktywnych” wniosków analizy i manifestów ekonomistów, socjologów, politologów czy filozofów. Słowem, system teoretyczny. Podobnie podręczniki ekonomii pełne są teoretycznych rozważań na temat zawodności rynków, które może zmniejszać dopiero lub w ogóle eliminować duża aktywność państwa w gospodarce. Po macoszemu dopisuje się natomiast w nich nowe rozdziały z prac wielu ekonomicznych noblistów, pokazujących, że w teorii również można wykorzystać liberalne rozwiązania radzenia sobie z zawodnościami rynków. Do podręczników rzadziej trafia także teoretyczna argumentacja, jaką prezentuje Murray Newton Rothbard w wydanej przez Instytut Ludwiga von Misesa „Ekonomii wolnego rynku”. Rothbard, bez analiz matematycznych, ale w wiedeńskim rozumowaniu językowo-logicznym Wittgensteina, wykazuje, że teoretyczne przewagi państwa w dostarczaniu dóbr zbiorowych nie istnieją.

Praktyka jest jednakże inna. W Polsce, na przykład, państwo pragnie bardzo silnie zaangażować się w budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, uważając, że tylko ono może dostarczyć społeczeństwu takie oczekiwane przez niego dobro zbiorowe. Państwo nie jest jednakże w stanie dostarczyć takiego dobra wspólnego jak dobry system prawny – w czym rzeczywiście powinno być bezkonkurencyjne w stosunku do innych regulatorów gospodarki.

Johan Norberg, zamiast spekulatywnej teorii, woli trzymać się w swojej książce doświadczeń praktycznych, dostarczając na obronę kapitalizmu i wolnego rynku realne argumenty. W 2021 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii otrzymali Joshua Angrist, David Card i Guido Imbens, wykazując, że rzeczywiste zjawiska, które wystąpiły w gospodarce, mogą być dla ekonomii swoistymi eksperymentami naukowymi, które można nazwać eksperymentami naturalnymi. Ekonomiści ogromnie cierpią z powodu tego, że nie mogą prowadzić „prawdziwych” eksperymentów, jak np. fizycy, chemicy, biologowie czy psychologowie, choć dzięki tym ostatnim, jak np. Daniel Kahneman czy Vernon Smith, pewien postęp w ekonomii nastąpił. Zdaniem jurorów Nagród Nobla takie eksperymenty naturalne dają szansę na identyfikację prawdziwej relacji przyczynowo-skutkowej, a głównym problemem metodologicznym w sporach między ekonomią socjalizującą a liberalną jest właśnie permanentne mylenie przyczyn ze skutkami. „Eksperymenty naturalne” wskazują, że to kapitalizm może uratować świat.

Praktyczny kapitalizm

W praktycznym kapitalizmie, czyli rzeczywistym, istniejącym, państwo ma do odegrania ogromną rolę jako dostawca dobrego prawa, w tym szczególnie prawa własności – i to nie tylko środków produkcji, ale i prawa własności obywateli do trwałego rozwoju. Szwed Johan Norberg pisze: „Jedną z przyczyn sukcesów Szwecji w dziedzinie ochrony środowiska jest to, że już na początku lat 90. XX wieku powiązała ona emisję zanieczyszczeń z kosztami, na przykład opodatkowując tlenek azotu czy siarkę. Wykorzystała moc kreatywną rynku, oddając inicjatywę producentom, którzy zaczęli poszukiwać lepszych technologii, umożliwiających zmniejszenie emisji. Postęp dokonał się nie dlatego, że politycy przewidzieli, jakie rozwiązanie najlepiej się sprawdzi, ale dlatego, że założyli, iż wynalazcy i przedsiębiorcy będą chcieli na tym zarobić pieniądze

CV

Profesor Adam Noga

jest profesorem ekonomii w Akademii Leona Koźmińskiego, członkiem Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Po drugiej wojnie światowej swoista emocjonalna ekonomia populizmu zaczęła odnosić sukcesy głównie w krajach Ameryki Południowej, na czele z Argentyną, gdzie jeszcze 100 lat temu poziom życia mieszkańców niewiele różnił się od poziomu w USA. Dziś fala populizmu rozlewa się już na wiele krajów, w tym na te, które były ostoją demokracji liberalnej i wolnorynkowego kapitalizmu, jak USA, Włochy, Francja, Wielka Brytania, Niemcy.

W Polsce jesteśmy świadkami dramatycznej walki o niedopuszczenie do powrotu do władzy partii populistycznych – często godząc się na kontynuowanie ich „rozwiązań” niszczących państwo i przyszłość społeczeństwa przez wzrost zadłużenia oraz kompletny paraliż systemu legislacyjnego i prawnego. W takiej sytuacji musi narastać ferment intelektualny zarówno po stronie ekonomii socjalizującej, jak i liberalnej. Obie szukają sposobów na obronę świata przed populizmem, ale jednocześnie toczą ostry spór między sobą. Na łamach „Rzeczpospolitej” pisałem już o nowym obliczu ekonomii politycznej socjalizmu i jej tzw. manifeście berlińskim („Nowe oblicze ekonomii politycznej socjalizmu”, 11.07.2024). Ekonomia liberalna również odnawia swój manifest, bardziej dopracowując go intelektualnie.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Ludzie potrafią liczyć. Władza prosi się o kłopoty